Strony

niedziela, 24 maja 2015

Rozdział dwudziesty - Szukałem cię moje całe cholerne życie.

"Nie będę życzyć sobie idealnego życia. Rzeczy, które przewracają cię w życiu są testami, zmuszają cię do wybrania pomiędzy poddaniem się i leżeniem na ziemi, a otarciem kurzu i powstaniem jeszcze wyżej niż stałeś zanim zostałeś przewrócony. Wybieram stanie wyżej" - Hopeless
Z dedykacją dla wszystkich moich czytelniczek. Bez was ten blog by nie istniał ♥ Dziękuję :* 

Wbiegła zapłakana do domu i rzuciła się na łóżko. Tak ją zabolało to co zrobiły bliźniaczki. Jak mogły? I to przy Ross'ie. Ze złością zdjęła szary uniform i znowu wróciła do łóżka. Nie ma już po co tam wracać. Wszyscy to widzieli. Zrobiły z niej pośmiewisko. Obudziło ją jasne światło wpadające do pokoju. Nawet nie wiedziała kiedy usnęła. Można by stwierdzić, że nowy dzień będzie lepszy od poprzedniego, ale dla niej był koszmarny tak jak poprzedni. Usiadła na łóżku i schowała twarz w dłoniach. Pewnie już Hannah ją wylała. Cholera, teraz nie będzie miała środków do życia. Westchnęła.
- Co one ci zrobiły? - usłyszała głos siostry. Uniosła głowę i zobaczyła Vanessę stojącą w progu. Nie widziała jej od śmierci ojca. Wyglądała zupełnie inaczej, na pewno była na głodzie. Blada cera, podkrążone oczy. Jednak mimo to, miała na sobie czyste ubrania i umyte włosy. Gdyby nie oznaki uzależnienia, wyglądałaby jak kiedyś. Brunetka weszła i usiadła koło Lau.
- Sprzedałaś im moje stare nagranie? - zapytała z płaczem.
- Tak. Które to było nagranie?
- Jak...mówiłam, że kocham Ross'a Lynch'a. Puściły to nagranie na imprezie, gdzie byli wszyscy z liceum i uczelni. Był tam też Ross. - zaczęła płakać. Van ją objęła.
- Kupiły to przed śmiercią ojca. Potrzebowałam na dragi...przepraszam. Bardzo cię przepraszam.
- Nie szkodzi. - zachlipała.
- Chcę iść na odwyk. - Laura spojrzała na nią zdumiona.
- Naprawdę?
- Tak. Muszę się zmienić bo chyba się zakochałam. - ostatnie słowa prawie wyszeptała.
- Ja też. - odpowiedziała Lau.
- Serio? Zakochałaś się?
- Tak, na zabój.
- W kim?
- O ironio w Ross'ie Lynch'u. To znany muzyk, gra w zespole R5.
- To jego plakaty kiedyś zbierałaś? - zapytała Van.
- Tak. - uśmiechnęła się. - Chcesz bym ci wszystko opowiedziała? - zapytała z nadzieją. Van kiwnęła lekko głową. Laura zaczęła opowiadać o chłopaku, który wiecznie na nią wpadał w szkole, o tym jak o mało nie straciła przez niego pracy, o tym jak nakrył ją tańczącą na zapleczu restauracji, o tańcu przy lustrze, o tym jak pomógł jej po śmierci ojca, o balu. Nie szczędziła szczegółów. Powiedziała jej nawet o tym, że z nim spała.
- Chciałam mu powiedzieć, wtedy te szmaty puściły to nagranie.
- Boże, ile straciłam. - odpowiedziała Nessie. - Zamierzasz mu powiedzieć?
- Już nie wiem.
- Oczywiście to twoje życie Lau. - objęła ją mocniej. - Jednak mimo wszystko powinien wiedzieć.
- Będzie miał mnie za wariatkę. - zaprotestowała.
- Jeżeli naprawdę cię kocha, to nie będzie cię miał za szaloną chyba, że z miłości. - uśmiechnęła się.
- Sama nie wiem.
- Pomyśl. Jeżeli mu nie powiesz całe życie będziesz się zadręczać "Co by było jakbym mu powiedziała?". W ten sposób unikniesz tej męki. Trochę odwagi siostra.
- Muszę pomyśleć.
- Jako starsza siostra powinnam się ciebie spytać, skoro nie jesteś dziewicą to mam nadzieję, że zabezpieczyliście się gdy posuwał cię ten gwiazdor? - Lau spiekła raka.
- Vanessa! - obie wybuchły śmiechem.
- Teraz twoja kolej. - powiedziała Lau. Wzięła głęboki oddech.
- Zaczepił mnie w parku. Twierdził, że się zabijam. Później odwiodłam go od próby samobójczej. Zaczęliśmy się spotykać. Miał już dziewczynę narkomankę, która umarła. Nie pogodził się z jej śmiercią. Ciągle mi wmawiał, że jestem za dobra by się w ten sposób zabijać. Bardzo dobrze się przy nim czuję.
- Ale coś się stało.
- Tak. Postawił ultimatum.
- Wybrałaś dragi.
- Dokładnie. Jednak życie bez niego okazało się trudniejsze niż myślałam.
- Zakochałaś się?
- Nie wiem, chyba tak.
- Jak on wygląda?
- Wysoki, dobrze zbudowany, blondyn. Ma grzywkę, która opada mu na jedno oko.
- Ross też jest blondynem, zawsze ma włosy jakby dopiero co wstał z łóżka. Trochę jak fryzura po seksie. - uśmiechnęła się do siebie.
- Chyba mamy słabość do blondynów. - zaśmiała się Van.
- Pójdę z tobą jutro do poradni jak chcesz. - powiedziała Laura.
- Tak. Przyda mis się wsparcie.
- Cieszę się, że zmieniłaś zdanie. Pomogę ci.
- Przepraszam. - wyszeptała.
- Och Van, było minęło. Liczy się teraz. - przytuliła siostrę.
- Byłam dla ciebie okropna.
- Nie zaprzeczę.
- Obiecuję, że rzucę to świństwo.
- Pomogę ci. Pamiętaj, że mimo wszystko masz mnie. Wychowałaś mnie i jestem ci za to wdzięczna.
- Jesteś wspaniała.
- Jak nazywa się ten chłopak? - uśmiechnęła się.
- Riker Lynch. - odparła. Laura aż pisnęła z zaskoczenia.
- Ja zakochałam się w jego młodszym bracie! - krzyknęła.

 Vanessa poszła szykować śniadanie. Lau ciągle siedziała na łóżku. Myślała nad tym co dalej. Vanessa postanowiła iść na odwyk. Ona jest skończona towarzysko. Chociaż i tak była. Jest jednak sprawa, która wciąż jest otwarta. Wiedziała, że musi się ujawnić, zastanawiała się tylko jak to zrobić. Przecież nie podejdzie do niego i nie powie: " Cześć Ross okłamałam cię jednak to ja jestem Kopciuszkiem." Wyszłaby na idiotkę. Może powinna wysłać mu list. Uniknęłaby kontaktu fizycznego, łatwiej by było się przyznać. Czuła się jak w potrzasku. Wiedziała, że nie może się chować resztę życia w domu. Musi stawić czoła problemom. Blaire i bliźniaczki chcą by się załamała i ukryła się przed światem. Nie może im dać tej satysfakcji. Powie Ross'owi prawdę, tylko musi znaleźć sposób jak to zrobić. Usłyszała zamieszanie na korytarzu. Zaraz do pokoju wpadła Stacy, a za nią Justin. Zdziwił ją widok blondyna.
- Nic ci nie jest? Wczoraj tak wybiegłaś z przyjęcia. Dzwoniłam, ale nie odbierałaś.
- Nie chciałam z nikim rozmawiać.
- Martwiłam się. Chciałam pojechać za tobą, ale chłopaki powiedzieli, że potrzebujesz trochę samotności.
- Chłopaki?
- Ja i Ross. - powiedział Justin.
- Ross?
- Nie powiedzieliśmy mu, że jesteś dziewczyną z balu. Musisz się przyznać. - powiedziała Stacy.
- Wiem, ale nie wiem jak to zrobić.
- Laura, znam Ross'a od małego. Uwierz mi, nigdy nie widziałem go takiego. Jest rozdarty między tobą a ...tobą. Domyśla się, że jesteś kopciuszkiem. Wystarczy tylko wyznać prawdę.
- Ale...jakim cudem? Jak się domyślił?
- Wtedy w sali...poznał po tańcu. On chce twojego potwierdzenia. Powiem szczerze. nieźle namąciłaś mu w głowie.
- Justin! - szturchnęła go Stacy.
- Ma rację. Przeze mnie wszystko się skomplikowało.
- Powiedz mu wreszcie. - powiedziała brunetka.
- On nie rozumie dlaczego wczoraj uciekłaś. Bezgranicznie wierzy twoim słowom. On cię kocha. - dodał Justin.
- Miałeś jej nie mówić, że ją kocha. - odparła Stacy.
- On mnie kocha?
- Yyy...tak powiedział. - Justin podrapał się po głowie.
- Ja...nie wiem...co powiedzieć. - powiedziała Lau.
- Idź za głosem serca Lauro. - do pokoju weszła Vanessa. Laura spojrzała na siostrę.
- Kochasz go, on ciebie. Nie pozwól by ktoś zabrał ci szczęście.
- Mama tak mówiła. - odparła Lau.
- I miała rację. Powiedz mu, zawalcz o siebie, o twoje szczęście. - dodała Stacy.
- Już wiem co powinnam zrobić. - powiedziała Laura.

 Jechali samochodem. Mieli misję to wypełnienia. Zależało im na szczęściu swoich przyjaciół. Wiedzieli, że zasługiwali na miłość.
- Myślisz, że się uda? - zapytała Stacy. Justin spojrzał na nią.
- Jeśli Laura nie stchórzy to...
- Nie stchórzy. Widzę jak ja to męczy. Musi mu to powiedzieć.
- A my musimy dopilnować by wszystko poszło zgodnie z planem.
- Tak. Co do okoliczności to mają pecha. - stwierdziła Stacy.
- Tym razem się uda.
- Wiesz jestem nieco podekscytowana.
- Tak?
- No, bo to trochę jak w filmie, romantycznie.
- Jak dla mnie to jest bardziej poplątane niż romantyczne.
- Nie znasz się. - skomentowała.
- Nie jestem kobietą. To wy czytacie powieści o miłości.
- A wy nie?
- Faceci wolą lejącą się krew i akcję, a nie jakieś miłostki.
- Prawdziwy z ciebie facet. - zaśmiała się.
- A nie? - udawał urażonego.
- Przepraszam, faktycznie jesteś bardzo męski. - uśmiechnęła się.
- Dzięki.
- Myślisz, że będą razem? - zapytała.
- Czemu mieliby nie być?
- Bo...no wiesz...on jest sławny, a ...
- Ona jest sierotą i córką alkoholika.
- No w sumie to o to mi chodziło.
- Posłuchaj znam Ross'a od dziecka. On nie jest taki.
- No, ale oni są z  totalnie różnych światów.
- I co z tego? Nie widziałem go nigdy tak zakochanego. On jest normalnym chłopakiem, który miał trochę szczęścia w życiu. Jest sławny, ale nie przekreśla ludzi tylko dlatego, że są biedni, czy mają pecha w życiu. To nie Ross.
- Życzę Laurze jak najlepiej. - westchnęła.
- Ja Ross'owi również.
- Pasują do siebie.
- Yyy...chyba tak.
- On jest niczym książę, a ona jak Kopciuszek. Po prostu jak w bajce.
- Błagam przestań. - zaczął marudzić.
- No co?
- To takie słodkie, że zbiera mi się na wymioty.
- Ale śmieszne. - docięła mu.
- Pogadam z Maxfield'em, zorganizuje sprzęt. - powiedział Justin.
- Dobra to pomogę ci.
- Ross się zdziwi. - zaśmiał się Justin.
- Ach to będzie wielki dzień.

  Dziwiło go wczorajsze zachowanie Laury. Wybiegła jak oparzona. Owszem to co zrobiła Blaire była obrzydliwe i pomówił sobie z nią o tym jednakże zaniepokoiło go to co zobaczył w jej oczach. Brak  nadziei. Dla niego to nagranie było normalne. Jako dziecko robi się różne głupie rzeczy. Wie, że póki co wszyscy będą o tym mówić, a potem znajdą jakiś inny temat. Chciał za nią wybiec, ale Stacy go powstrzymała.
- Ona musi być teraz sama. - powiedziała. Nie był tego taki pewien. On już nie był niczego. Nie wiedział co czuje. Pójdzie do niej po zajęciach i sprawdzi czy wszystko z nią dobrze. Wie, że to zły pomysł, ale nie potrafił jej zostawić samej. Od rana próbował się skontaktować z Justin'em. Nie odbierał. Pewnie zaszył się gdzieś ze swoją kelnereczką. Uśmiechnął się. Przypomniał sobie gdy pierwszy raz był z nim w barze bo Justin już wtedy był zakochany w Stacy. Cieszyło go, że wreszcie ze sobą rozmawiać,a pewnie i więcej. Siedział na zajęciach nieco odrętwiały. Ciągle myślał o tym jak czuje się Laura. W końcu nadeszła długa przerwa. Nie był głodny, więc poszedł na dziedziniec. Tam zaczepili go chłopacy z drużyny koszykówki. 
- Stary może w końcu się skusisz i zapiszesz się do drużyny?
- Hahaha, ale dobrze wiesz Rule, że mnie na to nie namówisz. - stanął z grupką chłopaków.
- Widziałem cię na w-fie, jesteś niezły.
- Dzięki, ale ja tylko czasem bawię się piłką, wolę hokej.
- I gitarę. - zaśmiał się Rule.
- Hahahah tak. To kocham.
- Cóż to ogromna strata dla sportu.
- Nie sądzę. - nagle usłyszał muzykę i znajomy kobiecy śpiew. 
Say you love me to my face    (Powiedz mi prosto w twarz, że mnie kochasz)
I need it more than your embrace  (Potrzebuję tego bardziej niż twojego objęcia)
Just say you want me, that's all it takes  (Po prostu powiedz, że mnie chcesz, to wszystko czego trzeba)
Heart's getting torn from your mistakes ( Moje serce jest rozrywane przez twoje błędy)
Odwrócił się i zamarł. Na półpiętrze przed nim stało kilka osób z rozstawionymi instrumentami, wcześniej ich nie zauważył. Widział wśród nich Stacy i Justin'a, ale to osoba przy mikrofonie sprawiła, że jego serce zamarło. To była ona. Dziewczyna z balu. Miała tą samą złotą maskę i króciutką odcinaną pod biustem, żółtą sukienkę. Była taka piękna. Ruszył w jej kierunku. Znał jej głos, już kiedyś słyszał jej śpiew. Czuł, że słowa piosenki zawierają rozwiązanie zagadki.
Cause I don't wanna fall in love  ( Ponieważ nie chcę się zakochiwać)
If you don't wanna try,   ( Jeśli Ty nie chcesz spróbować)
But all that I've been thinking of  (Ale wszystko o czym myślałam)
Is maybe that you might  (To to, że może mógłbyś)
Baby it looks as though we're running out of words to say  (Kochanie, wygląda na to, że zaczyna nam brakować słów )
And love's floating away  (I miłość odpływa w dal)
Dziewczyna zeszła po schodach i stanęła naprzeciw niego. W jej oczach zauważył determinację i pewną desperację. Śpiewała:
Just say you love me, just for today  (Po prostu powiedz, że mnie kochasz, tylko dzisiaj)
And don't give me time 'cause that's not the same  (I nie dawaj mi czasu, ponieważ to nie to samo)
Want to feel burning flames when you say my name  (Chcę czuć palący płomień, gdy mówisz moje imię)
Want to feel passion flow into my bones  ( Chcę czuć pasję płynącą w moich kościach)
Like blood through my veins (Jak krew w moich żyłach)
Gdy znowu zaczęła śpiewać refren poczuł jak jego serce szybciej bije. To była Laura. Ściągnęła maskę i to ona...wtedy na balu. Wiedział to, a jednak nie wierzył. Jak w kalejdoskopie przed oczami przeleciały mu migawki wspomnień. Pierwszy raz gdy na nią wpadł na plaży, te steki razy gdy przewracał ją w szkole, zakończenie liceum i ten niefortunny upadek. Później to jak wpadł na nią w restauracji, uśmiechnął się gdy przypomniał sobie, że zjadł frytkę z jej włosów. Pamiętał jak widział ją tańczącą na zapleczu restauracji. Śpiewała wtedy "Tell me something I don't know". Pamiętał jak z nią rozmawiał na schodach knajpy. Jak wstrząsnęła nim jej rzeczywistość. Już wtedy chciał ją chronić. Pamiętał jak później pół dnia słuchał nagrania jej śpiewu, jak załatwił jej szkołę. Doskonale pamiętał jej minę gdy przeczytała list od dyrektorki szkoły. Pamiętał tą sytuację z parku, gdy dowiedział się o jej zmarłym ojcu. Wtedy ją pierwszy raz przytulił i pocałował w czoło. Przypomniał sobie jaka była wkurzona gdy dowiedziała się o tym, że zapłacił za pogrzeb jej ojca. No i w końcu bal. Pamiętał jak się jąkała gdy z nim rozmawiała i ich cudny taniec. Każdy jej krok, uśmiech. Wszystko pamiętał. To jak ją zobaczył na światłach, jak z nim rozmawiała i jak ją pocałował, a potem ona jego. Pamiętał wszystko. Salę i ich taniec, wspólną noc, sytuację po koncercie w magazynie i w końcu rozmowę w kawiarni. Nagle zdał sobie sprawę, nagranie, koncert to wszystko układało się w całość. Próbowała mu powiedzieć, a on ją zbył jak jakiś dupek. Spławił ją, a ona teraz tu stoi przed nim i śpiewa by powiedział, że ja kocha. Dla niego to jasne jak słońce. Chce spróbować. Śpiewała:
Won't you stay?  (Nie zostaniesz?)
Won't you stay?  (Nie zostaniesz?)
Slowly slowly you unfold me,  (Powoli, powoli otwierasz mnie)
But do you know me at all?  (Ale czy w ogóle mnie znasz?)
Someone told me love controls everything  (Ktoś mi powiedział, że miłość kontroluje wszystko)
But only if you know  (Ale tylko wtedy, jeśli o tym wiesz)
Czy ją zna? Wystarczająco by z nią być. Teraz już musi im się ułożyć. Zostanie z nią. Będzie ją kochał. Chce spróbować, ponieważ on juz się nie zakochuje. On ją kocha. Kocha całym sercem. Nie pozwoli by miłość odpłynęła w dal. Jedyne co pragnie, to to, żeby ona była jego. Chce być dla niej oparciem jakiego jeszcze nie miała. Zaśpiewała ostatnie słowa, które chyba były pytaniem czy ją chce. Wszyscy wokół ich obserwowali, ale on tylko patrzył w jej piękne oczy. Nic innego w tej chwili się dla niego nie liczyło.
- To ty. To cały czas byłaś ty. - pokiwała głową.
- Próbowałaś mi powiedzieć.
- Ross, ja nie chcę od ciebie litości. Rozumiem, że nie jestem dla ciebie odpowiednia. Chciałam tylko byś wiedział, że wtedy...to byłam ja...
- Laura żartujesz?
- Ross, obydwoje wiemy, że to nie ma szans.
- Ma, Laura przez ten cały czas odchodziłem od zmysłów. Nie zostawiaj mnie teraz. Błagam.
- Ross.
- Laura, ja...ja cię kocham. Proszę. Zostanę z tobą. Pytałaś czy zostanę. Otóż odpowiadam ci - zostaję. Nawet jeśli miałbym być twoim pieprzonym cieniem.
- Wszyscy na nas patrzą. - powiedziała.
- Owszem, bo nigdy nie widzieli tak pięknej dziewczyny. - uśmiechnęła się.
- Chodź. - pociągnęła go za rękę i wybiegli razem z uczelni.
***
Hello miśki. Otóż wasza Delly wróciła również na Kopciuszka. Nie wiem co wy widzicie w tym blogu xD Pewnie zauważyliście, że Laura nie śpiewała "Love me like you do" tylko piosenkę Jessie Ware "Say you love me". Cóż mimo ankiety uznałam, że ta piosenka jest lepsza. Nie martwcie się jednak bo Ellie Goulding i "Love me like you do" pojawi się w następnym rozdziale, w którym będzie sporo Raury ♥♥♥ Powiem wam coś w sekrecie, zostało nam 10 rozdziałów do końca :( Tak 30 rozdział będzie ostatnim jaki tu zobaczycie, wciąż jednak będę na Just Love Me, więc wpadajcie tam http://justlovemeraura.blogspot.com/2015/05/kiepski-moment-na-miosc.html. Cóż jak było w piosence Anny Jantar "Nic nie może wiecznie trwać." tak i ten blog, niedługo będzie tylko fajnym wspomnieniem. Jeszcze raz dziękuję wszystkim czytelnikom, to dzięki wam ten blog istnieje.
Do zobaczenia.
Delly Anastasia Lynch.


To teraz wiecie skąd wzięłam piosenkę hahah 










  

poniedziałek, 18 maja 2015

Wróciłam!

Rozdział już w tym tygodniu, ale najpierw zapraszam na Just Love Me, mam tam coś co chciałabym, żebyście przeczytali. Zapraszam http://justlovemeraura.blogspot.com/2015/05/kiepski-moment-na-miosc.html
Pozdrawiam.
Delly Lynch

poniedziałek, 11 maja 2015

Powrót na bloggera

Hello miśki! Co tam u was? Ja mam jeszcze dwa egzaminy ustne w tym tygodniu :/ ale potem...jestem wolna! Znaczy pewnie pójdę do pracy, ale może uda mi się to wszystko pogodzić. Słyszeliście o Ross'ie i Courtney? Dziwnie mi teraz pisać o Raurze, już teraz nie ma nadziei, że to się kiedyś stanie. Jednak nie przerwę teraz bloga. Cóż bardzo się cieszę, że Ross w końcu ma dziewczynę i nawet lubię Courtney. Cieszę się ich szczęściem. Teraz jednak zapraszam na bloga mojej Rossy Lynch http://raura-crazy-in-love.blogspot.com. Myślę że powinniście to przeczytać. Teraz wróćmy do moich blogów. Do 20 maja na pewno pojawi się 20 rozdział na Kopciuszku. Później przewiduje One Shot - "Miłość w przestworzach", (dzięki Zwariowana Alex za nominacje xD). Jeśli chodzi o Just Love Me najpierw pojawi się jeszcze w tym tygodniu coś co piszę od dawna. Nie wiem czy to będzie materiał na nowego bloga czy nie, ale najpierw chcę poznać waszą opinię. Potem najprawdopodobniej w następnym tygodniu pojawi się ósmy rozdział, a potem kolejny TB tym razem o tytule "Nie zostawię cię samej dziś wieczorem". W takim razie do zobaczenia po piętnastym maja, trzymajcie kciuki za mnie na ustnych :)