Strony

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział dwudziesty drugi

"Do tej pory nie wierzyłam, że będę w stanie dzielić serce z jakimkolwiek mężczyzną, a co dopiero że oddam mu je w całości." ~ Hopeless


  Poklepała miejsce obok siebie na poduszce. Było puste. Serce podskoczyło jej do gardła. Wyszedł? Znowu ją zostawił. Otworzyła oczy. Oślepiło ją światło wpadające do pokoju. Leżała na brzuchu, podniosła głowę z poduszki i rozejrzała się. Uśmiechnęła się. Ross siedział bez koszulki, w samych dżinsach z jej starą gitarą w fotelu.
- Dzień dobry. - powiedział.
- Dzień dobry. - odpowiedziała.
- Jak się spało? - Laura ziewnęła.
- Zdecydowanie za krótko. - odparła.
- Gdybyś nie była taka wymagająca to byś bardziej się wyspała. - zaśmiał się.
- Ja byłam wymagająca? Chyba żartujesz.
- Kotku ja nie żartuję z ciebie nigdy. Pragnę ci przypomnieć to, co powiedziałaś zeszłej nocy: „Ross to było cudowne, chcę więcej“. Takiej kobiecie jak ty się nie odmawia.
- Ross! Ty zboczeńcu! - rzuciła w niego poduszką.
- No co?! Ciągle mówiłaś, a raczej krzyczałaś: „Ross więcej, no dalej. O Boże! Jak cudownie.“ 
- Ross! Przestań.
- „Mocniej Ross, o tak, tak...Ross...więcej.“ - udawał, że mówi jak Laura.
- Tak? Taki mądry jesteś, a kto obudził mnie w środku nocy i mnie przeleciał?
- Hej! Obudziłem się w środku nocy, koło pięknej, nagiej kobiety z potężną erekcją. Coś musiałem zrobić.
- Wejść we mnie jak jeszcze spałam. - dokończyła.
- Jak dochodziłaś to nie wyglądałaś na niezadowoloną. - odparł.
- Skończmy ten temat.
- Mi on się podoba. - powiedział.
- Tobie podoba się wszystko, co związane z seksem.
- Kochanie jestem tylko facetem. - pokazał na wypukłość w dżinsach.
- O Boże znowu? - jęknęła.
- Kotku, przede mną leży naga kobieta, nie całkiem  zakryta kołdrą. Czego się spodziewałaś? - zaśmiała się.
- Długo jak wstałeś? - zapytała. Ross brzdąkał coś na gitarze.
- Jakiś czas temu. - odpowiedział. 
- Czemu mnie nie obudziłeś? 
- Żebyś była bardziej niewyspana? Darowałem ci kilka minut snu.
- Dziękuję. - odpowiedziała.
- Poza tym patrzyłem jak śpisz.
- Och.
- Co to za melodia? - spytała Ross'a podniósł wzrok.
- Nic takiego. - odpowiedział.
- Ładna.
- Dzięki.
- Znam to? - zapytała.
- Nie raczej nie. Niedawno to napisałam. Powinnaś kupić nową gitarę.
- Nie mam pieniędzy. - odparła.
- Nadal pracujesz u Pool'ów? - zapytał.
- Tak. - westchnęła.
- Źle cię traktują?
- Idzie się przyzwyczaić. Ostatnio pojechały na tydzień mody do NY, więc miałam spokój.
- Powinnaś mieć lepszą pracę.
- Płacą więcej niż w restauracji.
- Ale masz styczność z tymi wiedźmami.
- Daj spokój Ross. Nie chcę stracić humoru.
- Ok. - zaczął grać na gitarze. Laura słuchała go chwilę.
- Masz do tego słowa? - zapytała. Ross przerwał grę.
- Mam.
- Zaśpiewaj mi.
- Co?
- Tą piosenkę głuptasie. - zaśmiała się.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - odparł cicho.
- Czemu?
- Bo...to piosenka o tobie.
- O mnie? - była zaskoczona.
- Tak. Napisałam ją po balu.
- Serio?
- Tak.
- Zaśpiewaj ją.
- Dobra jak chcesz. - zaczął grać.
 Poznaliśmy się zeszłego lata 
Zaczęliśmy jako przyjaciele.
Nie umiem ci powiedzieć jak to wszystko się stało.
Wtedy przyszła jesień
Nigdy nie byliśmy tacy sami
Te noce, wszystko było takie magiczne

I zastanawiam się, czy ty też za mną tęsknisz
Jeśli nie, to jest jedna rzecz, którą chciałbym, żebyś wiedziała

Myślę o tobie każdego ranka, gdy otwieram oczy
Myślę o tobie każdego wieczoru, gdy gaszę światło
Myślę o tobie w każdej chwili, każdego dnia mojego życia
Jesteś cały czas w moich myślach. To prawda.

Myślę o tobie tobie tobie tobie...
Myślę o tobie tobie tobie tobie...

Nie wiedziałaś co powiedzieć
Kiedy cię dzisiaj zobaczyłem.
Pozwolisz by wszystko rozpadło się na kawałki?
Bo wiem że powinienem
Zapomnieć o tobie jeśli potrafię.
Ale nie mogę przez tak wiele spraw.

Myślę o tobie każdego ranka, gdy otwieram oczy
Myślę o tobie każdego wieczoru, gdy gaszę światło
Myślę o tobie w każdej chwili, każdego dnia mojego życia.  Jesteś cały czas w moich myślach. To prawda.

Myślę o tobie tobie tobie tobie...
Myślę o tobie tobie tobie tobie...

Kiedy wreszcie przestanę udawać,
Że to co mamy nigdy się nie skończy
Oh, oh
Jeśli wszystko co mamy to ten moment
Nie zapomnij o mnie, bo ja tego nie chcę
Nie mogę sobie pomóc

Myślę o tobie 
Ooo
Myślę o tobie
Ooo

Myślę o tobie każdego rana, gdy otwieram oczy
Myślę o tobie każdego wieczoru, gdy gaszę światło
Myślę o tobie w każdej chwili, każdego dnia mojego życia
Jesteś w moich myślach cały czas. To prawda.

Myślę o tobie tobie tobie tobie...
Myślę o tobie tobie tobie tobie...
Laura słuchała go w skupieniu. Piosenka była śliczna. Wzruszyła się. Nie wierzyła, że napisał dla niej piosenkę. Gdy skończył spojrzał z wyczekiwaniem i lekką obawą.
- Podoba ci się? - zapytał cicho.
- Czy mi się podoba? Ross...ona jest cudowna. - otarła łzy. Ross odłożył gitarę i usiadł obok niej na łóżku. Pocałował ją czule.
- Nie wiedziałem czy ci się spodoba. - wyszeptał.
- Ta piosenka...jest piękna. Kocham cię teraz jeszcze bardziej.
- Cieszę się. - pocałował ją jeszcze raz.
- Też napisałam o tobie piosenkę...a raczej o nas...- odparła. Ross przyjrzał się jej uważnie. - Leży na biurku. - Ross wstał i wziął kartkę, którą wskazała Lau. Czytał ją uważnie.
Chciałam czegoś czego mi brakuję,
Napełnić tą pustą przestrzeń,
Pokazać osobę która jest za zasłoną,
Wtedy zrozumiesz
Kim naprawdę jestem.

Ja, ta której nie widzisz
Modli się żeby była szansa że wciąż wierzysz
Powiedz mi że jestem tego warta,
Udowodnię że zasługuję na to,
I mogę być,
Chociaż mnie nie widzisz.

Ja, ta której nie widzisz
Modli się żeby była szansa że wciąż wierzysz
Powiedz mi że jestem tego warta,
Udowodnię że zasługuję na to,
I mogę być,
Chociaż mnie nie widzisz.

Unoszę się wysoko,
Bez żadnych cieni,
To wszystko co chcę naprawdę robić,
Być jednym z okręgów
Wschodzących do słońca.

Dzieląc światło które jest tu z tobą,
Jestem tutaj z tobą.

Ja, ta której nie widzisz
Modli się żeby była szansa że wciąż wierzysz
Powiedz mi że jestem tego warta,
Udowodnię że zasługuję na to,
I mogę być,

Chociaż mnie nie widzisz.
- Kiedy to napisałaś? - zapytał.
- Pamiętasz jak któregoś dnia przyszedłeś na zajęcia z tańca?
- Yyy...tak. 
- Byłam tam.
- Nie widziałem cię. - usiadł na łóżku.
- Tańczyłeś do "Sexy back". Była tam Blaire, Kim i Brooke.
- No tak. Ciebie jednak nie było.
- Byłam.
- Zauważyłbym cię.
- Byłam po drugiej stronie lustra w tej sali...w której cię spotkałam tamtej nocy.
- O Boże! Nie! To niemożliwe. Serio?
- Tak. Tańczyłam po drugiej stronie lustra.
- Czyli mi się nie zdawało. - uśmiechnął się.
- Co?
- Byłem pewien, że ktoś tam był. Po prostu czułem się jak...wtedy na balu.
- Napisałam to jak wróciłam do domu. - w tym momencie usłyszeli hałas na korytarzu. Lau okręciła się kołdrą. Po chwili zobaczyli Stacy i Justin'a.
- Wisisz mi 20 dolców. - powiedziała brunetka do blondyna.
- Skąd wiedziałaś? - zapytał Justin, wyjął portfel i wyciągnął pieniądze.
- Nie trudno było się domyślić. - odparła Stacy.
- Co tu robicie?- zapytała Laura.
- Przyszliśmy zrobić wam śniadanie. - wskazała na koszyk, który trzymała w ręce.
- Skąd wiedzieliście, że tu będę. - zapytał Ross.
- Po tym jak wybiegliście z uczelni to było pewne. - powiedziała Stacy. 
- Za pół godziny będzie śniadanie. - wyszła z Justin'em z pokoju.
- To mamy jeszcze trochę czasu. - Ross spojrzał na Laurę.
  

  Stacy miała fatalny gust jeśli chodzi o muzykę. Vanessa wzięła do ręki jedną z płyt leżących na półce.
- Serio? Backstreet boys? Kto tego słucha? - jęknęła. Zauważyła też mnóstwo płyt R5, The Vamps, One Direction.
- Nie ma tu nic normalnego. - powiedziała i usiadła na biurku. Teraz wszystko się zmieni. Podjęła decyzję i musi sobie jakoś poradzić. Cholernie się boi. Wie ile to znaczy dla Laury. Nie chce jej zawieść. Nie tym razem. Stacy opowiedziała jej o tym co wczoraj zrobiła Lau. Cieszyła się jej szczęściem, chociaż w nocy Stacy siłą powstrzymywała ją przed powrotem do domu. Miłość miłością, ale jakoś nie mogła pogodzić się z myślą, że jej młodsza siostra najprawdopodobniej uprawia seks z jednym  z najpopularniejszych chłopaków w Stanach. Zanim wyjedzie na leczenie, ma jeszcze dwie sprawy do załatwienia. Chce odwiedzić grób rodziców i skontaktować się z Riker'em. Nie pójdzie już do niego, ostatnim razem po wizycie u niego ćpała przez dwa dni. Zadzwonić do niego też nie chce. Czuła się strasznie. Było jej potwornie zimno, trzęsły jej się ręce, a twarz była blada prawie trupia. Oczy miała przekrwione i otoczone sińcami. Stacy powiedziała jej, że jeśli chce może użyć jej kosmetyków, ale nawet najlepszy podkład nie ukryje zniszczenia jakie dokonały w niej narkotyki. Była jak dziecko we mgle. Szła po omacku nie wiedząc co kryje się za zakrętem. Wątpiła by nagle z ćpunki wkroczyła do świata normalnych, ale chciała się chociaż zbliżyć. Ostatnio miała sen. Wróciła do domu jak zwykle naćpana w trzy dupy. W szafce znalazła wódkę ojca. Nie mógł jej już uderzyć, więc opróżniła butelkę. Była lepka, spocona i brudna. Miała się spotkać z Riker'em. Pomyślała, że może uda jej się zamaskować fakt, że jest pod wpływem. Już słyszała w głowie jak będzie ją pouczać i błagać o pójście na odwyk. Wiedziała, że jak Laura zobaczy ją w takim stanie to wyrzuci ją za drzwi. Skończyła się jej cierpliwość do niej. Poszła do łazienki. Nalała sobie do wanny gorącej wody. Rozebrała się i weszła do środka. Czuła jak jej mięśnie się rozluźniają. Było jej ciepło i czuła się dobrze. Wręcz wyśmienicie. Zamknęła oczy i oparła się o wannę. Rozkoszowała się ciszą i tym jak czuje się po alkoholu i narkotykach. Z każdą kolejną sekundą oddalała się od tego cholernego domu, od Laury, Riker'a. Była w świecie, do którego od lat uciekała. Nagle stała przed drzwiami łazienki, miała mokre włosy i to , brudne ubranie. Nie pamiętała by wychodziła z wanny. Ktoś dobijał się do drzwi. Chciała otworzyć, lecz nie mogła. Klucz w zamku przekręcił się i do mieszkania wbiegli Riker i Laura.
- Jesteś pewien, że tu miała być? - spytała Lau. Vanessa zastanawiała się z kim mówiła jej siostra.
- Tak. Kazała mi tu przyjechać. - Riker rozglądał się po pokojach.
- Hej tu jestem! - krzyknęła Van, ale żadne z nich nie zareagowało. Nagle usłyszała krzyk Laury w łazience. Widziała jak i Riker tam wchodzi. Poszła za nimi.
- Czego się drzesz Laura...- nie dokończyła. Laura stała przy umywalce, płakała, cicho krzyczała. Ukryła twarz w dłoniach próbując się uspokoić. Riker klęczał przy wannie.
- Nie tylko nie to. - powtarzał w kółko. Vanessa zauważyła swoje rzeczy porozrzucane po pomieszczeniu. Podeszła do Riker'a i krzyknęła. Leżała...tam w wannie. Jej włosy unosiły się tworząc wokół jej bladej twarzy ciemną aureolę. Oczy miała zamknięte. Wyglądała jakby spała. Riker chwycił ją i wyjął z wody. Tulił ją do piersi. Jej ciało przelewało się przez jego ręce. Zauważyła, że płacze. Chciała ich zapewnić, że nic jej nie jest, ale nie mogła. Stała i patrzyła na ciało dziewczyny. Odwróciła się i oślepiło ją światło. Nie chciała ich opuszczać w tej chwili, jednak czuła, że musi tam iść. Nagle była była na dworze. Padało. Wszędzie była trawa i trochę ogromnych, starych drzew. Z ziemi wystawały, duże kamienie. Podeszła i przyjrzała się im. Nie były to kamienie, lecz nagrobki. Pod jednym z drzew stała grupka ludzi. Podeszła do nich. Wszyscy byli ubrani na czarno, stali i słuchali pastora, który stał nad dołem przy trumnie. Wokół było kilka wieńców. Spojrzała na sąsiedni nagrobek.
Damiano Marano
Ellen Marano
Zamarła to był grób jej rodziców. Jeszcze raz spojrzała na trumnę i kwiaty, zobaczyła wśród nich swoje zdjęcie. Była na własnym pogrzebie. Nagle rozpoznała twarze ludzi stojących wokół. Laura siedziała na krześle. Płakała, koło nie siedział blondyn i ją obejmował. Za nimi stał Riker i ta blondynka, co otworzyła jej ostatnio drzwi. Najgorszy był moment jak wkładali ją do tego dołu. Otrząsnęła się. Nie chciała już o tym myśleć. Zeszła z biurka, chwyciła kartkę i długopis. Usiadła przy biurku i zaczęła pisać:
  Drogi Rikerze!
  Wiem, że zapewne nie chcesz mnie już znać. Nie winię Cię za to. Rozumiem. Nie chcesz bym była jak druga Emily, a póki co nie zrobiłam nic by przekonać Cię, że nią nie jestem.
   Pewnie zastanawiasz się po, co ta ćpunka do ciebie pisze. Zdaję sobie sprawę z tego, że lepiej by było trzymać się od Ciebie z daleka. Nie potrafię jednak tego zrobić. Gdy spotkałam Cię w parku myślałam, że jesteś kolejnym gościem, który myśli, że ma prawo mówić mi jak mam żyć. Poniekąd nim byłeś i jesteś. Nie naciskałeś jednak na mnie. Jako jedyny rozumiałeś ból jaki w sobie noszę. Rozumiesz co to znaczy winić się za śmierć ukochanej osoby. To sprawiało, że lubiłam z Tobą gadać. Słuchałeś, nie krzyczałeś, ani nie oceniałeś mnie tak jak inni. Starałeś się uświadomić mi, że nie jestem sama, że mam dla kogo żyć. Początkowo myślałam, że to tylko czcze gadanie, lecz z każdym dniem kruszyłeś mur jaki wokół siebie zbudowałam. Gdy kazałeś mi wybierać, chciałam powiedzieć, że dam radę się zmienić. Uwierz mi,  naprawdę chciałam tego dokonać. Brakowało mi jednak wiary w siebie i poniekąd motywacji. Myślałem, że mogę być w takim stanie pomiędzy. Szybko zrozumiałam, że zrobiłam błąd. Czułam jakbym straciła cząstkę siebie. Tak wiele we mnie zmieniłeś. Zrozumiała, że mam dla kogo walczyć. Dla Ciebie, dla Lau, ale przede wszystkim dla ciebie.
     Śniło mi się ostatnio, że umarłam. Przedawkowałam i utopiłam się w wannie niczym ta Twoja...Emily. Co najgorsze to Ty i Laura mnie znaleźliście. Widziałam siebie martwą, byłam na własnym pogrzebie. I wiesz co? Czułam się bezsilna. Chciałam Was pocieszyć, być z Wami, ale byłam jakby za szybą. Mogłam tylko patrzeć jak ucieka moja szansa na szczęście. To było do bani.
     Postanowiłam, więc iść na odwyk. Nie wiem po, co Ci to mówię, ale chcę byś wiedział, że walczę ze sobą.
Mam nadzieję, że znajdziesz swoje szczęście.
Vanessa.
Odłożyła długopis. To by było na tyle. Da ten list Laurze, niech się nim zaopiekuje. Teraz musi czekać. Musi dać czas sobie i jemu. Nie chce go zmuszać. Teraz kolej na jego krok.

   - Naprawdę myślisz, że to dobry pomysł? - była zdenerwowana. Po tym jak udało im się wypchnąć Stacy i Justin'a z mieszkania, zajęli się Vanessą. Cały dzień im zeszło na tym by, załatwić Van ośrodek. Udało się dzięki Ross'owi i jego charyzmie oraz sławie. Niestety jego sława miała też minusy. Wszędzie spotykał fanki. Na szczęście udało im się dotrzeć po jego samochód zaparkowany przy uczelni. Teraz Ross stwierdził, że powinni pojechać do niego. Nie uważała, że to jest dobry pomysł. W końcu na pewno pozna jego rodzinę. Ross uspokajał ją, że od niedawna mieszka tylko z rodzeństwem.
- Tak. A czemu nie? I tak muszę pojechać po ubrania.
- Rozumiem, ale na pewno kogoś tam spotkamy.
- Pewnie tak. Dzwoniłem do Riker'a i wszyscy są w domu.
- Co? - spojrzała zszokowana na blondyna.
- No wszyscy są w domu.
- Po co do niego dzwoniłeś?
- Oj przestań. Przecież oni nie gryzą. - podjechali pod jego dom. Wysiedli z samochodu. Laura rozejrzała się. Okolica była bardzo ładna. Sporo zieleni i drzew.
- Fajnie prawda? - stanął za nią.
- Tak.
- Dom rodziców jest równie fajny. Zobaczysz. - chwycił ją za rękę i poprowadził do drzwi. Gdy weszli do środka, Laura rozejrzała się. Dom był duży i jasny. Jasne ściany kontrastowały z ciemnymi meblami. Widać było, że mieszkali tu młodzi ludzie. Brakowało tu matczynej ręki. Z jednego pomieszczenia wyjrzało czterech mężczyzn.
- Co się tak patrzycie? - Ross stłumił śmiech.
- Ooo Ross widzę, że mamy gościa. - powiedział Ratliff. - Witam panią, jestem Ellington Ratliff. - ucałował rękę Laury.
- Kretyn. - odpowiedział Ross.
- Wystarczy tylko Ratliff. - spojrzał złośliwie na Ross'a. Lau zaśmiała się.
- To jest Rocky, Ryland i Riker.
- Miło nam cię poznać. - odpowiedzieli równocześnie, po czym wybuchnęli śmiechem. Nagle skądś wyłoniła się burza blond włosów i wpadła na Laurę.
- O Boże czyli to prawda! Ona jest prawdziwa! - Laura czuła się jakby ją czołg przejechał. - Nie kłamałeś? - spojrzała na Riker'a.
- Nie, nie kłamałem. - zaśmiał się Riker.
- Tak jest prawdziwa i ma kości. - Ross odciągnął siostrę.
- Sorry, ale to było dla mnie takie niespodziewane.
- Ok. To jest Rydel.
- Hej! - blondynka pomachała jej.
- Chodź pokażę ci mieszkanie. - Ross pociągnął ją w głąb mieszkania. Oprowadzał ją, a Rydel chodziła za nimi i ciągle trajkotała. Było tu tak fajnie, zazdrościła Ross'owi.
- Musimy iść na zakupy Laura, a i zapraszam cię na moją babską imprezę.
- Nie kradnij mi dziewczyny. - zaśmiał się. - Masz Ratliff'a.
- Ale śmieszne. Nie słuchaj go, poznam cię z Kendall i Savannah. Zobaczysz jak będzie fajnie.
- Dziękuję.
- Och nie ma za co. - Rydel znów ją przytuliła.
- Wezmę rzeczy i pojedziemy do ciebie. - Ross zniknął w pokoju.
- Och, to super, że chodzisz z Ross'em. Riker mi opowiedział o was.
- Też się cieszę, że mogę z nim być.
- Pamiętaj, że wielu będzie chciało wam zaszkodzić, ale razem możecie pokonać każdą przeszkodę.
- Dzięki za radę. - odpowiedziała.
- Mówię poważnie. Od teraz razem z nim będziesz na świeczniku. To nie jest łatwe. Musisz naprawdę go kochać by wam się udało.
- Kocham go. - z pokoju wyszedł Ross.
- To co jedziemy? - Laura kiwnęła głową. Pożegnali się ze wszystkimi i wyszli.
***
Hej wszystkim :) Dzięki za pomysły, nie wszystkie wykorzystałam, ale i tak dziękuję. Rydellington dam Wam w kolejnym rozdziale plus wróci Blaire i bliźniaczki. Zapraszam Was też na dziesiąty rozdział na Just Love Me.
Do napisania.
Delly ♥



34 komentarze:

  1. Niesamowity rozdział
    POozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. No dobra xD Haha, bo ludzie jeszcze pomyślą, że jestem mściwym czołgiem XDD Hahaha. Nom. Przeraziłaś mnie Vanką. Ja myślałam, że to na szerio :o Ale rozmowa Rossa i Laury wymiata, haha. On z tymi swoimi gadkami, o tym, co robili w nocy xD Mogłaś nam oszczędzić szczegółów. Delly Różowe Tornado wróciło xD Haha. Dobry rossdział. Czekam na więcej C: Pisz TB XDD

      Usuń
    2. Doczekasz się TB :D Cóż podzieliłam się z wami wszystkimi szczegółami :P

      Usuń
    3. Uuu :o Co to się stało, że Ana Christiana robi TB XD

      Usuń
  3. Wow Nieziemski rozdział zresztą jak zawsze czekam z niecierpliwością na neksta tu i na just love me :) Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski < 3
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam twoje blogi, ale rozdział Ci nie wyszedł.
    Tak czy owak czekam na next ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma swoją opinię i z każdą oceną się liczę, ale nie zgodzę się z tobą. Ja jestem zadowolona z rozdziału. Dzięki jednak za krytykę :)

      Usuń
  6. Świetny rozdział!!!!
    Van ma zrąbane sny ci powiem XDDD
    Miejmy nadzieję, że wyjdzie z nałogu jak najszybciej ;)
    Czekam na nexta i życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam twojego bloga. Jest naprawdę świetny( bez słodzenia ) dużo już czytałam blogów o Raurze ale twój jest w mojej top 3!! Zresztą Just Love Me też. Naprawdę :P dodziennie wchodze na blogi i sprawdzam czy nie ms nowych rozdziałów. Ten też ciekawy. Ta rozmowa Rossa i Laury :"). No poprosu wymiatasz.
    ~Iwciam

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny :* Jak ja czytałam ten sen Van to już myślałam że to na prawdę się dzieje ;D
    Czekam na nexta <333
    Ps.Tylko żeby już nikt nie miał takich snów jak Van okey.? <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Superowy!
    Czekam na next z nie cierpliwością 😉
    Zapraszam do mnie w olnych chwilach ----> randlmystory.blogspot.com
    Pozdrawiam i czekam 😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
  10. Mistrzowski :)
    Ty to umiesz opisywać wszystko tak ladnie. Jak Ty to robisz?:)
    Cóż nie mogę nic więcej powiedzieć poprostu cudo *.* Ten sen Van... Chcesz bym na zawał zeszła? :d
    No więc czekam na nexta z niecierpliwością :*Jelsi ktoś czyta to wie jak to jest ze ciągle chce się więcej :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Super ten blog
    Ponieważ Lubie zaoczne życzy żart
    Sweet Ross .a ogólnie Laura powiedział ze go kocha Awwww
    Czekam na next oby Laura była w ciąży hyhy ja zła
    Do zobaczenia

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowne!!
    Cieszę się, że zdecydowałaś się na coś długiego. Nareszcie nie było bliźniaczek, trudno, że pojawią się później. Teraz było idealnie.
    Asz ty zboczuszku ^^
    Zboczeniec mały! xD
    No nie ważne :p
    Życzę wszystkiego co potrzebne i jeszcze więcej :D
    ~~invisible~~

    OdpowiedzUsuń
  13. Ta początkowa rozmowa Raury<3

    OdpowiedzUsuń
  14. Fantastyczny! :D
    Cholera jasna, Ross ty zboczeńcu! :"D
    Pov Vanessy >>>>>>>>>
    Czekam na kolejny rozdział ;)
    Pozdrawiam, leniwa dziewczyna która leży na plaży zamiast pisać TB, Paula ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział :*
    Ach ta rozmowa Raury na początku. XD
    Fajnie, że Vanessa zdecydowała się na odwyk.
    Czekam na next ♡ ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział!!
    Ta rozmowa Raury na początku.
    Czekam niecierpliwie na nexta :)
    Olivia<3

    OdpowiedzUsuń
  17. Początek rozdziału jest genialny, rozmowa Raury genialna. Taki zboczony i w ogóle. Szkoda zrobiło mi się Vanessy nie mogę doczekać kiedy dziewczyna przestanie ćpać i będzie z Riker'em, oni pasują do siebie. Jestem mocno ciekawa kto pierwszy będzie chciał zaszkodzić związkowi Raury. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  18. Polecam tego bloga jest niesamowity :) http://nigdysieniepoddawajraura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Super rozdział!
    Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  21. Źle zapisujesz dialogi.
    - Dzień dobry. - powiedział. (...)
    - Zdecydowanie za krótko. - odparła.

    Za dużo kropek.
    W języku polskim występują dwa rodzaje dialogów. W pierwszym przypadku, kiedy narracja dotyczy wypowiedzi (po myślniku są czasowniki związane z mówieniem, np. powiedział, odrzekł, zapytał, odpowiedział itd.) nie stawiamy kropek po samym dialogu, tylko na końcu komentarza. Jeśli w wypowiedzi bohatera występuje pytajnik, wykrzyknik lub wielokropek, a narracja po niej następująca dotyczy jej, to znak nie jest traktowany jak kropka, a zatem nie wymusza wielkiej litery w narracji. Czyli zacytowane przeze mnie wypowiedzi powinny wyglądać tak:
    – Dzień dobry – powiedział.
    – Zdecydowanie za krótko – odparła.
    Drugi rodzaj dialogów dotyczy wszystkich innych określeń. Stawiamy wtedy kropkę po wypowiedzi postaci, a komentarz narratora zaczynamy wielką literą.

    - Kochanie jestem tylko facetem. - pokazał na wypukłość w dżinsach.

    Pokazał powinno być tu z dużej litery. A po kochanie powinien być przecinek, to tak swoją drogą.

    - Kotku ja nie żartuję z ciebie nigdy.
    Dlaczego Ross nagle mówi jak mistrz Yoda? | Przecinek po Kotku => Kotku, ja nigdy z ciebie nie żartuję.

    - Wejść we mnie jak jeszcze spałam. - dokończyła.
    O złym zapisie dialogów już pisałam - kropka po spałam jest zbędna. | Przed jak powinien być przecinek.
    A poza tym – właśnie w tym miejscu ten dialog zaczyna się robić trochę niesmaczny. Seks ze śpiącą osobą... Czy to aby nie podpada pod gwałt?

    - Kotku, przede mną leży naga kobieta, nie całkiem zakryta kołdrą. Czego się spodziewałaś? - zaśmiała się.
    Rozumiem, że Rossy w między czasie zmienił płeć? => zaśmiał się.

    - Długo jak wstałeś?
    Może mi to ktoś przetłumaczyć na polski?

    Ross'a (...) Pool'ów
    Ja'k ja uwielbi'am zbędn'e apostro'fy. Ten znak służy do zaznaczenia, że występująca przed nim literka jest niema (np. iPhone - iPhone'a, e się nie czyta), dlaczego ludzie stawiają to przy każdym obcojęzycznym imieniu/nazwisku? Powinno być => Rossa, Poolów. Bez apostrofów odmienia się też Justin, Riker, Ratliff itp.

    Oprócz tego jest też sporo brakujących przecinków, a po wielokropkach często brakuje spacji.
    Mimo wszystko - nie martw się, bo to nie jest złe opowiadanie. Ja po prostu mam alergię na błędy w opkach.

    OdpowiedzUsuń