Strony

piątek, 21 listopada 2014

One Shot: "Póki śmierć nas nie rozłączy"

- Ross pannę młodą przenosi się przez próg a nie przez całą ulicę. - powiedziała.
- Serio? Teraz mi mówisz? - zaśmiał się chłopak. Byli parą od dwóch lat. On strażak, ona nauczycielka. Poznali się podczas pożaru szkoły. To on jej wtedy pomógł. Pamięta jaki był wtedy chamski, wydawał się być gruboskórny i gburowaty. Później spotkała go na ulicy, był zupełnie innym człowiekiem, uczepił się i nie chciał odpuścić. Chodził za nią póki się z nim nie umówiła. Zakochała się w nim do szaleństwa. Był pierwszym mężczyzną, który chciał ją taką jaką jest. W końcu wychodził to co chciał, dwa miesiące temu pobrali się. Kupili wymarzony, stary dom z werandą, niestety trzeba było go wyremontować. Ross wraz z rodzeństwem i przyjacielem remontowali go wieczorami po pracy. Do tej pory mieszkali w domu rodziców Lau. Jednak po ich śmierci, nie chciała tam mieszkać, poza tym połowę domu zajmowała Vanessa z rodziną. Laura nie miała nigdy dobrych kontaktów z matką. Z ojcem było inaczej, mama natomiast zawsze ją ignorowała, chłodno traktowała. Vanessa się z tym pogodziła, Laura nie. Nie rozumiała co takiego zrobiła, że matka ją odpychała. Dużym wsparciem dla niej była babcia. Zawsze powtarzała Lau, że znajdzie kogoś kto będzie ją wspierać. Chyba nareszcie znalazła swoje szczęście w życiu, odkąd poznała Lynch'a  czuła się potrzebna, kochana i szczęśliwa. Ross niósł ją przez ulicę do ich nowego domu, nie była tu odkąd kupili dom, dzisiaj cały dzień jej mąż wraz z rodzeństwem przewozili rzeczy. Dom nie był całkowicie wykończony, jednak ona nie chciała czekać, nie zniesie ani dnia dłużej w swoim domu rodzinnym.
- Długo jeszcze? - zapytała, miała bowiem zawiązaną przepaskę na oczach.
- Jeszcze trochę, już dochodzimy. Całe szczęście bo ciężka jesteś.
- Ej nie mów tak. Chyba wiedziałeś co brałeś. - zaśmiała się.
- Chyba nie, bo wziąłem sobie tłustą żonę. - odpowiedział.
- Kurde wyszłam za idiotę. - doszli na miejsce. Postawił ją na ziemi. Spojrzał z  krzywą miną na dom, tylko połowa była wykończona.
- Jak zamkniesz prawe oko a otworzysz lewe to zobaczysz tą lepszą część. - powiedział odwiązując przepaskę. Niestety Lau pokręciła wszystko i zobaczyła niewykończoną część.
- Hmm, zakryłam niewłaściwe oko.
- Wiem, powinienem ci zapewnić lepsze warunki. - na jego twarzy pojawił się smutek.
- Ross, słuchaj nie myśl tak, jesteś wymarzonym mężem. Włożyłeś w ten dom mnóstwo pracy, nie oczekuję wygodnego życia w luksusie. Najważniejsze jest to, że to nasz wspólny dom. - powiedziała i przytuliła się do niego.
- Wykończona jest tylko kuchnia i sypialnia no i toaleta.
- Damy radę. - powiedziała i poszła w kierunku wejścia. Weszli do domu, wszędzie były folie i narzędzia budowlane.
- Chodź. - Ross pociągnął ją za rękę. Weszli po schodach i skręcili do jednego z pokoi. Była to ich wspólna sypialnia. Wszędzie stały świece a na łóżku były rozsypane płatki czerwonych róż. Laura ze łzami w oczach spojrzała na swojego partnera. Ten ją przytulił i czule pocałował. Szybko wylądowali na łóżku. Kolejne części garderoby lądowały na podłodze. Byli młodzi jednak czuli, że chcą ze sobą być do końca swoich dni. Ich miłość była nietypowa, bo Laura była wyjątkową dziewczyną. Jej mąż musiał mieć dużo cierpliwości, bo ona wiecznie ładowała się w kłopoty. Leżała teraz wtulona w jego tors, słuchała bicia jego serca i kreśliła palcem kółka na jego piersi. Uwielbiała ten moment, gdy było już po wszystkim i leżeli wtuleni w siebie. On przesunął palcem po jej przedramieniu, poczuła, że ma gęsią skórkę. Ostatnio wiele się wydarzyło w ich życiu; ślub, śmierć rodziców Laury, zginęli w wypadku samochodowym, oboje odeszli razem. Lau bała się, że żyli gdy samochód płonął. Ross zawsze powtarzał jej, że siła uderzenia w tira była tak duża, że na pewno już nie żyli gdy wybuchł pożar. Do tego po długiej chorobie umarła przyjaciółka Lau, Kate. Przyjaźniły się od dziecka, niestety była ciężko chora i zapadła w śpiączkę. Jej mąż walczył o nią do końca, po jej śmierci załamał się. Wydarzenia te wpłynęły na jej postawę, zaczęła się zastanawiać nad sensem swojego życia.
- Co jest? - zapytał Ross wpatrując się w sufit.
- O co ci chodzi? - Lau oderwała się od jego ciała.
- Przecież widzę, że ostatnio jesteś przybita. - spojrzał jej w oczy.
- Wiesz ostatnio sporo się wydarzyło. - znowu się do niego przytuliła, poczuła , że on ją przytula.
- Chodzi o Kate?
- Tak.
- Jak się trzyma Andrew? - zapytał blondyn.
- A ty jakbyś się trzymał gdybym to ja umarła?
- Nawet tak nie mów, bez ciebie moje życie nie ma sensu.
- Póki śmierć nas nie rozłączy... - spojrzała mu prosto w oczy.
- Nas nie rozłączy. - odparł.
- Jak to? Każdego rozłącza.
- Wierzę w to, że nasza miłość jest silniejsza niż grób. A ty?
- Też chcę w to wierzyć. - poczuła jego pocałunek. Oderwała się od niego.
- Jakbym kiedyś była w śpiączce, to odłącz mnie. - powiedziała.
- Co? Żartujesz?! - powiedział zdenerwowany Lynch.
- Nie chcę leżeć podłączona do tych rurek, wolę odejść.
- Przestań, nie chcę tego słyszeć. - był coraz bardziej zdenerwowany.
- Jakbym umarła to pragnę abyś ułożył sobie życie, nie chcę widzieć tam z góry, że jesteś sam, nieszczęśliwy, znajdź sobie kogoś, żyj dalej.
- Nie, dobrze wiesz, że nie dałbym rady, za bardzo cię kocham. - odparł.
- A ty? - zapytała.
- Co ja?
-No jeśli ty...- Lau bała się dokończyć to zdanie.
- Jeśli ja bym leżał w śpiączce to, nie wiem co masz zrobić. Jeśli będziesz żyła to zostaw mnie, może mnie uratują, ale jeśli ciebie już nie będzie to niech mnie odłączą, bo i tak nie będę miał dla         kogo żyć. - słowa te wzruszyły Lau.
- Ale będziesz musiała żyć sama, żadnych mężczyzn prócz mnie. - powiedział śmiejąc się. Laura mimo woli także się uśmiechnęła. Ross wbił się w jej usta. Zaczęli się namiętnie całować, całowali się łapczywie tak jakby było im siebie mało. Przyjemną chwilę przerwał im telefon.
- To twój. - powiedział Ross. Lau oderwała się od niego i sięgnęła po telefon, spojrzała zdziwiona na wyświetlacz, była to Rydel.
- Rydel dzwoni. - odparła zaskoczona.
- Do ciebie? Odbierz. - dziewczyna odebrała i usłyszała roztrzęsiony głos blondynki.
- Przyjedź. - powiedziała.
- Co się stało? - Lau dopytywała zaniepokojona.
- Musisz mnie stąd zabrać.
- Ale co się stało? - powiedział zdecydowanie.
- Ten skurwiel próbował się do mnie dobrać.
- Twój były?
- Tak byłam w klubie i on.. - dziewczyna zaczęła płakać.
- Gdzie jesteś?
- W LA Club Crawl, wiesz gdzie to jest?
- Tak, przyjadę po ciebie z Ross'em. - odparła wstając z łóżka.
- Nie, nie bierz go, przyjedź sama! - powiedziała Delly i się rozłączyła.
- Co ona chciała?- zapytał Ross.
- Muszę ją odebrać z klubu, coś się stało. - odparła ubierając się.
- Jadę z tobą. - Ross zerwał się z łóżka.
- Zostań, zaraz wrócę, ona chce abym przyjechała po nią sama. Będę za godzinę. - powiedziała całując go w policzek, po czym wybiegła z pokoju.
  Jechała szybko, bardzo zaniepokoił ją głos Rydel. W pewnym momencie zobaczyła, że coś wybiega jej przed maskę. Mocno zahamowała i skręciła ostro w prawo. Poczuła silne uderzenie, przed jej oczami zapanowała ciemność. Obudziła się w jakimś ciemnym miejscu. Poczuła, że ma na sobie jakąś długą suknię. Podniosła się i zrobiła kilka kroków, czuła, że jej gołe stopy są w wodzie. Było tam chłodno, nagle oślepiło ją światło, spojrzała w nie. Było bardzo jasne. Odruchowo zaczęła iść w jego kierunku. Szła coraz szybciej, aż w końcu wbiegła w jego blask.
  Ross leżał na łóżku, Lau długo nie wracała, dzwonił już do niej kilka razy, nie odbierała. Dzwoniła też Rydel, powiedziała, że Riker ją odbierze. Chłopka wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju.
- Gdzie ona jest? - powtarzał. Nagle zadzwonił jego telefon. Odebrał.
- Halo...tak przy telefonie...co się stało?! Tak zaraz będę. Który szpital? - rozłączył się i wybiegł z domu.
  Laura stała w jakimś miejscu, miała na sobie białą suknię.
- Ross? - zaczęła wołać.
- Gdzie ja jestem? - nagle oślepiło ją światło, w jego blasku ujrzała trzy postacie. Po chwili dostrzegła, że to jej babcia i rodzice. Starsza pani stała na przodzie za nią ojciec a w oddali matka.
- Babcia? - staruszka pokiwała głową.
- Ale co wy tu robicie? - dziewczyna nic nie rozumiała.
- To ty nie wiesz? - zapytał ojciec.
- Czego nie wiem?
- Przyszliśmy cię zabrać, nie bój się taka jest kolej rzeczy. - powiedziała babcia. Do Laury dotarło to co się stało, była w przedsionku do "tamtego świata". Umarła.
- Ale przecież ja jestem młoda, dopiero co wyszłam za mąż. Nawet nie nic nie poczułam i co już jestem martwa? - w jej oczach pojawiły się łzy.
- Chodź z nami tam będziesz szczęśliwa, o niego się nie martw, on da sobie radę, jest silnym mężczyzną. - babcia wyciągnęła w jej kierunku rękę. Chciała z nimi iść, tęskniła za nimi, z drugiej strony miłość do Ross'a trzymała ją na Ziemi. Już miała iść w ich stronę, gdy usłyszała głos swojego męża:
- Proszę cię, kocham cię bardzo, nie zostawiaj mnie. Błagam cię, ja bez ciebie nie dam rady, tak bardzo cię kocham. - miał łzy w oczach, zakładał jej na palec obrączkę.
- Póki śmierć nas nie rozłączy... - szepnęła i spojrzała w oczy babci.
- Oj moja maleńka, to jeszcze nie twój czas. - Laura poczuła chłodny powiew wiatru, zaczęła się oddalać od ciepła światła.
  Ross tulił się do ciała Lau, miał łzy w oczach, ta rozmowa z lekarzem, zastanawiał się czy dobrze robi. Lekarz powiedział jasno, że muszą ją wprowadzić w stan śpiączki farmakologicznej, ale on i tak nie widzi szans na przeżycie. Za duże obrażenia wewnętrzne. Siedział na krześle obok łózka a głowę miał położoną na jej klatce piersiowej, wysłuchiwał jej każdego oddechu, zdawało mu się, że są coraz rzadsze. Nagle poczuł czyjąś rękę w swoich włosach.
- Ross. - wyszeptała. Chłopak zerwał się z miejsca, nie wierzył w to co widzi. Zaczął całować jej dłoń. Płakał ze szczęścia, przecież mówili, że nie ma szans na jej przebudzenie.
- O matko, obudziłaś się! - krzyknął.
- Widziałam. - szepnęła.
- Co widziałaś? - zapytał zdziwiony.
- Widziałam światło. - wykrztusiła z siebie. Ross zrozumiał, że o mało ją nie stracił, wiedział, że jego żona była o krok od śmierci.
- Miłość do ciebie mnie uratowała.
- Serio?
- Nie mogłam cię zostawić. - w jej oczach pojawiły się łzy, płakali oboje ze szczęścia. Tak bardzo się cieszyli, że mogą być razem.
- Póki śmierć nas nie rozłączy... - szepnęła i zamknęła oczy.
- Nie rozłączy. - odpowiedział ze łzami w oczach Ross.
***
Cześć wszystkim, tu Delly Lynch lub jak to mówi Pinki Dellson Lynch. Zamiast dać wam rozdział dwunasty to napisałam One Shot'a. Tak jestem okropna XD Od razu małe info, szantażujecie mnie, że rozdział ma być do 29 listopada, straszycie mnie jednorożcami, jakimiś młotami itd.  No cóż postaram się ale bardzo w to wątpię. Muszę jeszcze dokończyć dwunasty rozdział, powiem tak jeśli myślicie, że to będzie tak samo jak w filmie to się mylicie, mam dla was DUŻĄ niespodziankę w kolejnym rozdziale. Ujawnię rąbek tajemnicy, pojawi się Riker. Do napisania ~ Delly Lynch
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ♥

25 komentarzy:

  1. Mhmmmm...
    Boskie kochana <3
    Postarasz się...
    No to czekam ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. już myślałam że gorzej to się skończy.
    one shot NIESAMOWITY!
    teraz tylko czekam na kolejny rozdział ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. One Shot jest świetny, sweetaśny :)
    Teraz czekać na rozdział :*
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. CUDO! Płakałam czytając to
    Życzę ci dobrej weny na więcej tak wspaniałych One Shotów ;) i rozdziałów oczywiście ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy, ciekawy, aczkolwiek jak dla mnie troszke za szybko akcja sie toczy. Ogolnie fajny ;)
    I czekam na rozdzialik/@Kasiaa_R5

    OdpowiedzUsuń
  6. one shot Świetny ,
    teraz czekam na rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Płakałam... Uwielbiam łzy ze wzruszenia. Kochana wybacz, że piszę to tu i teraz, ale chcę byś przeczytała rozdziały ~ http://magic-lynch-marano-and-vicky.blogspot.com/2014/11/5-rozdzia-perfumy-rydel-vs-skarpety.html
    http://bad-lau-and-good-ross.blogspot.com/2014/11/rozdzia-2.html
    One-Shot przecudowny. Czekam na nexta i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś napiszesz One-Shota! <3 ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Srututu majtki z drutu, no na kcem rossdział choć to dzieło mi się podoba, Lau też widzi duch jak Mel? hahaha OTÓŻ DRODZY PAŃSTWO TEN ONE SHOT JEST NA PODSTAWIE ZAKLINACZKI DUCHÓW, kabum zdemaskowałam cię, hahah uciekaj będę cię gonić, no ale coż trzeba cuś powiedzieć na temat tego cosia, nio to ja lecę na zaplecze, a więc jak sweet normalnie jednorożce miodem rzygają Raura po ślubie nio nio myślę że każdy by chciał jeszcze zobaczyć wydarzenia z nocy po ślubnej, hahaha nio ale Ross jak groszek z niego nazwać Lau grubą a niech mu Edyp oczy wydrapie, nio ale dalej było gorącooo hmmmm i te rozważania po co myśleć YOLO hahahah no i wypadek była kraksa upsss i ofiary śmiertelne a co jej pod maskę wlazło? Duszek okruszek? jak tam to on się do czyśćca nie dostanie, o
    No ale ciągnąc dalej z racji mojego wypalenia zawodowego nie spodziewaj się cudów że napisze cuś mega będzie jak w matmie równanie i rozwiązanie bez zbędnych komplikacji, jej teraz to poczułam się jak na operacji, dobra ciągnę dalej Lau( Mel) umiera jest smutek i Ross (Jim) w sali z tą obrączka niech wygrawerują sobie FOREVER będzie sweet, ale nie serio było romantycznie co mogę powiedzieć bierz tyłek w kroki i rozdział dodaj bo ci w pudlową twarz przyfasolę, albo karmy nie dostaniesz
    Ale shot genialny, kabum znikam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to zabawne że napisze coś krótkiego i tak mam najdłuższy kom, trzeba to zbadać czy ja pisze długo czy oni piszą mało, Delly zbieraj manatki będziemy rozwiązywać sprawę

      Usuń
    2. Tak jest Sherlocku! xD Zabiję cię za tą Zaklinaczkę, czy ty wszędzie widzisz porównania do filmów i seriali?

      Usuń
  9. Pierwsze wrażenie? Niesamowite! ,,Pannę młodą przenosi się przez próg, a nie przez całą ulicę" - powiedziała i od razu zrobiło się słodko. Ross i Laura po ślubie!? - Uroczo... Powiadasz on strażak, a ona nauczycielka? - Oryginalnie! (♥) To pierwszy blog, w którym ktoś napisał, że Ross jest strażakiem. Jak go sobie wyobraziłam to... Faaajnie. (♥) Spodobało mi się to jak opisałaś początek. Jest ciekawy i dobrze cię go czyta. Widać, że role się odwróciły i teraz to matka Laury ją rani, a nie ojciec. Vanessa? Vanessa jest w opowiadaniu Vanessą z poprzednich rozdziałów (co wcale mi nie przeszkadza).
    Czytam i czytam i zaczynam się śmiać. Fajnie, że potrafisz dodać coś śmiesznego! ,,Chyba nie, bo wziąłem sobie tłustą żone." - Jesteś świetna...
    No, ale potem natykam się na wypowiedź Laury... ,,Jakbym, kiedyś była w śpiączce, to odłącz mnie". - I wtedy zdaję sobie sprawę z tego, że potrafisz też wzruszyć, bo Ross próbował jej tak jakby wmówić, że to głupota. Walczył o nią.
    No i potem jak na zawołanie Laura ma wypadek... Ale mało tego, bo pani Dellson Lynch (jak to pisze Pinki) postanowiła napisać kolejną wzruszającą scenke. (♥)
    Gdyby było tak jak to opisałaś i miłość mogłaby kogoś uratować to na świecie byłoby naprawdę pięknie...
    Moja siostra słucha Eda Sherana, a ty mi piszesz powieść romantyczną... Jak tu się nie rozpłakać? ☺
    Oczywiście ja również cię będę zastraszać... Więc jeśli nie będzie rozdziału 29 listopada to cie znajde i kijem pogonie. ♥
    ~Roxanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to muszę się zabrać za pisanie, bo nie chce kijem oberwać :)

      Usuń
  10. To było cudowne <3 <3 cudo cudo cudo cudo ohh... wzruszyłam się :)
    Skąd wziąć taki talent, co?
    Zapraszam do mnie - raura-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje i na pewno zajrzę na twojego bloga :) P.S Nie mam talentu do pisania.

      Usuń
  11. Niesamowity One Shot. ;)
    Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział, bo jak nie to.... znajdę Cię i inaczej sobie porozmawiamy.
    Hahahhah.

    Czekam z niecierpliwością na kolejny.
    Miłego tworzenia. <3
    Becia.

    OdpowiedzUsuń
  12. piękny OS :)
    ale ja chce rozdział!!
    teraz!!!
    pozdrawiam <5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw szkoła, potem rozdział, poza tym jeszcze go nie skończyłam, została najważniejsza scena do napisania musicie się uzbroić w cierpliwość :D

      Usuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mega cudowny !
    Fabuła i wgl *-*
    Masz talent już trafia do zakładki ,,Ulubione''

    Zapraszam
    http://cokryjeprawda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie pisz takich rozdziałów,bo normalnie ryczę.Ale super rozdział.A i napisałaś Laura poczuł...Dora idę po chusteczki:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Przez ciebie płaczę . A ja żadko płaczę. Masz szczęście, że jej nie ukatrupiłaś. Boskie. Czekam na rozdział kofana

    OdpowiedzUsuń