Rydel prasowała koszulę Ross'a. To ona najczęściej pomagała mamie. Czekała na wiadomość od Ellington'a. Niestety telefon ani razu dzisiaj nie wibrował. Miała złe przeczucia. Nie chodziło tylko o Ratliff'a , chyba także bała się o Ross'a. Nie wie czemu, ale czuła, że jej brat robi wielki błąd. Miała okazję zobaczyć go z Kylie i wiedziała, że on się oszukuje. Tak pragnie miłości, że chce na siłę kogoś mieć. Tak się nie da. Szkoda tylko, że daje on tej dziewczynie nadzieję. Do pokoju wparował Ross.
- Masz moją koszulę? - chłopak ubrany był w spodnie od garnituru. Trzymał w jednej ręce krawat w drugiej marynarkę. Był zdenerwowany.
- Tak trzymaj. - podała mu białą koszulę, a ten nerwowo zaczął ją zakładać.
- Spokojnie braciszku. - powiedziała, podeszła do blondyna i pomogła mu zapiąć koszulę oraz zawiązała mu krawat. Wygładziła na końcu kołnierz i powiedziała:
- Wyglądasz świetnie, powalisz Kylie z nóg. - uśmiechnęła się.
- Tak, tak ... Kylie. - wydukał.
- Nie denerwuj się to tylko bal.
- Wiem, ale chce aby to był wyjątkowy wieczór dla niej. - odparł.
- Na pewno będzie. - uśmiechnęła się blondynka. Zawsze potrafiła ukoić jego nerwy.
- Jadę po nią, już czas. - chłopak wziął kluczyki i pożegnał się z siostrą. Obiecał, że będzie o dziewiętnastej, więc musi się streszczać. Rydel pomachała mu na pożegnanie, po czym znowu spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu.
- Coś jest nie tak. - szepnęła widząc brak wiadomości.
Ross po dwudziestu minutach jazdy był już pod domem sióstr Dawson. Zgasił silnik, poprawił jeszcze włosy i wziął głęboki oddech. Chciał aby to był wyjątkowy wieczór, jednak serce mówiło mu, że robi błąd. Nie chciał dopuścić do siebie tej myśli, że Kylie nie jest tą dziewczyną. Wysiadł z samochodu i podszedł do furtki. Nagle otworzyły się drzwi domu Dawson'ów. Jego oczom ukazała się młodsza z sióstr.
Miała na sobie jasną sukienkę bez ramion z rozłożystym dołem. Włosy miała upięte w wysokiego koka. Na ręce zauważył biały bukiecik, który jej wcześniej wysłał.
- Cześć Ross. - uśmiechnęła się.
- Wow! - krzyknął.
- Co? - dziewczyna go przytuliła.
- Wyglądasz...
- Tak wiem pięknie, chodźmy bo się spóźnimy. - powiedziała i poszła w kierunku jego samochodu. Wszystkie obawy Lynch'a zniknęły.
Laura dalej sprzątała, obawiała się, że nie zdąży do północy. Sprzątała od kilku godzin, a efektów nie było widać. Spojrzała na zegarek była już dwudziesta pierwsza. Chciała wrzeszczeć, krzyczeć lub po prostu płakać. Zawsze będzie służącą. Vanessa miała rację jak śmieciem się rodzisz to śmieciem zostajesz. Ona głupia się łudziła, że można żyć marzeniami. Tak, właśnie nimi żyje. Siedzi i sprząta pokój tej wiedźmy, podczas gdy powinna być na balu. Bawić się, tańczyć. Ona jednak sprzątała i ciężko pracowała. Wpadła nawet na pomysł by podpalić ten pokój. Szybko by przynajmniej posprzątała. Wyobraziła sobie Hannah i jej dwie córki, które widzą swój spalony dom. Zaczęła się śmiać. Nie mogła przestać, miałyby za swoje. Szkoda jednak marnować życie za kratami przez jakiś przygłupów. Kim i Brooke niski iloraz inteligencji odziedziczyły po matce. Jednak najgorsza była Blaire. Bo była inteligentna, przez co była niebezpieczna, świetnie manipulowała bliźniaczkami. Trudno uwierzyć, że to była Ross'a. Znów on pojawił się w jej myślach. Zastanawiała się kto z nim poszedł. Nie wiedziała czemu o nim ciągle myślała. Zrobił na niej spore wrażenie tym, że zapłacił za pogrzeb jej ojca. Nie musiał tego robić, przecież jej nie zna a jednak pomógł jej. Nie zdawała sobie z tego sprawy ale jakaś niewidzialna siła pchała ją w jego ramiona. Ciągle śniła się jej scena z parku. Nigdy jeszcze nie poczuła się tak dobrze w objęciach i to zwłaszcza innego mężczyzny. Co w nim takiego jest?
- Cholera znowu o nim myślę. - szepnęła. Usiadła na łóżku i zakryła twarz rękoma
- Przestań Lau, przestań. - powiedziała.
- To nienormalne, powinnam się leczyć, Lau przestań!
- Cholera! - jeszcze raz przeklęła i wstała, przeczesała ręką włosy. Do drzwi ktoś zadzwonił. Laura poszła otworzyć. Ku jej zaskoczeniu ujrzała przyjaciółkę. Trzymała dwa pokrowce na ubrania.
- Stacy? Co ty tu robisz?
- Przyszłam ci z pomocą. - odparła.
- Stacy, powinnaś być na balu, i tak mi nie pomożesz.
- Co ty masz na sobie? - przerwała Stacy.
- Nawet nie wiesz ile gatunków robaków odkryłam. - zaśmiała się.
- Ok powiedzmy, że rozumiem.
- Stacy nie musisz tego robić. Marzyłaś o tym balu.
- Jeszcze nic straconego. - uśmiechnęła się.
- Nie mów, że to nasze sukienki.
- Tak to one.
- Stacy muszę posprzątać.
- A co jeśli zrobię to za ciebie? - powiedziała brunetka.
- Nie dasz rady, nawet jeśli byśmy we dwie sprzątały.
- Kto powiedział, że ja będę sprzątać. - Stacy odsunęła się i Laura ujrzała grupkę mężczyzn z mopami, odkurzaczami i samochód firmy sprzątającej.
- Aww nie musiałaś. - na twarzy Lau pojawił się uśmiech.
- Spoko to kumple mojego brata. Posprzątają za nas. - do Laury podszedł młody brunet, dość przystojny. Lau natychmiast zapomniała o Lynch'u.
- Hej jestem Jim. - uśmiechnął się.
- Laura. - wydukała Marano.
- Stacy powiedziała, że idziecie na bal z chęcią pomożemy. - powiedział i uśmiechnął się, przez co Lau straciła na moment kontakt z rzeczywistością.
- Chodźcie.- Stacy przepchnęła koleżankę i zaprowadziła ich do pokoju Hannah. Gdy weszli wszyscy wrzasnęli.
- To będziemy sprzątać przez dwa dni. - powiedział Jim.
- Dom musi być posprzątany do północy. - powiedziała Laura.
- To jest niewykonalne.
- Obiecałeś Jim. - powiedziała Stacy.
- Coś nie tak? - zapytała Marano.
- Nie. - odparła brunetka. - Bierzcie się za sprzątanie i ukryjcie samochód. - powiedziała.
- A ty kochana chodź, musimy się wyszykować. - powiedziała i wyciągnęła Lau z pokoju.
Sala była nieziemsko ustrojona, wszędzie światełka, kwiaty. Ross stał z Kylie i Justin'em, który nie miał pary. Ross zapomniał powiedzieć mu, że znalazł partnerkę. Chłopak był nieco na niego obrażony, bo blondyn wprowadził go w błąd, i powiedział, że wszyscy się przebierają, tak więc Justin przebrał się za kupidyna. Okazało się, że kolor balu to czerń.
- Nie wygodna ta maska. - powiedział Lynch poprawiając maskę.
- Uważaj bo przerwiesz gumkę i każdy będzie wiedział kim jesteś. - powiedziała Kylie. Ross nie mógł oderwać od niej wzroku. Wyglądała ślicznie i tajemniczo w tej masce, strasznie mu się podobała w tej sukience. Była najpiękniejszą dziewczyną na balu. Postanowił, że to będzie wyjątkowa noc dla niego i dla niej. Ciągle się oszukiwał, pragnął miłości a Kylie była jedyną, która wydawała się być dobra dla niego. Nie to, że miał jakieś specjalne upodobania, ale po klęsce związku z Blaire, uważniej przyglądał się dziewczynom, szukał tej jedynej tej, która powali go na kolana. Chyba szukał ideału, lecz nie zdawał sobie z tego sprawy.
- Co tak się gapisz? - spytała go Kylie.
- Nie nic, zatańczysz?- zapytał szarmanckim tonem.
- Yyy...chyba dobrze nam tutaj. - na twarzy dziewczyny pojawił się rumieniec.
- Jak chcesz stary to ja z tobą zatańczę. - odparł Justin.
- Hahaha... ale śmieszne, wiesz jakoś zawsze interesowały mnie dziewczyny. - powiedział zgryźliwym tonem.
- A kupidyna nie chcesz? - zapytała śmiejąca się Kylie.
- I ty przeciwko mnie? Co za ludzie! - i Ross nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Chodź. - pociągnął dziewczynę w stronę parkietu, lecz napotkał spory opór z jej strony. Spojrzał na nią pytająco.
- Przepraszam, ale nie umiem tańczyć. - twarz Kylie był wręcz czerwona, musi bardzo bała się tego momentu i wstyd jej było, że zepsuje ten magiczny wieczór.
- Ja też nie umiem, chodź. - pociągnął ją za rękę, lecz Kylie wyrwała mu swoją dłoń.
- Ross ja mówię serio, jak tańczę to wyglądam jak inwalida. - powiedziała zdenerwowana.
- Daj spokój. - odezwał się Justin.
- To cały wieczór będziemy podpierać ściany?
- Ja raczej tak. - powiedział zajadający jakąś przekąskę Justin.
- Ciebie nie pytałem. - odpowiedział ostrym tonem blondyn.
- Przykro mi Ross, nie chciałam ci zepsuć ci wieczoru. Sorry muszę iść do łazienki. - powiedziała, po czym opuściła chłopaków.
Bliźniaczki miały obydwie białe sukienki z marszczonego materiału, z wielkimi, bufiastymi rękawami, do tego białe długie rękawiczki. Wyglądały trochę jak upiorne panny młode, raczej każdy je na balu unikał. Grasowały po sali tropiąc Lynch'a.
- To on. - powiedziała Kim, pokazując na jednego z chłopaków.
- Nie to nie on, a tamten? - dodała Brooke.
- Zgłupiałaś, to nie on, kup sobie okulary. - syknęła Kim.
- Masz coś w aparacie. - powiedziała dziewczyna.
- Musimy go znaleźć.
- Jak go znajdziecie to dajcie znać. - powiedziała Blaire.
- Ooo cześć. - powiedziały równocześnie bliźniaczki i przywitały się z koleżanką.
- Słyszałam, że przyszedł z jakąś lafiryndą. Jednak ja nie odpuszczę tak łatwo. - powiedziała Blaire.
- Tak ostatnio spotykał się z Kylie Dawson. - powiedziała Kim.
- Nawet ładna. -dodała Brooke, lecz spojrzenie Blaire spowodowało, że wycofała się z tych słów.
- Ładna sukienka. - Kim próbowała załagodzić sytuację.
- Ładna twarz. - odpowiedziała zgryźliwie brunetka.
- Jak go znajdziemy? - zapytała Brooke.
- Ross to najlepszy tancerz na świecie, poznacie jego ruchy. Jak go znajdziecie to dajcie znać. - powiedziała dziewczyna po czym się oddaliła.
- Ugh... zawsze to samo. - syknęła Kim. Bliźniaczki powróciły do poszukiwania Lynch'a.
Ross i Justin stali przy stole i popijali poncz. Ross nie był w dobrym nastroju, Kylie długo już nie wracała, zaczął się niecierpliwić.
- Czemu mi powiedziałeś, że każdy się przebiera? - z zamyślenia wyrwał go przyjaciel.
- Hey sam mówiłeś, że to bal maskowy. - odpowiedział Lynch.
- Wyglądam jak wariat w tym stroju kupidyna, żadna panna ze mną nie zatańczy.
- Nie bój się ze mną też.
- No właśnie załatwiłeś sobie dziewczynę a ja co?
- Jajco, jak widzisz i tak się nie będę bawił, bo moja partnerka tylko ładnie wygląda.
- To po co ją zaprosiłeś? - zapytała Justin.
- Bo...sam nie wiem. Rocky mi ją podesłał, to siostra jego dziewczyny.
- Zawsze możemy bawić się we dwóch. - odparł chłopak.
- Wiesz rozumiem, że jesteśmy kumplami, ale bez przesady.
- Dobra, nie unoś się tak, spójrz. - Justin pokazał palcem w stronę schodów. Stały tam dwie dziewczyny, akurat oświetlił je światło, chyba przyszły dopiero teraz na bal. Ross odwrócił się i także je ujrzał. Jedna miała czarne długie włosy, chyba uczesane w niedbały warkocz. Ubrana była w jakąś nieco oryginalną jasną sukienkę z długimi rękawami. Wyglądała dość ekstrawagancko bardziej była w guście Justin'a. Ross zwrócił uwagę, jednak na dziewczynę obok, która właśnie na niego spojrzała, miała na twarzy złotą, piękną maskę. Usta pomalowane miała mocnym czerwonym odcieniem. Grzywkę miała podpiętą do góry i pofalowane włosy. Ubrana była w czerwoną sukienkę bez ramion, z długimi czarnymi rękawiczkami. Bardzo się wyróżniała na tle czerni jaka dominowała wśród uczestników balu.
- Kto to? - zapytał Justin.
- Nie wiem, ale muszę się dowiedzieć. - odpowiedział chłopak.
Dziewczyny zeszły ze schodów.
- Co teraz? - zapytała Laura.
- Chodź tam. - odpowiedziała Stacy.
- Idą tu. - powiedział nieco spanikowany Justin.
- Spokojnie. - chłopcy nieco się oddalili i udawali, że rozmawiają. Koleżanki podeszły do stolika z przekąskami, Lau nalała sobie ponczu. Chłopaki zaczęli się nieco przepychać, który powinien podejść, w końcu odwrócił się Ross.
- Hej!- zwrócił się do Laury, ta przestraszona spojrzała na niego.
- Hej. - odpowiedziała.
- Niezłe wejście. - dziewczyna go niezrozumiała.
- No tam na schodach, wszyscy na ciebie patrzyli. - Lau odwróciła się do Stacy z gestem " Co ja mam robić!", Stacy szepnęła: "Zagadaj go". Sama zaś podeszła do kupidyna.
- Trochę nie pasujesz do tego towarzystwa. - powiedziała.
- Wiesz za to ty pasujesz. Niezła kiecka. - odpowiedział Justin.
- To był komplement? - dziewczyna się uśmiechnęła.
- Tak, to był komplement. Jestem Justin, kojarzysz mnie?
- Wiesz Justin to dość popularne imię w USA, więc czemu miałabym cię kojarzyć?
- Bo wydaje mi się, że cię znam. - odparł Justin.
- To najwidoczniej tylko ci się tak wydaje. - odpowiedziała Stacy.
- Oj na pewno mnie znasz, jestem kolegą Ross'a Lynch'a.
- Wow, zawsze podrywasz laski na ten tekst. - powiedziała.
- Hello, to przecież zawsze robi wrażenie na dziewczynach.
- To ja jestem pierwsza na którą to nie podziałało. Jeszcze takiej osoby jak ty nie spotkałam. Chodź zatańczymy. - powiedziała po czym zaciągnęła go na parkiet i tam zaczęli tańczyć.
- Piękna sukienka. - powiedział Lynch.
- Fajna peleryna...znaczy kapota...to znaczy fajna płachta. Lau jąkała się jak małe dziecko, nigdy do tej pory nie flirtowała i chyba słabo jej to wychodziło.
- Chyba ci chodzi o marynarkę, dzięki. - odpowiedział śmiejąc się. Na twarzy Marano pojawił się silny rumieniec. "Ale wtopa" - myślała. Musi jakoś kontynuować tą rozmowę, więc wypaliła z tekstem.
- Chcesz ponczu? - chłopak pokazał jej, że w trzyma w ręce kubeczek.
- Widzę, że masz. - uśmiechnęła się, chciała się oderwać od tego chłopaka, czuła się coraz bardziej głupio, dolała sobie napoju. DJ pod głosił muzykę, przez co było trudno się komunikować.
- Strasznie tu głośno! - krzyknął Ross.
- Co?! Nie lubię chodzić na takie imprezy! - odpowiedziała.
- Co mówiłaś?!
- Że nie chodzę na imprezy! - krzyknęła.
- Ja też! - odkrzyknął.
- Zatańczysz?
- Co?!
- Pytałem czy zatańczysz ze mną! - powtórzył.
- Z miłą chęcią. - odpowiedziała. Poszli razem na środek sali.
- Poczekaj. - Lau podeszła DJ.
- Możesz zagrać numer 5? - powiedziała i podała mu odtwarzacz.
- Jasne. - odpowiedział a Laura wróciła do partnera. Na sali rozległa się muzyka z jej MP4.
- Ładne. - powiedział Lynch.
- Dzięki. - obydwoje zaczęli tańczyć w rytm muzyki. Ross patrzył jej w oczy, były piękne. Żadna dziewczyna nie miała takich. W pewnym momencie Lau zakreśliła nogą półokrąg po podłodze.
- Co to było? - zapytał zdziwiony.
- Powiedzmy, że muzyka przeze mnie przemawia. - odpowiedziała. Ross rozejrzał się po sali, po czym spojrzał na nią i przyciągnął ją do siebie. Rytm muzyki, w tym momencie się zmienił. Zaczęli tańczyć tango, czyli taniec kochanków, taniec namiętności.
- Brak między nami barier językowych. - powiedział.
- Idiotki Ross jest tam! - do bliźniczek podeszła Blaire, była wściekła.
- To musi być on! - powtórzyła.
- Tak to on, a kim jest ta przybłęda, która z nim tańczy? - zapytała Brooke.
- Nie wiem, ale trzeba coś zrobić. - powiedziała, a bliźniczki porozumiewawczo się spojrzały i opuściły koleżankę.
- Wow byłaś nieziemska! - powiedział podekscytowany.
- Nieprawda upadłam. - powiedziała poprawiając sukienkę.
- To nic, nigdy nie poznałem kogoś takiego, jesteś wspaniała. Nigdy dotąd nie tańczyłem w ten sposób.
- Ja też nie. - powiedziała. Podbiegli do nich Justin i Stacy.
- Wszystko w porządku? - zapytała Stacy, Lau pokiwała twierdząco głową.
- Muszę wiedzieć kim jesteś. - powiedział Ross, po czym zerwał maskę.
- Ross! - powiedziała zdziwiona w tym momencie zabił zegar była za piętnaście dwunasta.
- Wybacz mi. - dziewczyna podbiegła do DJ i zabrała odtwarzacz.
- Chodź! - zwróciła się do Stacy, obie podążyły w stronę wyjścia. Jednak kiedy przechodziły koło Ross'a chłopak wytrącił MP4 z jej ręki.
- Czekaj zgubiłaś! - podniósł odtwarzacz z podłogi, lecz nieznajoma go nie usłyszała. Kątem oka zobaczył Kylie. Stała i patrzyła na niego. Zrozumiał, że o niej zapomniał. Na pewno wszystko widziała. Dziewczyna także biegiem ruszyła w kierunku wyjścia. Chłopak nie wiedział co zrobić, biec za nimi? Czy może zostać? W końcu wybiegł przed budynek. Na parkingu dostrzegł dwie dziewczyny, wiedział, że to ta tajemnicza nieznajoma. Gdy spojrzał w lewo ujrzał uciekającą Kylie.
- Za którą biec? Za którą biec? Za którą... - powtarzał zdenerwowany w myślach. Ma wybierać między dziewczyną, którą uwodził przez kilka tygodni, której dał nadzieję czy dziewczyną, która zawładnęła jego sercem, w której się zakochał od pierwszego wejrzenia. Podjął decyzję, pobiegł za jedną z nich.
***
Hello!!! Wróciłam po długiej przerwie. Z góry przeproszę, za takie długie zwlekanie z jedenastym rozdziałem, ale wiecie szkoła i Wszystkich Świętych. Przepraszam za to, że nie widzicie moich komentarzy pod swoimi blogami, ale mam nawał teraz nauki, a powinnam zacząć powtarzać do matury. Napisałam dla was One Shot'a. Jak dobrze pójdzie to zobaczycie go przed wtorkiem. Mam nadzieję, że spodobał się wam ten rozdział, w końcu mamy tu densik Raury :) Jak myślicie za kim pobiegnie Ross? Informacja dla Aleksandry Grzesik, Riker pojawi się w dwunastym rozdziale, obiecuje xD Kocham was i mam nadzieję, że nie będziecie czekać długo na nowy rozdział.
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Omg cudowny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńMasz na prawdę wielki talent!
Czekam na next xx
Omg *-* Ten ich taniec :D
OdpowiedzUsuńBoskie *.*
Hahaha xd
Kylie nie umie tańczyć? :o
Zdziwiona Tin o.O
N nie mogę no. Mogłabym ci tylko pisać o tym tańcu, bo on był taki...
Ja go sobie nawet wyobraziłam :D
Czekam na next i zapraszam:
mydilemma-raura.blogspot.com :)
Dziękuję w wolnym czasie wpadnę :)
UsuńŚwietny ;d
OdpowiedzUsuńZa kim on pobiegł ?
Czeka na kolejny :))
Zobaczysz w kolejnym rozdziale za którą pobiegł :)
UsuńSuper rozdział! Nie wiem co pisać. Brak mi słów! Z niecierpliwością czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuń/Ola
Piękny rozdział bdhbqhjfhqwe ten taniec i wgl *-*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pobiegł za Lau, bo pamiętaj, że znam twoje imię i Cię znajdę!
:D
Pamiętam :P a to za kim pobiegnie, to zobaczysz w kolejnym rozdziale :)
UsuńO M G
OdpowiedzUsuńCUDO!!!! A ten ich taniec rosspływam się!!! Po prostu nie ma słów które opisałyby jak świetny jest ten rozdział!! Nie no cały blog jest wspaniały!!!
Za którą pobiegnie??? Za którą pobiegnie??? Błagam powiedz, że za Lau!!!
Czekam niecierpliwie na nexta :)
Olivia<3
Niestety nie mogę powiedzieć :) wszystkiego dowiesz się w dwunastym rozdziale :P
Usuńwspaniały rozdział :)
OdpowiedzUsuńdaj szybko nexta ;) prooszę :3
i czekam aż pojawi się Riker :3
pozdrawiam :*
A więc jestem wiesz co ci powiem tez powinnaś czekać miesiąc na mój komentarz, gdyby nie Patka to ja bym była bezdomna, wstydź się po prostu ja cię tu karcę, ale nic ja jestem dobrem wcielonym więc ci wybaczam idź i nie grzesz więcej..
OdpowiedzUsuńNo tak to ja się teraz będę produkować w moim króciutkim komentarzu wiesz założę bloga, nie no żartowałam ja i blog świat by się skończył, hahah
No ale ja już będę komentować, znaczy będę komentować twojego bloga, no czyli ten rozdział wiesz o co mi chodzi?
No dobra lecę z tym koksem, a więc Delly, ty wiesz że on mi się bardziej z Kopciuszkiem kojarzy? Usługuje wszystkim, ja to bym tam szkołę przetrwania zrobiła co ona jest to facet powinien chodzić koło kobiety a nie na odwrót no chyba że facet to baba, jej ty weź mi załatw terapię czy cuś. No ale Ross taki zdenerwowany no bez jaj no co on będzie ślub brał z Botoksem...ale ty tego nie czytałaś bo w twoim mózgu tam coś może zaiskrzyć i co ja nie chcę wesela:/ No ale w końcu po ciężkich przygotowaniach pojechał po Botoks i czo zobaczył...gucio jak dla mnie kolejną sztuczną szprychę jakich wiele na świecie ciekawe ile ona wydała na chusteczki, hmmm ale ok jak kto woli szkoda że samochód nie przejeżdżał i jej tej kiecki nie chlapnął, hyhy był by ubaw, albo moher na rowerze jej nie napadł, no ale nic przeznaczenia nie oszukasz.. No i teraz kwestia laury, mogła by podpalić tą chałupę by się darła stodoła się pali, hyhy byłoby gorącooo eh żyję marzeniami, no ale na zająca czemu ona nie zdążyła a gzie krasnoludki czo?! Dobrze że Stacy się zjawiła no i jej ciacho no no ale idk czemu nie wyczuwam zagrożenia a ja umiem niuchać, no i poszły na bal.. Tak wróćmy do Rossa se wybrał partnerkę, mógł równie dobrze z manekinem przyjść, a potem ta toaleta ona miała zatwardzenie czy co, trzeba było nospę wziąć, heheheheh I pojawiła się Laura, że zacytuje wiedziałam " że będzie będzie zabawa będzie się działo i znowu nocy będzie mało" jej na papę smerfa aż mi się gorąco zrobiło, i te przepychanki jak w przedszkolu( chodzi o chłopaków) No i Raura no szkoda że Laura nie powiedziała że fajny worek na ziemniaki, to przecież prawie to samo, hahah no i nadszedł dęnsik no supcio taki seksik na parkiecie, fajnie jestem z ciebie dumna, hahah raura jak woda i ogień jedno gasiło drugiego, chyba ze Ross to węgiel a Laura to zapalniczka wtedy będę płonąć:) No i bliźniaczki jak ja je trzepnę w te kapucynki to ich oczy zatańczą twista na podłodze:/ jej co za buraki z nich a ta Barbie to goryl, ja o kieckach bliźniaczek nie wspomnę czyżby stroje z Halloween? No i Laura uciekła taka sarenka z niej:c No a Ross czub stoi jak latarnia i czo świeci, dłużej to on się nie mógł zastanawiać:/ jej ja to mam wrażenie że on za Botoksem pobiegnie oby moje zajączki się myliły, no ja kończę mam nadzieją że Kylie po drodze napadnie zmutowany krasnal i będzie po sprawie, a Barbie się w pudełku zamknie i wyśle do Szanghaju:/
Czekam na nexta:)
OMG ty i te twoje komentarze :D
UsuńŚwietny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńJestem mega ciekawa za kim pobiegł Ross :)
Już nie mogę doczekać się next'a :)
Genialny czekam na nexta:)
OdpowiedzUsuńNapisz że za Lau ,bo jak nie to cię zabije.Znam twoje imię,nazwisko,adres dalej wyliczać?:)kocham twój blog !:)<3
OdpowiedzUsuńOdkryłam ten blog nie dawno i już mi się podoba!!! Mam nadzieję źe ty odkryjesz mój www.inna-jak-reszta.blogspot.com
OdpowiedzUsuńdziękuję i postaram się wpaść :)
UsuńJeju, talent jest, piekna historia jest, rozdzial idealny, jest. Cala ty, jedna z moich najlepszych bloggerek xx. Jjeeejku, czekam na nastepny z niecierpliwoscia, dziekuje ze powiadamoasz mnie na tt o rozdzialach bo ja do tylu jestem XD czekam na nastepny z niecierpliwosciaaa xx
OdpowiedzUsuńOjeju dziękuję ♥
UsuńŚwietny! ♥
OdpowiedzUsuńWow, ale cudowny rozdział! Wbijaj na nexty: http://magic-lynch-marano-and-vicky.blogspot.com/, http://rock-marano-and-lynch.blogspot.com/ oraz na bohaterów http://bad-lau-and-good-ross.blogspot.com/. Nadal nie zapomne tego żartu, ale jakbym mogła się na ciebie gniewać. Uwielbiem cię kochana ;* <3
OdpowiedzUsuńDziękuję i wpadnę prędzej czy później :P
UsuńO wooow <333 Pacze, wchodze, czytam i...... czuje że sie zakochuję ;* O.M.G już kocham twoejgo bloga! I to tak na maxa! Jestem ogromnie ciekawa za którą pobiegł! I również sie zdziwiłam, że Kylie nie umie tańczyć O.o A wydawałaby się tak idelana.. Jak twój bloga ;) Ale to laura jest tą jedyną dla Rossa prawda? ;> ♥ Powiedz że tak i w wolnym czasie wpadaj na moje blogi :P Chcę neeext <33
OdpowiedzUsuńDziękuję, nie myślałam pisząc to, że Kylie nie umiejąca tańczyć będzie takim zaskoczeniem xD Na pytnaie czy Lau jest tą jedyną nie odpowiem ;)
UsuńO maj gat, rozdział boski!
OdpowiedzUsuńRaura, awww... to było piękne i te myśli Rossa mmm...;>
Mam nadzieję, że to jednak za Lau pobiegnie, ale ja i tam wiem że za tą drugą, nie ma tak łatwo... tak czy inaczej czekam na nexta:)
Czekałam, czekałam i się doczekałam, widzę, że w jasnowidztwo się bawisz xD
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńDobra przyznaje się jestem na tym blogu pierwszy raz i nie do końca wiem czy wzorujesz się na Kopciuszku - Roztańczona Historia, czy tylko trafiłam na podobny rozdział XD
Od razu napiszę, że nie lubie czytać blogów o Raurze i to nie dlatego, że jej nie lubie tylko tak jakoś...
Od razu skojarzył mi się ten rozdział z tym filmem, a jak potem zobaczyłam zdjęcia na końcu to OMG!
Mam dużo rozdziałów do nadgoniaaa ♥
~Roksana
http://never-without-you-r5.blogspot.com/
Tak, poniekąd się wzoruje na tym filmie,ale sporo daje od siebie. Spoko rozumiem nie każdy lubi Raurę, ale na moim blogu pojawia się całe R5, a historia Ross'a i Laury jest tylko jedną z części historii jaką tu opowiadam (oczywiście jest to cząstka wiodąca) mam nadzieję, że zostaniesz na moim blogu ;)
Usuń