Laura właśnie weszła do swojego mieszkania. Była zmęczona. Nie była w domu od tygodnia. Od drzwi unosił się zapach sfermentowanego alkoholu i jakiejś zgnilizny. Wszędzie walały się butelki, całe lub potłuczone oraz niedopałki papierosów. Lau czuła jak zbiera w niej złość. Przez tydzień jej dom zamienił się w melinę.
- Wróciłam! - krzyknęła lecz nikt jej nie odpowiedział. Pomyślała, że Van znowu się włóczy po mieście a ojciec zapewne leży pijany w salonie. Skierowała się w stronę pokoju. Jednak coś było nie tak. Smród, który się unosił w mieszkaniu był jakby z rozkładających się zwłok, nie był to odór wymiocin czy moczu jaki przeważnie bił z salonu. Lau poczuła jak przechodzą przez jej ciało dreszcze. Weszła do pokoju i spojrzała na ojca. Siedział w fotelu, w ubrudzonej wymiocinami podkoszulce, głowę miał opuszczoną w dół, lecz oczy ciągle były otwarte. Laura podeszła do ojca i dotknęła jego ręki. Była zimna i sztywna. Dziewczyna wrzasnęła i wybiegła z pokoju.
Ross biegł ile sił miał w nogach, mijał kolejne alejki w parku, nie wiedział dokąd biegnie.
- Oby przed siebie.- myślał. Sądził, że w rodzinie ma wsparcie. Tak naprawdę tylko ich miał. Kiedyś był z Blaire, ale to minęło. Widział przed oczami rodzinę jak na niego wrzeszczała. Czuł, że w jego oczach wzbierają się łzy. Tak bardzo potrzebował wsparcia, ale oni go nie rozumieją. Ross bał się, że już nigdy nie zaśpiewa. Płyta miała być jego lekarstwem. Zakładał szkołę z myślą, że jego rodzeństwo i rodzice będą w końcu z niego dumni, pochwalą go, a oni co? Wydarli się na niego. On chciał tylko pomóc biedniejszym. Nic tylko tyle. Przymknął na chwilę oczy. Chciał usunąć obraz wściekłej rodziny. Nagle poczuł, że wpada na coś, i że traci równowagę. To coś uderzyło go w bok, a potem przewaliło na plecy. Uderzył głową o ziemię. Na szczęście nie zbyt mocno. Przez moment nie wiedział co się dzieje. Totalna ciemność. Dopiero po chwili z mroku, w świetle latarni wyjawiła się twarz ludzka. Lynch poczuł, że ktoś na nim leży.
- Ross nic ci nie jest? - powiedziała zachrypniętym głosem postać. W myślach chłopak próbował rozszyfrować kim jest ten ktoś i skąd zna jego imię. Poczuł, że klepie go po policzku, i że coś kapie na jego twarz. Z każdą sekundą obraz stawał się wyraźniejszy.
- Ross nic ci nie jest?
- Tym razem to ty na mnie wpadłaś. - uśmiechnął się chłopak. Dziewczyna zmarszczyła brwi. Ross w świetle latarni zobaczył łzy w jej oczach.
- Co ci jest? Czemu płaczesz? Coś cię boli? - chłopak próbował się podnieść ale dziewczyna ciągle na nim leżała i chyba płakała.
- Leżysz na mnie. - powiedział.
- A tak, przepraszam. - brunetka podniosła się i usiadła na asfalcie. Ross podniósł się i usiadł naprzeciwko niej. Odgarnął jej włosy i zaczął wycierać łzy swoimi palcami. Płynęły strumieniem. Dziewczyna patrzyła w ziemię i obrywała skórki przy paznokciach. Ross nie wiedział czemu płacze, sam płakał przed momentem, ale widok kobiecych łez wyzwala u faceta poczucie winy i bezradność. Jedyne co mu przyszło do głowy to ją przytulić. Przysunął się do niej i objął ją, automatycznie wtuliła się w jego tors. Czuł, że koszulka mu przesiąka. Obejmował ją i głaskał po głowie: Do ucha szeptał:
- Cśśś... spokojnie.
Jego głos działał uspokajająco na Laurę. W jego objęciach czuła się bezpiecznie. Powoli przestawała płakać, słyszała bicie jego serca. Chłopak mocno ją ściskał, jakby chroniąc przed całym światem. Siedzieli tak na środku alejki z pół godziny. Dla Rossa nie było nic dziwnego w tym, że przytulał obcą dziewczynę, że głaskał ją, że całował ją w czoło i ocierał łzy. Pragnął aby przestała płakać, nie mógł znieść widoku jej łez. Poczuł, że Laura go odpycha. Odsunęła się na kilka centymetrów i wreszcie spojrzała zapłakanymi oczkami prosto w jego brązowe oczy.
- Laura, co ci jest? Co się stało? - zapytał.
- M-m-mój...mó-ó-ój tata...
- Co twój tata? - blondyn próbował zrozumieć jąkającą się dziewczynę.
- Mój ojciec nie żyje, znalazłam go martwego w mieszkaniu przed chwilą. Ross ja się boję, co teraz będzie?-dziewczyna znowu wybuchła płaczem.
- Wszystko będzie dobrze.- wyszeptał jej do ucha, i znowu objął.
Rocky szedł ulicami LA. Odkąd wrócili do miasta, w domu panowała ponura atmosfera, chodziło głównie o Rossa. Wszyscy byli na niego wściekli, myśleli, że poświęca zespół dla własnych celów. Nie mylili się. Jednak Rocky mógł nawet podziękować Rossowi. Przez karierę stracił Alexę. Myślał, że uda im się skleić to co się rozsypało, ale ona znalazła innego. Powiedziała, że nie chce mieć chłopaka, którego nie ma. Rocky codziennie imprezował, chodził przeważnie z Rikerem lub jakimiś kumplami. Uwielbiał nocne wypady. Mnóstwo alkoholu, o ile nie zabrał starszego brata, bo jak był z nim to przeważnie przymulali się przy barze, codziennie inna dziewczyna. Najczęściej było tak, że budził się rano w jakimś hotelu obok ładnej kobiety, nie pamiętając jej imienia. Później już nie dzwonił, bo żadna nie była godna jego zainteresowania. Chodziło tylko o sex bez zobowiązań. Poczuł, że telefon wibruje mu w kieszeni. Wyciągnął go i spojrzał na wyświetlacz. To mama. Odebrał.
- Halo, co chciałaś?
- Rocky jesteś samochodem?
- Tak.
- To zrobisz zakupy, listę i pieniądze włożyłam ci do wewnętrznej kieszeni kurtki. - chłopak pomyślał, że jego matka jest cholernie przebiegła, no cóż jakoś trzeba sobie radzić jak ma się czerech synów.
- Dobra, pa. - odpowiedział i wrócił do samochodu. Pojechał do najbliższego sklepu. Wziął wózek i wyjął listę, zdziwiony był, że tyle jedzą, to przecież niemożliwe. Szukał kolejnych artykułów i wrzucał to do szybko wypełniającego się wózka. Rocky szedł i rozglądał się za płynem do kolorowych tkanin. Były wszystkie inne prócz tego, którego miał zapisanego na kartce. Rozglądał się i nagle wjechał w jakiś inny wózek. Nie spojrzał nawet w kogo uderzył, tylko burknął:
- Uważaj jak jeździsz!
- To ty uważaj patafianie! - krzyknęła dziewczyna. Rocky spojrzał na nią i zaniemówił, była piękna. Wysoka o figurze modelki i długich prostych włosach, ubrana była w czarny top, niebieską bluzę i obcisłe jeansy. Wyglądała cudownie.
- Ja...przepraszam. - wyjąkał.
- Spadaj. - dziewczyna minęła go i ruszyła dalej. Rocky zastanawiał się przez moment czy nie iść za nią, lecz dziewczyna zginęła w labiryncie półek sklepowych. Chłopak skończył zakupy i poszedł do kasy. Przed nim stała staruszka i jakiś grubas. Rocky wyładował część produktów i zaczął przeglądać Twittera. Nagle usłyszał rozmowę kasjerki z jakąś klientką.
- Przykro mi, ale ma pani za mało środków na koncie.
- Nie mam tyle pieniędzy przy sobie, niech pani sprawdzi jeszcze raz.
- Już sprawdzałam, proszę odłożyć trochę rzeczy.
- Nie, to nie wchodzi w rachubę, to niemożliwe. - dziewczyna była roztrzęsiona. Grubas i staruszka zaczęli na nią krzyczeć. Rocky wychylił się i zobaczył dziewczynę, którą spotkał kilka minut wcześniej. Kazał przypilnować swoje rzeczy i ruszył przed siebie. Dziewczyna zdziwiła się gdy go ujrzała.
- Ile się należy? - zapytał, a obie kobiety dziwnie się spojrzały.
- 232$ i 70 centów. - odpowiedziała kasjerka, Rocky wyjął pieniądze i zapłacił. Dziewczyna otworzyła usta ze zdziwienia.
- Proszę. - powiedział i puścił jej oczko po czym wrócił do swojego miejsca w kolejce. Dziewczyna wzięła swoje zakupy i wyszła. Rocky'iemu zrobiło się trochę smutno, chciał się z nią umówić, a teraz stracił 232$ i dziewczynę. Nareszcie zapłacił za swoje zakupy i wyjechał wózkiem na parking. Nie wiedział czy to przypadek ale dziewczyna stała swoim Mini obok jego samochodu. Oparta była o bagażnik swojego wozu, miała skrzyżowane ręce na piersiach i obserwowała wyjście z supermarketu. Uśmiechnęła się gdy go zobaczyła. Rocky podjechał wózkiem do swojego samochodu.
- Dużo jesz! - powiedziała na widok wypełnionego jedzeniem sklepowego wózka.
- To nie dla mnie, mam sporą rodzinę.
- Ja także. - uśmiechnęła się.
- Tak?
- Tak, mam cztery siostry i dwóch braci, jednego przyrodniego.
- Ja mam trzech braci, siostrę i Ratliffa.
- Ratliff to jakiś pies? - Rocky się zaśmiał, Ellington psem, rozwaliła go.
- Czemu się śmiejesz? - dziewczyna również zaczęła się śmiać.
- Rat to mój przyjaciel z zespołu.
- Masz zespół?
- Tak, gram w R5?
- Serio, nie wierzę. Może ty jesteś Rocky Lynch?
- Tak to ja. Słyszałaś o naszym zespole?
- Trudno o was nie słyszeć, ciągle w telewizji, w radiu, w internecie, niczym 1D.
- Nie przesadzaj. - powiedział.
- My tu gadu gadu a ja nie wiem jak masz na imię.
- Jestem Kendall Dawson.
- Fajne imię, może umówimy się? Wisisz mi w końcu 232$.
- I 70 centów, z miła chęcią. - odpowiedziała.
Minęło kilka dni, Ross stał na cmentarzu. To był skromny pogrzeb, kilka osób, najwyżej dziesięć. Laura siedziała sama przy trumnie. Płakała. Z tego co się dowiedział jej siostra nie przyszła. Były natomiast Kim, Brooke i Hannah. Nawet na pogrzebie nie umiały się zachować, krzyczały, komentowały. Po chwili odeszły. Ross znowu bawił się w Anioła Stróża, zadbał bowiem o to by Laura nie popadła w długi. To on zapłacił za całą ceremonię. Oczywiście i tym razem Laura o tym nie wiedziała. Wysłał potrzebne jej pieniądze pisząc, że są od bliskiego przyjaciela jej ojca z dzieciństwa. Przyjęła je. Czemu o nią dbał? Czemu się nią opiekował? Poczuł, że wibruje mu telefon. Spojrzał na wyświetlacz, to była Blaire, nękała go tym, aby poszedł z nią na bal, ale on stwierdził, że pójdzie sam lub wcale. Ludzie kończyli właśnie składać kondolencje. Ross był ostatni. Podszedł do niej. Miała na sobie czarną sukienkę, żakiet, szpilki i włosy zaplecione w warkocza. Ocierała chusteczką oczy.
- Przykro mi.
- Dziękuję.
- Dasz sobie radę. Jesteś silna. - powiedział.
- Czemu to robisz?
- Co? - Ross był zaskoczony, jej reakcją.
- Czemu ciągle jesteś, nie musiałeś tu przychodzić, nie musiałeś mnie wtedy pocieszać, nie musiałeś płacić za pogrzeb. - powiedziała przez łzy.
- Ja wcale...
- Sprawdziłam skąd przyszły pieniądze, podałeś swój adres. - Ross pomyślał, że jest idiotą.
- Chciałem pomóc, potrzebowałaś pomocy.
- Nie potrzebuję litości.
- Może i nie, ale pieniędzy potrzebowałaś, chyba lepiej, że to ja ci dałem kasę, niż miałabyś wziąć pożyczkę lub zaciągnąć dług u Hannah, nie sądzisz?
- Dziękuję ci, ale tyle lat sobie radzę sama, że nie potrzebuję Anioła Stróża. - odpowiedziała.
- Oddam ci te pieniądze.
- Nie musisz! - krzyknął za nią. Gdy odeszła stwierdził, że już więcej nie będzie się interesować panną Marano, z wyjątkiem szkoły, za którą płacił, ale nie zamierza mieszać się do jej życia. Ona jest dla niego obcą osobą. Przecież nic do niej nie czuje. Płaci jej za studia, tylko dlatego, że żal mu jej. Postanowił wrócić do domu i zacząć żyć własnym życiem.
***
Boom!!!! Mamy już ósmy rozdział. Trochę w nim smutku, słitaśnej i wzruszającej sceny z Raurą i spinę między księciem a kopciuszkiem. Ostatnio pojawił się komentarz, że za mało jest Rocky'ego. Tak więc proszę!Pojawiła się nowa postać Kendall Dawson (proszę bez skojarzeń, zbieżność imion i nazwisk jest przypadkowa xD) Wielkimi krokami zbliża się bal, mam dla was małą niespodziankę, ale to w dziewiątym rozdziale. Zrobiłam ankietę o tym komu shippujecie nie bez przyczyny, ale o tym wkrótce na razie głosujcie.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ♥
Jasne xD
OdpowiedzUsuńRocky jaki hojny xD Lau, biedna Lau ale czemu odmówiła pomocy ze strony Rossa. Ich pierwsza scena razem w parku taka fajna, romantyczna a Ross taki kochany. Wgl zaczęłam od końca hah :D W skrocie rozdzial super. Pisz kolejny. Czekam xD
OdpowiedzUsuńDziękuję ♥
UsuńŻe tak napiszę: nieoczekiwany obrót spraw. Na początku tak romantycznie... ahhh. Aż uśmiech sam wchodzi na twarz. A tu taki koniec... No nic. Będę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńRocky i nieznajoma? No ciekawe. Kibicuję im, a jakże. Ellington jako pies mnie rozwalił ;>
No cóż, czekam na ciąg dalszy. Weny życzę!
Yeaew z R5ff
Super rozdział :***
OdpowiedzUsuńCzekam na next <333
Yeah, jak zobaczyłam rozdział to zaczęłam drzeć ryja i Kaśka mówi, że to było coś w rodzaju "Fuck yeah" xD Hahaha xd Przez ciebie nie jestem normalna... Hahaha Ratliff piesio ;> Szkoda mi Lau, że tak płakała... :( Mądra dziewczynka <3 Szkoda, że nie wie tego, że Ross będzie płacił jej za szkołę ;> Mam nadzieję, że jeż wkrótce sprawy nabiorą rozpędu :)
OdpowiedzUsuńPinki i jej komentarz :D ♥♥♥ To ja przez twoje blogi nie jestem normalna hahaha. A akcja nabierze rozpędu już niebawem, myślę że nawet was zaskoczę ♥
Usuńwspaniały rozdział :3 czekam na nexta z niecierpliwością :3
OdpowiedzUsuńZacznę od tego Kurna dlaczego ja nigdy nie jestem pierwsza, no to jest wkurzające ugh zawsze ostatnia no ile można:/ Ociągasz się z tymi rozdziałami, jakbyś mniej na tt siedziała to by były częściej:) Wiesz mogłabyś dodać do play listy Undercover Seleny bo kocham tego słuchać i bym z tego bloga nie wychodziła, heheh Jak zwykle ten komentarz mi wyjdzie pewni większych rozmiarów ale ja pisze streszczenia tego bloga tu więc sugeruję że powinnaś mi zapłacić, hehehe Tak to zacznijmy od początku...Czy ty wszędzie te kryminały musisz wplatać tu takie romantic story a ty śmierć ojca, ja tam bym padła na zawal jakbym trupa zobaczyła, masakra to trauma do końca życia.. ja już ci mówiłam jak mi zrobiłaś przed premier rozdziału, że nasz Rossy doskonale wiedział gdzie biednie, na ja od razu wiedziałam, że on biegnie do Laury, to była dla mnie taka oczywista oczywistość. 1:0 dla Rossa to nie on tym razem wpadł na Laurę, szkoda, że takie okoliczności, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, totalny zjar był hug był hug lepsze to niż nic, wiesz dla mnie Ross zachował się wobec Laury jakby był jej chłopakiem, hehehehe coś mi się zdaje że jego podświadomość wie to samo co ja że on się w niej zakochał. Potem ten pogrzeb może Laura tak zareagowała bo była załamana tą sytuacją.. sama nie wiem.No ale Ross geniusz wysyłać pieniądze z pod swojego adresu, brawa dla niego za inteligencje, heheheheh. To tyle w temacie Raury:) No to teraz Rocky. Hmmm cóż mogę powiedzieć, ale mama go wrobiła cwana lisica z niej, ja też ci tak kiedyś zrobię będziesz musiała załatwić za mnie jakąś sprawę;) No i ta dziewczyna z zakupów, czubek wózkiem w nią wjechał a jeszcze potem pretensje, normalnie chodzący geniusz, ale ta druga strona hojny pomocny mężczyzna na po nim to się tego nie spodziewałam tak szczerze wydać tyle kasy za czyjeś zakupy, na ale kto bogatemu zabroni. Ale ta dziewczyna rozwaliła ratliff pies pozdro z podłogi, heheeh Może coś będzie z tego spotkania, ja wiem wiele więcej niż inni ale nie puszczę pary z ust bo mnie zabijesz potrzymam w napięciu wszystkich tak jak ty, heheeh I TERAZ NEWS BARBIE NIE MA W TYM ROZDZIALE!!! CZAICIE NORMALNIE CHWAŁA BOGU xD MOŻE POJECHAŁA BOTOKS WSTRZYKNĄĆ ALBO SZUKA KENA, tego się nie dowiemy.. ten komentarz jest krótki bo mi nie płacisz, a niby dlaczego mam się wysilać bardziej niż inni, hehe no ta takie podsumowanie rozdział w miarę...no wiesz że żartuję świetny jest:))) ja chcę jakieś BOOM!!! niespodziankę z Raurą w roli głównej, zaskocz mnie dziewczyno:) czekam na nexta, weź rusz tyłek i wstaw go szybciej:) Do napisania, heheh a i tajne info podobnież ma pojawić się nowa postać, heheehh roznoszę plotki XD
OdpowiedzUsuńPo pierwsze przypominam ci, że jestem w klasie maturalnej więc,nie mogę zbyt często pisać :( po drugie nie dodam Undercover przeczytaj tekst a się dowiesz xD I nie będę ci płacić czubie :P Czemu uważasz, że wszędzie wplatam kryminały? Co do Barbie to się stęskniłam i Blaire chyba pojawi się w następnym rozdziale. Co do Raury poczekaj do 11 rozdziału. ♥
UsuńPo pierwsze to ty się nie uczysz czubku przecież aj widzę co ty robisz, przede mną nic nie ukryjesz, heheheh Po drugie to ja ten tekst czytałam, ale jakbyś dodała to bym ci wyświetlenia nabijała bo bym sobie tego tu słuchała, heheh Po trzecie słowo czub jest już zarezerwowane dla mnie patafianie, heheehe zapłata mi się należy jakaś, heheeh Po czwarte no bo ty tylko o kryminałach myślisz i w twoich historiach zawsze ktoś ginie, to jest upiorne, hehe Po piąte to no weź Barbie serio??? muszę iść poszukać drewna na stos żeby spalić tą wiedźmę, jak ty za nią możesz tęsknić weź wgl wyjdź, hehe Po szóste ja wiem co będzie w 11 rozdziale bo mam informatorów i wgl wiem dużo, heheh Po siódme to ten komentarz kojarzy mi się z przykazaniami, idk czemu:)
UsuńOficjalny foch jak ty mi piosenkę możesz bezcześcić koniec z komentarzami wyprowadzam się i zabieram jednorożce
UsuńRozdział cudowny:D Szkoda, że nie umiem pisać TAK długich rozdziałów, jak Rossy Lynch, bo taki długi bym szczeliła, że wow^^
OdpowiedzUsuńTa scenka Raury... super to opisałaś, szkoda mi Lau, ale czuję, że Ross tak szybko nie odpuści, chociaż tak chce, ale ja to czuję i chciałabym, żeby na ten bal poszedł z Lau, a nie jakąś tam Blaire:)
Ogółem rozdział BOSKI:D
Ps. Ja się ciebie boję, bo mamy ten sam gust, co do piosenek O.o... Drew Seeley, heh fajna jest też jego piosenka - I Do :P
Tak wiem Rossy Lynch piszę wyczerpujące komentarze. Dziękuję za piosenkę, nie znam jej więc przesłucham ♥ Co do balu, to zdradzę tylko żebyście wypatrywali 11 rozdziału xD nie powiem jednak z kim pójdzie Ross :D
UsuńWow! Super blog! Dziś go odkryłam i się uzależniłam! Jak Van od narkotyków! XD Sorry. O jedno słowo za daleko... Czekam!
OdpowiedzUsuńPS. i-want-u-bad-r5.blogspot.com Mam nadzieję na twoją opinię ;)
~Wika~
Na pewno wpadnę :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak obiecałam tak robię więc dodaję komentarz. xd
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Lau, jednak podoba mi się takie rozwiązanie z jej ojcem (nie wiem czemu)
Rozdział świetny, z resztą co się dziwić, autorka jest super to blog będzie taki sam <3
Czekam na kolejny <3
Zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
http://raura-rossilaura.blogspot.com/
Genialny blog! To nic, że historia zaczerpnięta z tak wspaniałego filmu, to nadaje mu większego uroku <3 Czekam na następne części :D
OdpowiedzUsuńSupcio:)kocham to!czekam na next !!!:)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać całość. xd
Jestem tuta pierwszy raz i na pewno nie ostatni. :D
Czekam na next.
W wolnej chwili wpadaj do mnie : here-comes-forever-r5-story.blogspot.com
Pozdrawiam i życzę weny. :*
B.
Dziękuję, a na twój blog na pewno będę wpadać :)
UsuńOh... Spóźniona ;c Czemu zawsze ja? xD No więc... Rozdział jest nieziemski. ;) Ryjesz mi banię ;D Nie mogę, no. Jak widzę, że jest rozdział u ciebie to normalnie tnę się masłem... <3 Szkoda mi Lau, tak przeżywa śmierć swojego ojca. ;( Ta babka dla ktorej Laura pracuj jest dziwna xd I głupia... Nie lubię jej -,- Czekam na jak najszybszy nexcik <3 Loffki ;*
OdpowiedzUsuńNareszcie się doczekałam xD Tinsley na moim blogu :P
Usuń