Strony

niedziela, 1 marca 2015

Rozdział osiemnasty

  Całą noc nie spała, myśląc czy da się ominąć szantaż. Niestety nic nie wymyśliła. Ross nigdy nie pozna prawdy. Czemu jak zawsze myśli, że wyszła na prostą, wszystką zaczyna się pieprzyć? Dzisiaj ma nawał pracy, bo wiedźma urządza bliźniaczkom szesnastkę w sobotę. Trzeba mieć nie po kolei w głowie, dziewczyny miały szesnaste urodziny trzy lata temu. No, ale ona nie wnika. Dla niej to harówa do późnej nocy.
- Pamiętasz o sobotnim wydarzeniu? Wszystko ma być idealne, zrozumiałaś? - Hannah wróciła do domu.
- Tak, proszę pani.
- Bierz się do roboty, ja mam jogę. - powiedziała i wyszła z kuchni. W tym momencie zadzwoniła Stacy, Lau odebrała.
- Powiedziałaś mu? - dziewczyna nie kryła zafascynowania.
- Może jakieś "cześć"? - zaśmiała się Lau.
- Powiedziałaś mu? Co on na to? - chyba Stacy nie reagowała na to co powiedziała.
- On nic.
- Jak to nic? Spławił cię? - w jej głosie było słychać niepokój i rozczarowanie. - Dupek.
- Nie spławił mnie.
- Nie chce z tobą być? Jesteś dla niego idealna, a wiesz co...to idiota, nie przejmuj się Lau. Jim ciągle o ciebie pyta.
- Tak?
- No. Nie rozumie czemu się nie odzywasz.
- Powinnam się z nim spotkać.
- No jasne. Niech Lynch wie co traci.
- On nic nie wie.
- To się dowie. Jim będzie lepszy. - odpowiedziała.
- Stacy, ja nic nie powiedziałam Ross'owi. - westchnęła. Koleżanka milczała chwilę. Laurze chciało się płakać. Bardzo chciała się przyznać, ale co może zrobić skoro bliźniaczki mają to nagranie. Poza tym czy ona pasuje do takiego ideału jakim jest Ross? Najlepiej będzie jak zostanie w tym swoim marnym życiu.
- Jak to mu nie powiedziałaś? Przecież rozmawiałyśmy...powiedziałaś...
- Bliźniaczki mnie szantażują. - nagle usłyszała śmiech Stacy. Wkurzyła się.
- Kto? - dziewczyna cały czas chichotała.
- Kim i Brooke.
- Te dwie plastikowe idiotki są do tego zdolne? Wiedzą co to szantaż? Czym cię niby szantażują?
- Mają moje stare nagranie, na którym śliniłam się do plakatu Ross'a. Powiedziały, że jeśli się ujawnię to opublikują film na YouTube.
- Lau one nie wiedzą co to jest YouTube,a co dopiero publikowanie filmów.
- Ale na pewno Blaire wie. - dodała Laura.
- Kurde, o niej nie pomyślałam.
- Właśnie, niszczyła mi życie już w liceum, nie chcę tego znowu przechodzić.
- Poddasz się?
- Mam inne wyjście?
- Laura, powiem ci coś co powinnaś do jasnej cholery wiedzieć. Nie poddawaj się, jesteś warta tego by z nim być. Kochasz go, a on ciebie. Nie pozwól by głupie nagranie ci przeszkodziło. Widziałam to jak tańczyliście i jestem pewna, że jesteście dla siebie stworzeni. Czasami trzeba się poświęcić dla wielkiego uczucia. - Lau milczała, nie chciała tego słuchać.
- Słyszysz mnie? - zapytała troskliwie Stacy.
- Tak, To nie takie proste. - szepnęła.
- To jest proste Lauro. Ciekawe skąd mają nagranie?
- Pewnie Van musiała im sprzedać, innego wyjścia nie ma.
- Wiedźmy.
- Chciałam się przyznać, ale...
- I się przyznasz.
- Stacy...
- Kupiłam dwa bilety na dzisiejszy koncert Ross'a. Po koncercie wejdziesz zza kulisy i mu wszystko powiesz.
- Niby jak ja się tam dostanę, co? - odpowiedziała.
- Już moja w tym głowa. Przyjadę po ciebie o siódmej. - rozłączyła się.
- Stacy... - westchnęła.
  Zapinał koszulę, był mocno skupiony na tej czynności. Wreszcie mógł coś sam zrobić. Do sali weszła Rydel, podniósł wzrok i uśmiechnął się do niej.
- Daj pomogę ci. - podeszła i sama wzięła się za zapinanie jego koszuli.
- Mogłaś przynieść mi koszulkę. - specjalnie się z nią droczył.
- Nie marudź. Robisz się zgorzkniały. - uśmiechnęła się.
- Zgorzkniały? - podniósł brew.
- Yhy...starzejesz się Ratliff. - z trudem powstrzymywała śmiech.
- Ja się starzeje? Ja? Chyba żartujesz. - zaczął się śmiać.
- Proszę. - Rydel skończyła zapinać koszulę. Odsunęła się i wzięła torbę.
- Czy ty próbujesz pozbawić mnie całkowicie męskości? - zapytał.
- O co ci chodzi? Masz coś takiego jak męskość? - zachichotała.
- Nie widać?
- Nie.
- Daj torbę kobieto. - zabrał ją z jej ręki. Rydel przewróciła oczami.
- Chodź tu prawdziwy mężczyzno. - zaśmiała się. Całą drogę do samochodu droczyli się ze sobą. Taki już był ich związek.
- Gdzie jedziemy? - zapytał, gdy Delly odpaliła silnik.
- No do ciebie, musisz odpocząć.
- Odpoczywałem w szpitalu. Jak w domu?
- Dobrze, bałagan jak zawsze. Chyba nadchodzi wiosna.
- Co? - spojrzał pytająco.
- No każdy goni za miłością. - uśmiechnęła się.
- Serio? Opowiadaj. - był podekscytowany.
- No Rocky i Kendall...
- To słyszałem. - burknął.
- RyRy i Sav...
- Stare.
- Riker chyba kogoś poznał, bo jest wesoły i w ogóle...inny.
- OMG! Riker? - powiedział wysokim tonem.
- No, ale nie chce powiedzieć kto to.
- Świat się kończy. - zaśmiał się.
- A Ross goni za jakąś panną z balu.
- Ktoś dał kosza Rossy'emu? - powiedział z sarkazmem.
- Niezupełnie. - zaśmiała się. - To historia rodem z Kopciuszka.
- Wiele mnie ominęło.
- Trochę. Radzę ci unikać Ross'a.
- Czemu?
- Chłopaczyna nie kontaktuje. Chodzi jak jakiś oszołom po mieście i szuka tej dziewczyny. Zachowuje się jak wariat. Zastanawiam się czy nie umówić go na wizytę u psychologa bo zachowuje się jak prześladowca. - zaśmiała się.
- Dobra będę uważał na tego szaleńca. Zostajesz u mnie na noc?
- A chcesz? - spojrzała na niego kątem oka.
- Stęskniłem się za tobą. - wyszeptał.
- Ja za tobą też. - uśmiechnął się pod nosem. Rydel włączyła radio.
  Przerzucał po kanałach. Starał się nie myśleć. Po raz kolejny kogoś stracił. Stracił nadzieję na lepsze jutro. Czemu ciągle trafiał na niewłaściwe osoby? Emily powinna być dla niego nauczką, po co w ogóle starał się o Vanessę? Coś go do niej ciągnie. Jest inna. Chciałby ją uratować. Do pokoju wszedł Ryland. Usiadł w fotelu. Patrzył chwilę w ekran, a potem zaczął się bawić telefonem.
- Nie ma nic lepszego? - zapytał. Riker go zignorował. Oglądał jakąś operę mydlaną, a raczej tylko pusto wpatrywał się w ekran.
- Zachowujesz się jak baba. - burknął.
- Co? - to obudziło chłopaka.
- Wiecznie się nad sobą użalasz. Ile jeszcze zamierzasz? Ona chciała umrzeć, więc po co się przejmujesz.
- Przymknij się. - warknął.
- Bo co? Znowu się potniesz?
- Skąd o tym wiesz? - tylko Rydel wiedziała wszystko.
- Bo kurwa wiem. Myślisz, że kto pomagał Rydel się pozbierać. Domyśliłem się co robisz. Nie raz pomagałem jej ogarnąć ciebie, kiedy leżałeś nachlany z rozpieprzoną ręką. Jesteś cholernym egoistą. Ludzie odchodzą, a ty robisz z siebie ofiarę. Nie patrzysz na uczucia innych. Masz nas w dupie.
- Nie prawda! - zaprotestował.
- Tak? Teraz znowu siedzisz w domu i ... - wstał.
- Vanessa... - szepnął. RyRy spojrzał na niego uważnie.
- Znowu zakochałem się w narkomance. - szepnął. Ryland usiadł z powrotem.
- Przecież...
- Tak wiem, już się raz sparzyłem. Jednak tym razem bardzo chcę spróbować. Chcę ją uratować. Ona jest...
- Niezwykła. - dokończył Ryland. Na twarzy blondyna pojawił się lekki uśmiech.
- Tak. Gdybyś ją zobaczył...
- Jak wygląda?
- Ma długie, czarne włosy i piękne, ciemne oczy. Takie, które cię hipnotyzują. Nawet w brudnych, za dużych ciuchach wyglądała uroczo. Jest inteligentna, ale sporo wycierpiała w życiu. Nie chcę by umarła, a tak skończy.
- Gadałeś z nią o odwyku? - zapytał.
- Tak, straciłem ją. Ona nie chce się z tego bagna wyrwać, a ja bym jej przecież pomógł.
- Może musisz dać jej chwilę. - zasugerował Ryland.
- Chwilę na co? - zapytał zdziwiony.
- Dla niej to zmiana życia. Diametralna zmiana. Może ona się tego boi?
- Teraz to już nieważne. - odparł zwięźle.
- Czemu? Przecież coś do niej czujesz.
- Ona nie jest w stanie zostawić drag, a ja nie chcę kolejny raz walczyć z nałogiem i nieustannym kłamstwem. Nie chcę jej pilnować.
- To tego nie rób. Tylko jej pomóż. - Riker uśmiechnął się, czując wielką gulę w gardle. RyRy miał rację. Tylko, że on nie ma już siły. Vanessa sama musi chcieć walczyć, inaczej to by nie miało sensu.
- Ona musi zacząć chcieć. - odparł. Ryland pokiwał głową. Spojrzał na telefon, chyba odczytywał wiadomość.
- Idę do Sav. Idziesz ze mną? - zapytał.
- Nie dzięki, muszę pomyśleć.
- Ok. To zobaczymy się w klubie. - rzucił szybko i wyszedł. Riker wrócił do oglądania marnej opery mydlanej.
  Stacy jak powiedziała tak zrobiła. Siłą wyciągnęła ją z domu. Podjechały pod klub.
- Gotowa? - zapytała podekscytowana. Wyglądała świetnie. Czarne, długie włosy upięła, zachowując lekki nieład. Założyła czarne krótkie szorty i czarną dużo odsłaniającą bluzkę. Była na tyle przezroczysta, że nie obyło się bez topu pod spodem. Do tego miała lekko za dużą, czarną, skórzaną kurtkę i czarne botki.
- Może pójdziemy na pizzę?
- Laura. - upomniała ją.
- Co powiesz na kino?
- Lau.
- Niedobrze mi. - powiedziała spanikowana.
- Dasz radę, świetnie wyglądasz. - nie powiedziałaby tak. Ubrana była w żółtą bluzeczkę na ramiączka i czarną, skórzaną spódniczkę. Włosy miała zakręcone. W ogóle Stacy starała się ja wyszykować. Wysiadły z samochodu. Chłodny powiew wiatru ostudził jej nerwy. Weszły do klubu. Stacy ciągnęła ją za rękę w stronę sceny. Klub był raczej przytulny. Ściany pomalowane na czerwono, sporo było na nich plakatów jakiś grup muzycznych i mark piwa. Po prawej stronie naprzeciw sceny stał długi, brązowy bar rodem ze starych filmów. Kilka barmanek w skąpych strojach obsługiwało klientów. W całym klubie stały stoły, tylko pod sceną było miejsce do tańca. Po prawej stronie od sceny było przejście na drugą salę. Laura zauważyła, że stoją tam stoły bilardowe. Trochę ludzi tam się kręciło. Po lewej stronie od sceny biegł korytarz, słabo oświetlony. Na ścianie wisiała kartka ze strzałką i napisem: "Toalety". Cały klub przypominał raczej pub niż miejsce nocnych tańców. Stanęły pod sceną.
- Widzisz tamten korytarz? - zapytała Stacy.
- Tam gdzie są toalety?
- Tak. Po koncercie, odwrócę uwagę ochroniarza. Ty pójdziesz tam.
- Do toalety?
- Nie głuptasie. Pójdziesz do końca korytarza i wejdziesz przez podwójne drzwi. Potem skręcisz w prawo, za stertą krzeseł i pudeł, będziesz miała drzwi, tam jest pomieszczenie, w którym przebywają zespoły.
- Skąd to wiesz?
- Pracowałam tu kiedyś. - uśmiechnęła się. Pod sceną z każdą minutą robiło się tłoczniej. Głównie młode dziewczyny chciały być jak najbliżej swojego bożyszcza.
- Jakby ci się nie udało to idź  do łazienki, do ostatniej kabiny, wyjdź przez okno i wejdź przez drzwi na zaplecze, tylko nie te od kuchni.
- Skąd mam wiedzieć dokąd prowadzą? - krzyknęła. Było gwarno.
- Na drzwiach do części kuchennej jest napis: "Kuchnia".
- Ok. - Lau postanowiła się zamknąć. Czekały tak pół godziny, chyba. Nagle dziewczyny wokół zaczęły piszczeć i z lewej strony wszedł on. Jak zawsze idealny. Czarne jeansy, biała koszula i czerwona, skórzana kurtka. Włosy perfekcyjnie potargane, jak zawsze. Chyba jej nie zauważył w tłumie tych wariatek.
- Trzymaj się. - krzyknęła Stacy, chyba miała wprawę w takich koncertach.
- Witajcie, jak się bawicie? - krzyknął, a dziewczyny zaczęły piszczeć. Lau zakryła uszy. Widziała, że Stacy się z niej śmieje.
- Yeah!. Ok. Zanim zaczniemy zabawę, chcę wam coś ogłosić. - Lau poczuła, że tętno jej przyspiesza.
- Niedługo otwieram szkołę tańca dla dzieciaków z ulicy, które chcą rozwijać swoją pasję. Ogłaszam konkurs. - znowu pisk. - Poszukujemy tancerza, który zajmie się szkołą pod moją nieobecność. Za miesiąc odbędzie się konkurs. Zgłaszajcie kandydatury do Justin'a. Wygraną będzie występ ze mną w teledysku i praca w mojej szkole tańca. - kolejna fala pisku.
- Teraz piosenka. Napisałem ją z myślą o dziewczynie, którą poznałem na balu. To dla ciebie Kopciuszku. - po tych słowach, zabrzmiały pierwsze słowa piosenki:
" (She's that girl)
(I know it)
(She's that girl)
(I know it)

Sometimes feels like everybody wants something from me
Don't understand I can only be one person, that's Ross
Got game, got fame got everything in this world I need
(But the girl)
I don't know her name
Cause I've only met her in my dreams
I'm gonna find her cause she's

Just that girl
The one that's dancing through my mind
Just that girl
The girl that I've been tryin' find
Just that girl
Her style is crazy, she's a dime
And it's almost like I can see her
She's just that girl...".
Piosenka była rytmiczna, a Ross dołożył do tego show swój występ taneczny. Dziewczyny piszczały, a Lau śledziła jego ruchy i słowa piosenki. Czuła, że robi się jej słabo. To piosenka o niej. Przez chwilę myślała, że ją dostrzegł. Chyba jej się jednak wydawało. Piosenka dobiegła końca. Kolejne utwory były R5. Gdy śpiewał "Heart Made Up On You" z pewnością patrzył na nią. Chciało jej się płakać gdy śpiewał: My mind says "no, you're no good for me
You're no good", but my heart's made up on you.“
Stała i wpatrywała się w niego. Widziała, że i on cierpi śpiewając tę piosenkę. Później wykonał kilka jakiś nieznanych utworów. Chyba należały do niego. Koncert dobiegł końca i Ross zniknął za sceną. Stacy podeszła do ochroniarzy i zaczęła z nimi flirtować. Była piękna, więc łatwo jej poszło odwrócenie ich uwagi. Dała jej znak i Laura prześliznęła się zza kulisy. Gdy weszła do dużego magazynu, rozejrzała się. Pomieszczenie było duże i słabo oświetlone. Było tu mnóstwo półek z rożnymi szpargałami oraz sporo stołów i krzeseł. Zauważyła drzwi, o których mówiła Stacy. Serce biło jej jak szalone, tak bardzo bała się odrzucenia. Wzięła głęboki oddech.
- Dasz radę Lau. - powiedziała sobie, Ruszyła w kierunku drzwi, zatrzymał ją jednak znajomy głos.
- Czułem, że przyjdziesz na koncert. - przestraszona odwróciła się. Musiała nieźle wysilić wzrok by go ujrzeć. Stał w mroku, oparty o ścianę, tylko czerwona kurtka sprawiała, że był widoczny. Odepchnął się od ściany i podszedł do niej. Jej oddech minimalnie przyspieszył.
- Widziałem cię, stałaś w tłumie. - powiedział zachrypniętym głosem.
- To do mnie śpiewałeś "Heart Made Up On You", prawda? - już nie rejestrowała słów wychodzących z jej ust. Pragnęła go. Tak bardzo go chciała. On zmarszczył czoło, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Wiedziałam, całą piosenkę torturowałeś mnie. - wyrzuciła z siebie.
- Sprawiasz, że szukam słów w niemym filmie. Czemu ciągle mnie zwodzisz? - w tych słowach było tyle żalu, że gula w gardle Lau urosła do sporych rozmiarów.
- Nie zwodzę cię. - szepnęła. Spojrzała w jego oczy, były pełne bólu i zmęczenia.
- To co ty ze mną robisz Lauro? - przybliżył się do niej. Podniósł dłoń i przesunął po jej policzku, rokoszując się jej miękką, delikatną skórą. Chciał się z niej wyleczyć, a ona nie dawała o sobie zapomnieć. Ona przymknęła oczy, chłonąc każdą chwilę jego dotyku.
- Ross...
- Ćśśś Lau. Nie teraz. - nachylił się i na jej ustach złożył delikatny pocałunek. Odsunął się od niej.
- Muszę ci coś powiedzieć. - zebrała się na odwagę. On zamknął oczy i zrobił krok do tyłu.
- Ross. - otworzył oczy, widziała w nich ból.
- Laura, sama mówiłaś, że nie możemy być...proszę nie rozdzieraj bardziej tej rany, którą mam w sercu.
- Ale Ross. - podniósł palec, uciszając ją.
- Dokonałaś wyboru Lau. Ja...chyba kocham Kopciuszka...jednak ty... do ciebie też coś czuje. Proszę...odrzuciłaś mnie tamtej nocy...jasno dałaś mi do zrozumienia...muszę iść. - chciał ją ominąć, lecz ona chwyciła go za ramię.
- Lau pozwól mi odejść. - szepnął. Z wielkim trudem odsunęła się od niego. Przyglądała mu się chwilę.
- Żegnaj Ross. - szepnęła i wyszła.
***
Hej miśki. Delly po długiej nieobecności wraca z rozdziałem. Sorry, że tak długo czekaliście, ale mam teraz urwanie głowy w szkole, coraz bliżej matura, koniec roku itd. Nic tylko nauka, no i na dodatek się rozchorowałam. Jak pech to pech. Mam dla was Raurę jak obiecałam, oczywiście jestem okrutna i Lau nie przyznała się. Jak myślcie co wymyślę dalej? Cóż coraz bardziej zbliżamy się do końca tej historii :) Jakby ktoś chciał o coś zapytać czy popisać to proszę moje gg: 52742441
Pozdrawiam i zapraszam na Just Love Me, mam nadzieję, że uda mi się tam wstawić w tym tygodniu szósty rozdział.
Delly Anastasia Lynch.







30 komentarzy:

  1. Co ta Laura zrobiła?!
    Co ten Ross zrobił?!
    Sami sobie stwarzają problemy -.-
    Heh...
    Rydellington *.*
    Ale tym razem, najbardziej chce Cię pochwalić za postać Rylanda :)
    To, że pomimo, że jest taki młody, wydaje się być z nich wszystkich najdojrzalszy..
    Nie użala się nad sobą, daje starszemu bratu kopa w dupę i motywację do działania :)
    Piękne :3
    Pozdrawiam <5

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieto nie rób mi tego!!!!!!!!!!!!!!!! No litości, taka okazja, a on... Yhh.. Znowu poszło nie tak jak powinno. Niszczysz mi marzenia... No pliska zrób coś z nimi. Nie zniosę tego, jesli Raura nie bedzie razem....
    Jestem po prostu wstrząśnięta i nie wiem, co mogę jeszcze powiedzieć. Tylko mi czasem nie próbuj spikać Jima z Lau!!! Jasne? ;D Spoksik żartuję to twoje opko pisz w nim co chcesz, ale wiedz, że ten Jim mi się nie podoba.... :\ No dobra nie będę przymulać, ale chwila czyj to pomysł z tą szesnastką po trzech latach??? Tych dwóch klonów, czy eks geniusza mamuśki? Zresztą wszytkie trzy siebie warte...
    Dobra Pesymistka skończyła. Mam jeszcze jedną sprawę i mam nadzieję, że się nie pogniewasz, otóż chciałam Ci tu walnąć spamową reklamę ;)
    long-is-the-road-to-happiness.blogspot.com ----> serdecznie zapraszam :) Może Ci się spodoba i zostaniesz na dłużej? Liczę na szczere opinie komentarze, a także rady. Zdaję sobie sprawe, że nie pisze tak cudownie jak ty więc wszelkiego rodzaju wskazówki i porady są wskazane ;) Oki, skończyłam :)
    Mam nadzieję, że nie gniewasz się za ten spam i może wpadniesz? ;)
    Czekam na nexta i życzę szybkiego powrotu do zdrowia :)
    Pozdrawiam
    ~ Pesymistka/ Wierna ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to czuję, że spodoba ci się następny rozdział xD Będzie i Jim i bliźniaczki heheh
      Cóż, nie wiem kiedy, ale na pewno wpadnę na twojego bloga (sporo mam zaproszeń na blogi hehe i nie piszę cudownie xD)

      Usuń
  3. Rozdział wsapniały jak zawsze, ale czemu ty mi to robisz. Czemu przeduzasz tak to zeby nie byli razem. Ty chyba chcesz zeby niecierpliwosc mnie zjadla. Kobieto kocham cie, ale kiedys za te wspaniale rozdzialy i to przeduzanie to ci cos zrobie obiecuje. Czekam na next i mam nadzieje, ze dodasz szybciej niz ten.
    PS. Przepraszam za wszystke bledy jakie wystapily.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie dodałaś rozdział i jest rydellington
    Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny! Widzę że nie tylko ja oszalałam na punkcie Greya xD Nie ma to jak wszystkie książki w nie cały tydzień przeczytać i jeszcze film potem obejrzeć xD Na prawdę rozdział mi się podoba, baardzo! Mam nadzieje że next niebawem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ten gif na początku ... MOJA ULUBIONA SCENA Z FILMU :D , normalnie lałam na sali aż sie ludzie dziwnie gapili ;]
    Rodział świetny , zresztą jak zaawsze wiec nie bede ci słodzić ;]
    PS. Byłas na Greyu w kinie ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No byłam, scena jak ona dzwoni pijana do Greya jest zajebista :D

      Usuń
  7. Świetny rozdział z niecierpliwością będę czekała na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny!
    Czekam na next! ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. ugh, serio? serio Ross?
    Jak on mógł, jej nie pozwolić dokończyć? Boże...
    no nic, czekam na kolejny ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Ugh! Co za dziadostwo! No mnie zaraz szlag po prostu trafi! Napisałam taki dłuuuuugi i wzruszający komentarz i mi się usunął! Maskara! No, nie wiem, może ty go widzisz, ale moja Tośka niestety go nie wychwytuje, więc postanowiłam to naprawić.
    Ty... ty... ty... Sadystko! Jak ci nie wstyd?! I ty na swoją katechetkę narzekasz, jak sama od Tego Tam Na Dole pochodzisz????? Ty dziadygo wredna, ja nie wiem, co ci zaraz zrobię! Jak? Można? Raurę rozpierniczyć?! Co ty się bawisz w tego ze Shreka, co Ciastka chciał zeżreć? Ty Trollo Lollo! O! Ksiądz Mateusz nie daje ci rozgrzeszenia, bowiem złą z ciebie jest istota! Ale, ale... Alex, bez bulwersu... Okey,bo możesz nie wiedzieć, kim jest Alex... Soł... Kojarzysz może taką szurniętą, nie do końca normalną, pokręconą i świrniętą bloggerkę, Doiamond Marano???? Nie? To ja może przypomnę. To ta taka świruska., co kazała ci gg założyć i znalazła cię naaaa.... No, na wiesz czym, princesso. Otóż ta szajbuska, to ja! Alex Rover to przeszła Diamond Marano. Myślę, iż nie jest to dla ciebie szokiem, bo chyba tylko ja jestem tak nienormalna, żeby pisać tak nienormalne komentarze, ale wolę wyjaśnić.Lecz powracając do rozdziału. Gdyby nie to, że schrzaniłaś końcówkę, to byłby idealny! Po prostu miód, cud, malinka i misie żelki. Świetnie, świetnie i jeszcze raz świetnie.
    Cóż, mnie ponaglają obowiązki i biorę się za pisanie. Do napisania :*
    ~ Alex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Diamond, teraz Alex, nie musiałaś się przypominać, od razu wiedziałam od kogo ten komentarz xD Co ty masz do tej końcówki, co? Cierpliwości kochana, w dwudziestym rozdziale doczekasz się tego czego chcesz czyli Raury xD Mnie się podoba to jak skończyłam ten rozdział. xD
      ~ Delly Lynch

      Usuń
    2. Mi się również podoba, ale jestem po całym tygodniu szkoły i liczyłam, że chociaż Delly mnie nie rozwali sad endem osiemnastki :P

      Usuń
    3. Ps.: Nie wiem, czy jestem ślepa, czy jak, ale za Chiny Ludowe nie mogę znaleźć spamu, więc:
      Zapraszam cię na mego bloga nowego! Jest to fantastyka, ale może ci się spodobać i! Nie musisz czytać od 22 rozdziału, bo dopiero pierwszy wstawiłam ;) http://lies-a-warrior-laura.blogspot.com/?m=1

      Zapraszam :)
      ~ Alexxx

      Usuń
  11. Co? Jak mogłaś. A miałobyć tak pięknie.
    Kurde no! Jesteś zła.
    Czekam na bardziej rozwinięty won Rikera i Vanessy 👍
    Czekam na next 😊

    OdpowiedzUsuń
  12. Tyle czekania i wreszcie GENIALNY Rossdział. Taka meeega poprawa humoru, bo niestety koniec ferii ;( Ryry taki mądry, czasem mam wrażenie że ma więcej inteligencji od nich wszystkich razem wziętych xD Tylko jedno krótkie pytanie...... Czemu Ross nie dał dojść Lau do słowa.......... ja chcem Raure :D Wszystko w sumie okej, tylko nie każ tyle czekać, bo ja sprawdzam po parę razy dziennie i nic :( A tak ogółem to z niecierpliwością czekam na next, niestety rozumiem też ilość nauki, bo sama mam jej dużo, więc weny życzę ;D ps nie umiem pisać sensownych długich komów.

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny rozdział!!! Czekam na następny! xD

    OdpowiedzUsuń
  14. Czemu Ross jej przerwałeś....Tak byś wiedział,że Lau to kopciuszek

    OdpowiedzUsuń
  15. Ohh jak romantycznie.... I wyczułam Greya!!!!! :D "To co ty ze mną robisz Lauro? " nikt mi nie wmówi, że to nie z 50TG HAHHA XDD
    Rozdział genialny jak zawsze!!! Czekam teraz na rozdział na Just love me ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta to Grey'a wszędzie wyniucha xD Nie zrobiłam tego świadomie, czysty przypadek :D

      Usuń
  16. Ten blog strasznie wciąga.Jestem nowa na blogerze i nadrabiałam wszystkie rozdziały.Podoba mi się ,że czerpiesz inspirację z filmu,ale zmieniasz i dodajesz coś od siebie.Rozdział MEGA<3

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział!!! :D
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. No co za xD
    Czemu w tym momencie ?
    UgH..
    Super rozdział :*
    Czekam na next tu i na Just Love Me ♡ ♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Wspaniały rozdział ♥
    Szkoda że Ross nie dowiedział się,że Lau to kopciuszek :c
    Czekam na next'a tu i na Just Love Me ! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. /Sorry za spóźnienie/ zaczytałam się/ nadrabiam zaległości/
    Eh... I jak tu nie zwariować z tymi ludźmi? Sami sobie szkodzą, no. Ale co zrobisz? No nic nie zrobisz. xd
    Ell dobrze się trzyma, YAY! :D U niego coraz lepiej. ^^
    Gorzej u Rikera i Van... Braterska rozmowa zawsze pomaga. ;)
    Pięknie, urzekającą, po prostu rozdział wymiata! :D
    Do następnego ;3

    OdpowiedzUsuń
  21. . No, no, no! Rozmowa po koncertowa jest/była najlepszą i najbardziej zadziwiającą!:*;* pikne!

    OdpowiedzUsuń