Music ♥

środa, 14 stycznia 2015

Rozdział szesnasty

Dla Wielkiej Pinki (znowu rozdział dla Pekińczyka Czesława xD) i Klaudii Yeah, Karci Lynch oraz wszystkich Anonimków ♥

    Ross szybko szedł chodnikiem, jak najszybciej musi wrócić do domu, co go napadło? Jak mógł rzucić się na Laurę, przez moment zastanawiał się czy nie powinien wrócić. Jednak stwierdził, że to nie jest dobry pomysł. Cholera co go napadło? Gdy wyszedł ze szkoły, włóczył się po mieście, był u Ratliff'a w szpitalu, a później poszedł do domu, zabrał odtwarzacz i udał się do tej sali. Tańczył przez kilka godzin, starał się wszystko uporządkować, wyrzucić z siebie całą tą złość. Pracował nad nowymi ruchami, później tańczył już po to by się zrelaksować, zmęczyć i zapomnieć. Gdy zobaczył ją serce mu zamarło, nie przestał tańczyć, obserwował ją uważnie, ona jego również. Oddałby milion dolców za jej myśli. Tak pięknie wyglądała w świetle księżyca. Coś w nim pękło, chciał ją dotknąć. Poprosił ją o taniec, czuł się jak wtedy na balu, był pewien, że to ona. Cóż wierzy jej. Nie wie co nim pokierowało, po prostu rzucił ja na to lustro. Może chciał więcej? Ona tak cudownie pachniała. Mógłby ją tak trzymać całą noc. Gdy powiedziała, że nie mogą, zrozumiał, że ona ma kogoś. To tak cholernie zabolało. Puścił ją. Wiedział, że ona nie jest jego, zresztą nigdy nie była, ale świadomość, że jakiś inny facet może ją dotknąć, pocałować, kochać doprowadzała go do szaleństwa. Nie mogła tak po prostu zostawić go w tej sali i wyjść. Nie wie co go napadło, ale kazał jej śpiewać no i wtedy nie wytrzymał, musiał ją dotknąć. Jak on jej teraz spojrzy w oczy? Nie. Musi szukać Kopciuszka, Laura to zamknięty temat. Wziął taksówkę i wrócił do domu. W mieszkaniu wszyscy o dziwo siedzieli przed telewizorem. To ostatnio rzadki widok. Ross dołączył do nich. Wszyscy się śmiali nawet Riker zachowywał się tak jak kiedyś. On siedział w fotelu i przyglądał się im, wciąż myślał o incydencie z sali. Z rozmyślań wyrwała go Dell.
- Gdzie byłeś? - zapytała.
- Nieważne. - podniósł się i poszedł wziąć prysznic, a potem poszedł do swojego pokoju, położył się na łóżku i włączył muzykę. Nawet Bruno Mars nie potrafił odciągnąć jego myśli. Nie ma pojęcia jak i kiedy zasnął. Obudziły go słowa Kopciuszka: "Zapomnij o mnie." Spojrzał na zegarek, była pierwsza. Strasznie zaschło mu w gardle. Poszedł do kuchni. Zajrzał do lodówki i wyjął sok pomarańczowy. Wypił szklankę napoju, a potem postanowił zrobić sobie kubek kakao. Tak zawsze mama go usypiała jak był mały. Gdy wszystko przygotował usiadł z gorącym kubkiem na stołku barowym, przy wyspie kuchennej. Upił kilka łyków. Bardzo chciał być z Laurą, ale spokoju nie daje mu to, że nie zna tożsamości tamtej dziewczyny z balu. Boże, ale to wszystko poplątane. Nie wie co zrobić, nie rozumie tego co czuje.
- Debilu, mi nie zrobiłeś? - Ross przestraszony odwrócił się, zobaczył Riker'a. Nie mógł uwierzyć w to co widzi, na twarzy starszego brata malował się uśmiech. Od śmierci Emily, zawsze chodził przybity i smutny, a teraz stoi przed nim uśmiechnięty.
- Eee...nie.. - wydukał Ross.
- Co za człowiek. - powiedział śmiejąc się Riker, podszedł do szafki i wyjął pojemnik z kakao, a do garnka wlał mleka. Chłopak przyglądał się jak jego brat porusza się po kuchni. Gdy skończył usiadł na stołku obok niego.
- Co jest młody? - zapytał. Wyraz jego twarzy stał się poważniejszy.
- Nic.
- Przecież widzę, nie śpisz, nie jesz, jesteś jakiś nieobecny. Słuchaj Ross wiem co czujesz, czułem to samo.
- Serio? - zapytał Ross.
- Tak, też miałem blokadę. - odpowiedział.
- Kiedy? Jak? - Ross był zdziwiony wyznaniem brata.
- To było kilka lat temu. Na trochę przed poznaniem Emily. Nie potrafiłem napisać nawet zdania piosenki, a koncerty wcale mnie nie cieszyły. Chodziło o kasę. Strasznie się z tym męczyłem.
- I co zrobiłeś?
- Zakochałem się. Poznałem Emily i to było lekarstwo...., które miało potem skutki uboczne. - spuścił głowę. - Tylko miłość ci pomoże. - szepnął.
- Na balu poznałem dziewczynę, była piękna. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, kiedy weszła na salę. - spojrzał na brata. - Długie, kręcone włosy, czerwone usta i czerwona sukienka...nie zapomnę tego. Była jak gwiazda pośród ciemności. Pamiętam jak się plątała gdy z nią rozmawiałem. To było zabawne. Było w niej coś wyjątkowego, raz wcześniej to spotkałem. Poprosiłem ją do tańca...to był taniec mojego życia.
- To znaczy? - Riker uważnie słuchał brata.
- W życiu nie widziałem tak tańczącej dziewczyny, w jej żyłach była muzyka i taniec...Po prostu w tym tańcu byłem tylko ja i ona, nic więcej...Gdy zabił zegar uciekła niczym Kopciuszek. Zgubiła nawet MP4. Jak w bajce, tylko tam był pantofelek.
- Kylie was widziała? To dlatego się nie odzywa?
- Tak. - szepnął.- Pobiegłem za nią, próbowałem wyjaśnić...skrzywdziłem ją...ona rozumie...
- Gdy wracałem spotkałem Kopciuszka, jechała na deskorolce. Pobiegłem za nią...przewróciła się i ją dogoniłem. Miała maskę...nie wiem kim ona jest. Mówiła, że nie mogę jej poznać, że nie mogę dowiedzieć się kim ona jest...chciała uciec...złapałem ją mocno i przyciągnąłem do siebie. Zrozumiałem wtedy Riker, że coś do niej chyba czuję. Pocałowałem ją...nie zapomnę tego...to było magiczne. Gdy ją puściłem, ona odeszła kawałek, ale wróciła i pocałowała mnie tak delikatnie i czule...powiedziała: "Zapomnij o mnie." i zniknęła. Szukam jej, ale tracę już nadzieję, że mi się uda.
- Wow, Ross czemu nic nie powiedziałeś? Pomoglibyśmy ci.
- Macie i tak sporo problemów, Ratliff, ty...
- Jesteśmy rodziną, musimy się wspierać. - poklepał go po ramieniu.
- Nie chciałem robić problemu. Mam mętlik w głowie.
- Swoją drogą jesteś pewny swoich uczuć? - zapytał Riker.
- Czemu pytasz?
- No bo...no wiesz...cała ta Kylie. To, że się z nią umawiałeś, no a teraz Kopciuszek. No i ta jak jej było...
- Laura Marano. - szepnął i poczuł ból w sercu.
- Właśnie, zachowywałeś się jak opętany, jak jej Anioł Stróż.
- Nieprawda. - odpowiedział.
- Jak nie, chodziłeś za nią jak jakiś prześladowca. To nagranie...
- To był przypadek. - przerwał Lynch.
- Jasne, płacisz jej za szkołę, to ty zaniosłeś jej ten list. - powiedział Riker.
- Nie!...Skąd wiesz?
- Bo ten list doszedł do niej za szybko, po za tym gdy wyszliśmy nie poszedłeś na pocztę tylko w przeciwnym kierunku, zakładam, że do niej oraz, że pewnie ona nie wie czemu ją przyjęli.
- Robię tylko dobry uczynek.
- Ross, pogrzeb jej ojca też był dobrym uczynkiem? Nie robi się takich rzeczy bezinteresownie. - Ross czuł, że pęka, musi się komuś wygadać.
- Rzuciłem się na nią dzisiaj. - wyszeptał. Riker spojrzał na niego uważnie.
- Co zrobiłeś?
- Tańczyłem w opuszczonej sali na uczelni, ona tam przyszła. Nie wiem co się stało.Wszystko się we mnie wyłączyło, nie myślałem. Chciałem ją mieć. Tańczyliśmy i coś we mnie pękło.
- Rzuciłeś ją na lustro?- zapytał niepewnie Riker.
- Tak, ale nie posunąłem się dalej. To znaczy na początku...Ona kogoś ma...Kazałem jej śpiewać. - dodał cicho.
- Co?
- Wtedy ponownie rzuciłem ją na lustro. Całowałem ją, a ona mnie nie odepchnęła. Rozumiesz? Nie chce ze mną być, ale mi na to pozwoliła. Nic nie rozumiem.
- Nie wiem co mogę powiedzieć. - Riker przeczesał dłońmi włosy.
- Musisz sobie odpowiedzieć co czujesz. Nie możesz kochać ich obydwóch. Więc możesz szukać tą dziewczynę z balu, ale musisz się liczyć z ryzykiem porażki. Co do Laury, to nie wiem co powiedzieć...porozmawiaj z nią. Nie jesteś jej obojętny. - Ross drgnął lekko. - Zawalcz o tę miłość. - dodał. Milczeli chwilę.
- Wiem co muszę zrobić. - powiedział i zerwał się z krzesła.
- Ross czekaj! - krzyknął za wybiegającym bratem.
  Nie wie ile siedziała pod tym cholernym lustrem. Godzinę? Dwie? Nie ma pojęcia. Nie płakała, wpatrywała się w tą ciemność, w której zniknął Ross. Jak w kalejdoskopie miała przed oczami różne migawki.
- " Długo tu stoisz Lauro? " - jego aksamitny i miękki głos przyprawiał ją o dreszcze. Był taki mroczny i inny.
- " Już idziesz Lauro? " - czuła, że dreszcze się nasilają, zrobiło się jej potwornie zimno.
- " Zatańcz ze mną" - przed oczami widziała te jego mroczne spojrzenie. Cholerny taniec, jego oddech, zapach, dotyk, nie odepchnęła go gdy rzucił ją na lustro, wręcz pragnęła go całym sercem, ale rozum mówił "nie".
- " Masz kogoś? " - tyle bólu wypływało z jego słów.
- " Zaśpiewaj dla mnie. " - " Przepraszam nie mogłem się powstrzymać. Cholerny z niego szczęściarz. " - tak bardzo boli. Powinna się przyznać, przecież powiedział: " Tak bardzo cię pragnę Lauro." Ten cały bałagan, to jej wina. Chce się przyznać, ale nie może, boi się jego rozczarowania. Podniosła się i poszła do domu. Było chłodno, cała dygotała. W miarę zbliżania się do mieszkania, do jej oczu napływało coraz więcej łez. Przed domem nie wytrzymała, biegiem weszła po schodach i trzęsącymi rękoma otworzyła drzwi. Klucze rzuciła na szafkę i z płaczem wbiegła do swojego pokoju. To za bardzo boli, za bardzo. Chciała skulić się i wyć. Przed oczami miała siebie śpiewającą "Crazy in love" i Ross'a krążącego niczym jastrząb wokół niej. Rozejrzała się i dobiegła do biurka. Nerwowo włączyła laptop. Chwilę później w pokoju rozbrzmiała piosenka Kadebostany - "Crazy in love"", ona śpiewała jakiś inny cover. Usiadła na łóżku, głowę oparła o ścianę i pozwoliła by łzy płynęły jej po policzku. Pragnie tylko szczęścia, to nie fair, że nie może go zaznać. Coś jest w jej głowie, co nie pozwala jej się przyznać. Może Stacy ma rację, boi się prawdziwej miłości i ukrywa się w związkach bez przyszłości. Nuciła pod nosem słowa piosenki. Poczuła ogromny ból. Wstała i złapała za leżący na szafce wazon. Z całej siły cisnęła nim w ścianę koło drzwi. Rozległ się trzask szkła, które rozproszyło się po podłodze.
- O kurwa! - szepnęła i spojrzała w  kierunku drzwi.
  W sali panował przyjemny chłód. O wiele lepiej dzisiaj się czuje. Trochę ciężko mu oddychać i piecze go skóra na rękach, ale to nic w porównaniu do tego co było kilka dni temu. Nie wiele pamięta. Leżał chyba przed telewizorem u siebie w pokoju, pamięta krzyk mamy by wychodził. Było mnóstwo dymu i cholernie gorąco na korytarzu. Później już pamięta szpital i komorę hiperbaryczną. Był nieco poparzony, ale jego organizm był zaczadzony. Rozejrzał się, w sali było mnóstwo balonów ze śmiesznymi napisami, miśków i kartek od fanów. Chciałby wrócić do domu. Wszyscy to przeżyli, szczególnie jego Delly. Gdy pierwszy raz ją zobaczył wyglądała jak zmora. Podkrążone, zaczerwienione oczy, potargane włosy. Serce mu się ściska jak przypomina sobie ten obraz. Teraz jest już lepiej. Odzyskuje siły, dla nich...dla R5 i fanów. Był u niego dzisiaj Ross. Strasznie się zmienił. Jakoś inaczej się zachowywał. Nie jest już zły na niego za to, że  chce spróbować kariery solowej. Pogadali poważnie. Ross obiecał mu, że wróci do R5. Muszą wrócić. W szpitalu mama i Rydel czytają mu listy od fanów. Nie zdawał sobie sprawy jaki ogromny wpływ ich muzyka ma na życie innych. To niesamowite. Wrócą jak wszystko poukładają. Muszą wrócić do początku. On też się zmienił. Otarł się o śmierć, przewartościował swoje życie. Poczuło ogromne zmęczenie. Zamknął oczy i odpłynął w krainę Morfeusza.
   - O kurwa on tu jest! Laura patrzy w kierunku drzwi. Nie wie czy ma omamy, czy on naprawdę tam stoi. Długo musiała chyba siedzieć w tej sali. Nie miał już na sobie tych czarnych dżinsów i tej seksownej rudej w kratę. Ubrany był w podarte, sprane dżinsy, czarny T - shirt i czarną, skórzaną kurtkę. Zmierzyła go wzrokiem i zatrzymała się na oczach. Były ciemne jak spodki. Emanowała z niego dzikość? Strach? Nie ma pojęcia.
- Lubisz tą piosenkę? - zapytał cicho. Jego głos był lekko zachrypnięty.
- Od teraz będzie to dla mnie szczególna piosenka. - wyszeptała. Czego on chce? Co on tu robi?
- Kadebostany?
- Tak.
- Ja ci kazałem śpiewać Sofię Karlberg.
- Nie mam tej wersji. - chyba nie wpadł tu po to by gadać o muzyce.
- Jak się tu dostałeś? - zapytała.
- Yyy...- przeczesał dłonią włosy. - Drzwi były otwarte.
- Czego chcesz? - warknęła.
- Ciebie. - wyszeptał. Laura osłupiała. Jedno słowo, a ona nie wie co zrobić.
- Mnie? - zapytała tak jakby chciała się upewnić. Ross chwilę jej się przyglądał, a potem podszedł do niej. Stał bardzo blisko i wbijał w nią to swoje brązowe spojrzenie. Czuła jego gorący oddech na twarzy. Cudownie pachniał. Podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy. Te hipnotyzujące, brązowe, piękne oczy.
- Tak, nie rozumiem twojego zachowania. To takie frustrujące. - pokręcił głową i zacisnął wargi.
- Czego nie rozumiesz? - zapytała drżącym głosem.
- Nie jestem ci obojętny Lauro, prawda? Nie odepchnęłaś mnie, ale nie chcesz ze mną być...Co przede mną ukrywasz?
- Myślisz, że to by miało sens? - przez jego twarz przebiegł cień.
- Co?
- My. - odpowiedziała. Chwycił ją i przyciągnął do siebie.
- Byłem pewny, że jesteś Kopciuszkiem. - Laura znieruchomiała, powinna się przyznać? Zaczęła rozważać wszystkie za i przeciw. Czy taki związek ma szansę? " To nie bajka." - mówiła jej podświadomość.
- Nie jestem Kopciuszkiem, Ross. - powiedziała.
- Popatrz mi w oczy i powiedz, że nic dla ciebie nie znaczę. - powiedział stanowczo. Co mam zrobić? Lau spojrzała blondynowi w oczy, ale nie mogła wydusić z siebie słowa.
- Właśnie. - powiedział i wbił się w jej usta. Ona z zaskoczenia rozchyliła wargi. To było dla niego zielone światło. Jego język wparował do jej ust. Całował ją tak jakby zależało od tego jego życie. Żarliwie i namiętnie. Laura wsunęła mu ręce we włosy, były takie miękkie...On trzymał ją kurczowo w talii, penetrując wnętrze jej ust. Byli plątaniną języków i przyspieszonych oddechów. Serce waliło jej jak szalone. W tle wciąż rozbrzmiewała piosenka "Crazy in love" .
- Pragnę cię. - powiedział między pocałunkami. Laura zaczęła trząść się jak liść. Czuła jak to się skończy. Oddech miała płytki, nie mogła się od niego oderwać. Nie chciała by wyszedł, też go pragnęła.
- Włączyłaś powtarzanie?
- Yhy, - na więcej nie było ją stać. Ross puścił ją i spojrzał na nią zuchwałym wzrokiem.
- Mam iść? - zapytał nagle.
- Nie. Zostań. Proszę. - Ross przygląda się jej uważnie.
- Lauro nie chcesz ze mną być, a ja chcę posunąć się dalej. - dodaje z lekkim zażenowaniem.
- Proszę. Zostań. - szepnęła. On usiadł na łóżku i ściągnął conversy i skarpetki. Po czym wstał i zdjął kurtkę, położył ją na fotelu. Został w dżinsach i T-shirtcie.
- Naprawdę tego chcesz?
- Tak. - odpowiedziała drżącym głosem. On wyjął z kieszeni paczkę prezerwatyw i położył na szafce.
- Chyba będą nam potrzebne. - Lau zauważyła, że on się lekko czerwieni. Podchodzi do niej powoli. Lau wstrzymuje oddech. Za bardzo się boi. Krew szybciej krąży w jej ciele, a serce wali jej jak szalone. Mięśnie zaciskają się jej w podbrzuszu.
- Jestem dziewicą. - nawet nie zdaje sobie sprawy, że to powiedziała. Ross chwilę jej się przygląda.
- Ok. Nie bój się. Zaufaj mi. - mówi delikatnie. Spojrzenie ma gorące wręcz palące. Staje naprzeciw niej w bardzo bliskiej odległości.
- Strasznie cię pragnę Lauro. - szepcze. - A ty nie chcesz ze mną być. - jej oddech staje się nierówny. Nie może oderwać od niego wzroku. Podnosi dłoń i delikatnie gładzi jej policzek. Następnie jego dłonie wędrują niżej i dochodzą do skraju jej bluzki. Chwyta jej końce i podciąga do góry. Odkłada bluzkę na fotel obok swojej kurtki. Pochyla się i ją całuje. Namiętnie i powoli. Laura dopasowuje się do niego.
- Jesteś taka piękna. - dyszy. Laura jęczy i ponownie wsuwa mu ręce we włosy, lekko za nie szarpiąc. Jedna jego ręka opuszcza włosy i wędruje niżej w dół kręgosłupa. Zatrzymuje się na pupie. Ściska delikatnie jej pośladki. Laura czuje jego erekcję napierającą na nią. Jęczy mu w usta. On puszcza ją i popycha w stronę łóżka. Patrzy jej płomiennie w oczy i zdejmuje koszulkę. Pada przed nią na kolana, chwytając za jej biodra. Składa delikatne pocałunki na jej brzuchu, wokół pępka, wędrując niżej. Zatrzymuje się na linii spodni. Zerka na nią. Sięga i rozpina guzik jej dżinsów, nie odrywa wzroku od jej oczu, hipnotyzując ją. Leniwie rozsuwa zamek. Powoli opuszcza jej spodnie. Dotykając jej pośladków i ud.
- Taka piękna. - szepcze. Wstaje i zdejmuje kołdrę z łóżka. Popycha ją na łóżko. Klęka i zdejmuje jej baleriny i spodnie. Jej oddech zamienia się w głośne dyszenie. Całuje ją w stopy, lekko przygryzając jej palce.
- Nie bój się. - szepcze. Wstaje i przygląda się jej uważnie. Rozpina guzik swoich dżinsów i powoli je zsuwa, cały czas patrząc jej w oczy.
- Trochę będzie ciasno, łóżko jest jednoosobowe. - mówi Laura. Ross uśmiecha się szeroko.
- Damy radę. - mówi i pochyla się nad nią, rozsuwając jej kostki, wchodzi na łóżko. Pochyla się przytrzymując dłonie po obu stronach jej głowy.
- Czemu mnie nie chcesz?
- To by nie miało sensu. - odpowiada Laura. Zamyka oczy, jakby liczył do dziesięciu. Otwiera je i patrzy na nią.
- Nie ruszaj się. - schyla się i całuje ją po wewnętrznej stronie ud do białego materiału majtek. Laura mimo wszystko zaczyna się wić z podniecenia. Całuje jej brzuch, zatrzymując się na chwilę przy pępku. Wędruje wyżej. Podnosi ją i zdejmuje sprawnym ruchem stanik. Zaciska lekko żeby wokół jej prawej brodawki. Lekko ją przygryza i ssie, drugą natomiast roluje między palcami. Laura czuje jak wspina się wyżej i wyżej.
- Ross! - nie wie czy to prośba, czy błaganie. On jednak nie przestaje. Teraz bierze się za lewą pierś i robi dokładnie to samo. Laura czuje jak jej skóra płonie, zaciska palce na białym prześcieradle. O rany to niesamowite, nadzwyczajne. Jego dłonie zsuwają się niżej i chwytają za materiał majtek, ściągając je. Wsuwa palec, a Laura zaczyna krzyczeć.
- Ćśś...spokojnie. - mówi delikatnie. Kilkakrotnie wsuwa i wysuwa palec. Masuje dłonią łechtaczkę, Laura jęczy z podniecenia. Siada między jej nogami, sięga po paczkę, wyjmuje jedną prezerwatywę, zdejmuje bokserki i nakłada gumkę.
- Nie martw się. - mówi widząc wyraz jej twarzy. Pochyla się, trzymając ręce po obu stronach jej twarzy.
- Podnieś kolana. - mówi po chwili. Ona spełnia jego polecenie. Ustawia członek u bram jej kobiecości. Wchodzi w nią z impetem. Laura zaczyna wrzeszczeć. Zaczyna się poruszać, nadając rytm, wchodząc i wychodząc. Laura po jakimś czasie nieśmiele zaczyna wychodzić mu biodrami na spotkanie. Później zmienia ruch i zaczyna zataczać kręgi. Najpierw powoli, a potem coraz szybciej. Laura nie wytrzymuje i rozpada się na milion kawałków. Chwilę potem i on doznaje spełnienia, krzycząc jej imię. Opada na nią. Jakiś czas leżą tak, próbując uspokoić oddechy. On wysunął się z niej i położył obok niej.
- Wszystko w porządku? - pyta przykrywając ją kołdrą.
- To było niesamowite. - nagle czuje ogromne zmęczenie i zamyka powieki. Słyszy tylko:
- Nigdy nie będziesz mi obojętna.
  Budzi ją światło, wpadające do pokoju. Otwiera oczy i przeciąga się. Czuje się obolała. Rozgląda się, u jej boku nie ma Ross'a. Patrzy na fotel, brak jego kurtki.
- Ross! - krzyczy. Cisza, nikt nie odpowiada. Wstaje z łóżka i patrzy na czerwoną plamę na prześcieradle.
- To nie był sen. - mówi do siebie. Wyjmuje z komody szlafrok i zakłada go. Rozgląda się i dostrzega kartkę na biurku. Bierze ją i czyta:
Droga Lauro,
  Przepraszam, że gdy się obudziłaś mnie nie było u twojego boku. Wiem, że możesz mieć mnie za dupka. Wiedz jednak, że to co mówiłem to prawda. Nie chodziło mi tylko o seks. Jesteś dla mnie wyjątkową dziewczyną, jednak wczoraj dałaś mi do zrozumienia, że nie chcesz ze mną być. Nie mogłem spać myśląc o tym. Pragniesz mnie, tak jak ja ciebie, ale nie chcesz ze mną być. To strasznie frustrujące. Nie mogę Cię do niczego zmusić, wiedz, że już więcej nie pojawię się w twoim życiu. Pragnę twojego szczęścia. Chyba czujesz się szczęśliwsza beze mnie.
  Dziękuję za wspaniałą noc, nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. Wracam do szukania Kopciuszka.
Żyj szczęśliwie.
Ross.
P.S Nigdy nie byłaś mi obojętna ♥.
Laura jeszcze dwa razy czyta ten list.
- Kurde Ross, nie znikniesz z mojego życia. Kopciuszek i ja to ta sama osoba. - szepcze i zakrywa twarz rękoma.
***
Hej miśki! Delly postanowiła, że nie znika i zostaje na bloggerze. Nie mogę przecież zostawić moich miśków? xD Wracam z wyczekiwanym 16 rozdziałem. Myślę, że byliście zaskoczeni 15, a tym to pojechałam już po całości heheh. Miał o wyglądać zupełnie inaczej, ale Czesław (czytaj Pinki) zażądała kolejnego dedyku, więc nie mogłam poświęcić dla niej zwykłego rozdziału. W ten sposób mamy scenkę 18+ . Zaskoczeni? Powiem wam, że to nie ostatnia taka scenka. Laura oczywiście stchórzyła i nie przyznała się jeszcze. Wiem, że trochę się to ciągnie, ale już niebawem za kilka rozdziałów dojdzie do ujawnienia. Od razu powiem, że nie będzie ono takie jak w filmie. Mam coś dla was. Dziękuję za wszystkie nominację do LBA. Wiem, że nie odpowiedziałam na pytania, ale nie mam na razie czasu. Może w ferie nad tym usiądę. Dziękuję również, za to, że mnie zatrzymaliście na blogu. Wiecie chyba jednak, że ten blog powoli zmierza ku końcowi? :( Dziękuję także za masę wyświetleń. Przeszło 21 tys. wyświetleń bloga i przeszło 700 wyświetleń 15 rozdziału oraz 55 komentarzy. Cieszy mnie fakt, iż tak bardzo podoba wam się mój blog. Mam nadzieję, że Just Love Me też odniesie taki sukces :) Kto nie czytał trzeciego rozdziału to zapraszam http://justlovemeraura.blogspot.com




środa, 7 stycznia 2015

Przemyślenia związane z odejściem z bloggera :(

Hej miśki! Chyba każdą notkę tak zaczynam. Dzisiaj przybywam do was z notką, a nie z rozdziałem. Mówiąc szczerze, rozdział jest w rozsypce. Nie wiem czy zdążę do weekendu, za tydzień mam studniówkę i mam urwanie głowy + dochodzi do tego moje lenistwo. Nie chodzi o brak weny, bo cały rozdział mam już w głowie i powiem wam, że znowu ma dla was niespodziankę, ale teraz taką naprawdę big. Cieszy mnie to, że tyle was tu jest. Jeszcze trochę a wybije mi tu 20 000 wyświetleń. Niestety zauważyłam, że wszyscy ( tak Pinki i Tinsley o was mówię) robią sobie przerwy, no i jak to Dellson zaczęłam nad  tym myśleć ( robi się niebezpiecznie). Otóż pewnie już wszyscy wiecie, że jestem w klasie maturalnej i za dokładnie 116 dni mam big day. Mam sporo nauki na głowie, ale zawsze znajdowałam czas na pisanie blogów, uwielbiam to robić. Przy tym się odprężam i zawsze z niecierpliwością piszę te rozdziały, bo czekam na te wasze zajebiste komentarze (przez niektóre płacze ze śmiechu) jednak wpadł mi do głowy pomysł przerwy od bloggera. Nie wiem czy odejść na jakiś czas czy nie, w sumie to nie mam pojęcia po co piszę tą notkę. Otóż mogę odejść, ale istnieje spore ryzyko, że jeśli odejdę to odzwyczaję się od pisania i nie wrócę już na bloggera (dobrze znam siebie i to jest mega możliwy scenariusz). Nie wiem po co to piszę, w końcu decyzja należy do mnie. Wiem jedno, dla was znajdę czas na pisanie, bo traktuję was jak wielką, bloggerową rodzinę. Chociaż powiem szczerze jestem zmęczona, ale mam głowę pełną pomysłów (pełna sprzeczności- cała ja xD). Sama nie wiem co robić. Chyba chcę zobaczyć waszą reakcję. Czy zagrzejecie mnie do dalszego pisania, czy też powiecie "Idź i zrób sobie przerwę". Może wybijecie mi z głowy ten pomysł. Wiem, że całkiem nie długo nadejdzie ten moment kiedy się z wami pożegnam, ale nie chcę aby to było za szybko. Jak mówię, jeśli pójdę na przerwę to mogę nie wrócić.
P.S Jeśli rozdział nie ukaże się do ferii lub najpóźniej do 20 stycznia to znaczy, że odchodzę.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

LBA ! :D

Hej misiaki! Dzisiaj niestety nie mam dla was rozdziału ( dopiero zaczęłam go pisać). Zostałam nominowana do LBA! To pierwszy raz kiedy zostałam nominowana. Cieszy mnie to ogromnie :D Dziękuję za nominację mojej kochanej Tinsley, bez której moje bloggerowe życie byłoby nudne (o tobie Pinki też myślę heheh :P) Tak też odpowiem na te pytanka.
1. Masz ulubionego youtubera?
Nie nie mam, oglądam na youtubie to na co mam ochotę i raczej nie patrzę na to kto zrobił ten filmik.
2. Jest jakiś film, który chciałabyś obejrzeć w 2015 roku? (Tak. Wiem, że większość czeka na Greya xD Co nie Delly & Alex? xd)
HAHAAHA Tinsley jak ty mnie znasz :D Tak, w 2015 roku czekam tylko i wyłącznie na film 50 twarzy Grey'a, który już w Walentynki ♥
3. Ulubiony cytat z książki?
Mój ulubiony cytat jest oczywiście z trylogii Grey'a. :D
" - Naszym celem jest sprawianie przyjemności panno Steele."

"-Anastasio, ja się nie bawię w serduszka i kwiatki, nie bawię się w ten cały romantyzm. Moje UPODOBANIA są dość osobliwe. Powinnaś trzymać się ode mnie z daleka. - Zamyka oczy, jakby się poddawał. - Masz jednak coś w sobie i nie potrafię o tobie zapomnieć. Ale tego to już się chyba domyśliłaś..."

"Ślubuję, że będę strzegł naszego związku i ciebie. Obiecuję ci miłość i wierność, w dobrych chwilach i złych, w zdrowiu i chorobie, bez względu na to, dokąd nas los zawiedzie. Że będę cię chronił, szanował i obdarzał zaufaniem. Dzielił twe radości i smutki i niósł pociechę, gdy będziesz jej potrzebować. Obiecuję miłować cię, stać na straży twych nadziei i marzeń i zapewniać bezpieczeństwo przy moim boku. Wszystko co należy do mnie, jest teraz twoje. Oddaję ci siebie, swą duszę i miłość, od teraz aż do końca naszych dni."

"Nigdy nie chciałem więcej, dopóki nie poznałem ciebie."

"- Obróć go- szepczę wstrzymując oddech.
Robi to i jego oczy natychmiast wystrzeliwują do moich. Są szerokie i szare, ożywione radością i zadumą. Jego usta rozchylają się z niedowierzania.
Na breloczku miga słowo „tak”.
- Wszystkiego najlepszego- szepczę.

Wyjdziesz za mnie?- szepcze z niedowierzaniem."

"Kochasz mnie- szepczę. Jego oczy stają się jeszcze większe. Bierze głęboki oddech. Wygląda na udręczonego i bezbronnego. - Tak odpowiada szeptem. - Kocham"

"Anastasio Steele. Kocham cię. Chcę cię kochać, wielbić i ochraniać przez resztę
mojego życia. Bądź moja. Zawsze. Dziel ze mną moje życie. Wyjdź za mnie"


"Bo skrywa się we mnie pięćdziesiąt twarzy szarości."
Wiem, że miał być cytat, ale nie potrafię wybrać jednego :D
4.  Jak masz na imię?
To chyba wie już każdy. Mam na imię Marta.
5. Jest kraj, który chciałabyś zwiedzić?
Nie licząc USA (bo wiadomo, że raczej tam to wybrałabym się w innym celu niż zwiedzanie heheh) to chciałabym zwiedzić Włochy, Francję i Anglię.
6. Od kiedy "przyjaźnisz" się z platformą Blogger.com? 
Kopciuszka prowadzę od sierpnia i to tak naprawdę wtedy zaczęłam przyjaźnić się z bloggerem, ale na tej platformie jestem od czerwca, wtedy założyłam mój pierwszy blog.
7. Jest jakaś rzecz, osoba, która napawa cię lękiem? 
Trudne pytanie. Chyba cała ta dorosłość. To, że muszę się usamodzielnić i zacząć swoje życie. No i oczywiście boję się matury oraz tego, że będę musiała porzucić bloggera i moje blogi.
8. Czy jesteś osobą, która szybko rezygnuje?
Tak jestem taką osobą, gdy mi coś nie wychodzi to wtedy się poddaję. Chociaż gdy mi bardzo na czymś zależy to wtedy za wszelką cenę chcę osiągnąć swój cel.
9. Jesteś w kimś zakochana?
Nie licząc R5 i Ross'a to nie. Jeszcze nie znalazłam swojej miłości.
10. Idealne imię (angielskie) dla chłopaka?
Christian ♥ Jack,  Ross, Patrick .
11. Czytasz mojego bloga?
Jasne. Uwielbiam twoje blogi Tin ♥

Od razu poinformuję, że rozdział szesnasty najprawdopodobniej ukaże się pod koniec tygodnia, a jeszcze dzisiaj wstawię rozdział na Just Love Me.

W takim bądź razie ja nominuję:
Hayden http://swiat-hayden.blogspot.com
Pinki http://laura-vanessa-r5-i-reszta.blogspot.com
Patka Cher http://zapisane-w-gwiazdach-raura.blogspot.com
To moje pytanka do was :)
1. Jak macie na imię?
2. Wasz ulubiony film?
3. Ulubiony wykonawca z wyjątkiem R5.
4. Czego się najbardziej boicie?
5. Od kiedy jesteście na Blogger.com?
6. Który mój blog wolicie Kopciuszek or Just Love Me?
7.  Jaka jest wasza ulubiona książka? Dlaczego ją tak bardzo lubicie? (Może zachęcicie mnie do przeczytania którejś. :D)
8.  Co robicie jak macie doła?
9.  Co jest dla was inspiracją do pisania bloga?
10. Co lubicie najbardziej w moim blogu (Raura - Roztańczona historia kopciuszka)?
11. Jesteś na bezludnej wyspie. Kogo byś ze sobą zabrała? (Możesz wybrać jedną sławną osobę).
12. Jakie jest twoje motto życiowe?
13. Jakie jest twoje największe marzenie?
14. Masz złotą rybkę, która spełnia trzy życzenia. Jak one by brzmiały?
15. Żelki czy nutella? hahah :D
Chyba powinno być 11 pytań, ale nie mogłam się powstrzymać, mam nadzieję, że to nie szkodzi ;) Do zobaczenia. Pozdrawiam♥
Delly Lynch, autorka dwóch blogów Raura - Roztańczona historia kopciuszka & Just Love Me i fanatyczka Grey'a.

P.S Pytania 12 - 15 są specjalnie dla Pinki, oczywiście jeśli chcecie odpowiedzieć na całe 15 to proszę. Jak zawsze muszę zrobić inaczej jak inni. :D