Chciałbym coś ci dać, ale nie wiem co
Nawet nie stać mnie, na odważny krok
A do gwiazd,
Nie zabiorę cię, w fantastyczny lot
Mamy tylko nas, mamy tylko to
A do gwiazd, za daleko stąd ~ Video "Fantastyczny lot"
Wybiegli na ulicę. Miasto tętniło życiem. Laura pociągnęła go w stronę metra. Nie wiedział, co ona kombinuje, ale był podekscytowany. Wreszcie ją odnalazł. Była już tylko jego. Nie miał pojęcia gdzie ona go ciągnie. Tym bardziej mu się to podobało. Miał wrażenie, że wciągnęła go do pierwszego lepszego pociągu. Poprowadził ją w róg składu i przytulił. Zauważył jej perlisty uśmiech, a serce mu podskoczyło. Nie miał wątpliwości, że to, co do niej czuje jest poważne. Modlił się by nikt go nie rozpoznał. To mogło zepsuć ich dzień.
- Dokąd mnie ciągniesz, słonko? - Laura znowu odpowiedziała mu uśmiechem.
- Tajemnica. - szepnęła. Właśnie w tej chwili przez jego głowę, przemknęło milion kosmatych myśli. Miał nadzieję, że chociaż jedną z nich dzisiaj spełni.
- Zabijesz mnie dziewczyno. - westchnął, a ona się roześmiała. Niestety zwróciło to uwagę kilku dziewczyn, które zaczęły szeptać między sobą. Widział z jaką prędkością wiadomość roznosi się po składzie. Jeszcze chwila, a w ruch pójdą telefony, a co gorsza zaczną się piski.
- Kochanie. - powiedział cicho.
- Tak?
- Chyba musimy wysiąść. - widział, że kilka dziewczyn zaczyna się do nich przysuwać.
- Jeszcze kilka przystanków.
- Zaraz nie będzie tu przyjemnie. - Laura rozejrzała się po wagonie.
- Chodź. - wyciągnęła go na stacji. Złapała taksówkę.
- Wie pan gdzie jest opuszczone wesołe miasteczko? - zapytała kierowcy. Ross spojrzał na nią ze zdumieniem.
- Tak, wsiadajcie.
- Gdzie ty mnie wieziesz? - zapytał rozbawiony.
- Zobaczysz. - uśmiechnęła się kokieteryjnie.
Kierowca wysadził ich przy opuszczonym wesołym miasteczku za miastem. Ross zastanawiał się po, co tu przyszli. Podeszli do ogrodzenia.
- Przeskakuj. - powiedziała. Ross zmierzył ją wzrokiem.
- Cóż, jestem dżentelmenem, więc panie przodem. - Laura zaczęła się wspinać po siatce. Nie mógł się powstrzymać i zaczął podglądać jej bieliznę, którą było widać spod króciutkiej sukienki.
- Nie podniecaj się za bardzo. - zaśmiała się. Wiedziała, co tak przykuło uwagę Ross'a.
- Przy tobie jest to trudne. - odpowiedział i po chwili oboje byli na terenie parku.
- Co tu robimy? - zapytał.
- Zwiedzamy. - odparła. Ruszył za nią. Widać było, że to miasteczko było od dawna opuszczone. Sprzęty były pokryte rdzą, wszystkie oznaczenia stoisk były rozmyte przez deszcz, a z niektórych budek odchodziła farba.
- Jak dawno zamknęli to miasteczko? - zapytał.
- Jakieś dziesięć lat temu. Pomyśleć, ze kiedyś to miejsce tętniło życiem.
- Trudno to sobie wyobrazić.
- Może dla ciebie. Ja widziałam to miejsce za życia. Nie ma lepszego miejsca jak to.
- Teraz jest trochę upiorne.
- Boisz się? - uśmiechnęła się szeroko.
- Ja? Coś ty. - zajrzał do jednego z budynków i zobaczył salę luster. Przypominała scenerię z horrorów. Popękane, pożółkłe szkło, farba odchodząca z sufitu, pajęczyny. Nie rozumiał czemu tu są. Podeszli do budki, w której kiedyś mieścił się zapewne mały bar.
- Coli? - zapytała. Popatrzył na nią zdziwiony.
- Masz tu colę?
- Tak. - podała mu spod lady jedną butelkę.
- Mam tu taki mały zapas.
Minęli karuzelę z kucykami i doszli do serca miasteczka. Stała tam scena. Zaskoczyło go to. Raczej nie spotykał tego w innych tego typu miejscach. Lau przysiadła na jej brzegu. Usiadł koło niej. Chwile oboje patrzyli na otoczenie wokół siebie. Kiedyś tętniące życiem, teraz rudera.
- Przychodziłam to co niedziela z tatą. - powiedziała po chwili.
- Dlatego znasz to miejsce.
- Opowiadałam ci kiedyś o mojej rodzinie?
- Mówiłaś tylko o ojcu i siostrze, kiedyś na zapleczu restauracji. - była zaskoczona, że pamiętał tę rozmowę.
- A o tym co było przed?
- Nie. - odparł cicho.
- Mój tata był z pochodzenia Włochem. Urodził się w Toskanii. Jego rodzice mieli winnicę. Rodzina Marano prowadziła ją od wielu wieków. Moi dziadkowie byli szczęśliwi, gdy urodził im się syn. Niestety, któregoś lata nadeszła straszna susza. Dziadek zaczął dokładać do interesu. Jakby tego było, którejś nocy wybuchł pożar. Spłonęła cała winnica.
- I?
- Moi dziadkowie postanowili wyjechać z Włoch. Przylecieli do Chicago. Tata miał wtedy trzy lata. Tam się wychowywał. Gdy miał 16 lat zmarła babcia, a gdy skończył 20 lat dziadek.
- Jak wylądował w L.A?
- Nie wiem. Po pogrzebie wsiadł w swoją starą ciężarówkę i wylądował tu. Zaczął pracować we włoskiej knajpie. Jego szef go traktował jak syna i pokierował nim tak, że zdobył wykształcenie.
- A twoja mama?
- Pochodziła z New Jersey. Miała bogatych rodziców. Dziadek był bankowcem, a babcia lekarzem. Mama od zawsze kochała muzykę. Chodziła na balet, śpiewała w chórze kościelnym. Dziadek i babcia chcieli by została lekarzem, albo księgową. Gdy miała 16 lat przez miasto przejeżdżało wesołe miasteczko.
- Uciekła z nimi?
- Tak. Dziadkowie jej szukali, ale nie znaleźli. Prawie.dziesięć lat jeździła z nimi po Stanach. W końcu postanowili zostać w Los Angeles. Mój tata, kiedyś tu przyszedł, wtedy ją zobaczył. Mówił, że zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Mama tu tańczyła i śpiewała. Była wspaniała. Przychodził tu codziennie. W końcu kiedyś do niej podszedł i zagadał. Po miesiącu się pobrali. Tata, wkrótce skończył studia i został na uczelni, mama występowała tu i teatrze. Grała w musicalach. Rok po ślubie urodziła się Vanessa. Mama miała drobną przerwę. Gdy wróciła wypatrzyła ja Hannah. Mama była jej tancerką. Odeszła jak miałam się już urodzić. Wróciła tu do miasteczka i do teatru. Co roku teatr robił musical świąteczny. Grali go w Boże Narodzenie. Mama co roku, brała w nim udział. Dla mnie to było wspaniałe, ale Van miała już 11 lat i zaczęła chcieć mieć takie święta jak reszta dzieci. Tamtego roku mama obiecała, że te święta spędzi z nami w domu. Pamiętam jak się cieszyłyśmy. - po policzku pociekła jej łza.
- Przed wieczorem zadzwonił telefon. Piekłyśmy wtedy z tatą ciastka. Mama z kimś rozmawiała. Po czym powiedziała, że jej koleżanka zachorowała i ona musi jechać. Pamiętam, że Vanessa była wściekła. Mama chciała ją jak zawsze ucałować przed wyjściem, a ona uciekła do pokoju. Tata powiedział, żeby się nią nie przejmowała i mama wyszła. - głos jej się załamał na to wspomnienie.
- Wtedy widziałaś ją po raz ostatni. - powiedział.
- Tak. Pamiętam, że tata poszedł do Vanessy i z nią rozmawiał, a ja oglądałam bajki. Minęło chyba ze dwie godziny jak ktoś zapukał do drzwi. To był policjant. Pamiętam, że gdy nas zobaczył z Vanessą zbladł. Powiedział, że chce porozmawiać z tatą, więc my poszłyśmy do pokoju. Długo tam siedziałyśmy. Gdy tata przyszedł miał czerwone oczy. Vanessa dowiedziała się wcześniej, mi powiedzieli przed pogrzebem. Wcześniej mówili mi, że mama gdzieś wyjechała. Myślałam, że dlatego Vanessa ciągle płacze i wszyscy są smutni. Pogrzeb mamy był ostatnim dniem, gdy wszystko jeszcze grało. Wcześniej przychodziliśmy tu, co niedziela, by oglądać mamę, potem nie było już nic. Tata zaczął pić. Najpierw tylko po pracy. Później co raz częściej. Cztery lata po śmierci mamy, tata stracił pracę, a my przeprowadziliśmy się tu. Vanessa od tamtego wypadku zastępowała mi matkę, lecz po przeprowadzce tu zaczęła być dla mnie i ojcem. Przez rok praktycznie wegetowałyśmy. Nie raz było tak, że byłam głodna. Ojciec tylko pił, a Van nie mogła jeszcze iść do pracy. Jedliśmy tyle co na stołówce w szkole.Było trochę lepiej jak zaczęła pracować. Wszystko się zmieniło pięć lat temu. Poznała jakiś dziwnych ludzi. Zaczęła ćpać. Najpierw jakoś sobie radziła, później odpuściła. Wtedy pomogła mi Stacy. Gdyby nie jej rodzina umarłabym, nie raz u niej nocowałam, przychodziłam żeby coś zjeść. Dopiero jak miałam 16 lat zaczęłam pracować w barze.
- Było ci pewnie cholernie ciężko.
- Bardzo. Ojciec pił, żeby się nie wkurzył i nie wszczynał awantur kupowałam mu wódę, Vanessa stoczyła się totalnie. Byłam sama.
- Cholera chciałbym, byś nie musiała przez to przechodzić.
- Nie martw się, to już przeszłość. - odparła.
- Tak, ale tyle wycierpiałaś.
- Ross pamiętasz, co ci powiedziałam na pogrzebie ojca?
- Że nie chcesz litości.
- Właśnie, nie chcę współczucia i litości. To mnie dobija.
- To nie jest litość Laura, to miłość. - spojrzała na niego. To, co powiedział bardzo ją wzruszyło. Pocałowała go czule. Starała się tym pocałunkiem powiedzieć wszystko co czuje. Wspaniała była wizja, że ma teraz kogoś komu na niej zależy. Tak długo się opiekowała innymi, teraz czuła, że Ross nią się dobrze zajmie. W jego objęciach czuła coś, czego jej brakowało. Szczęście. Wreszcie osiągnęła to, o czym marzyła. Była szczęśliwa.
- Vanessa idzie na odwyk. - powiedziała. Widziała zaskoczenie na jego twarzy. Wiedziała, że będzie jeszcze większe jak powie mu kto jest powodem tak nagłej zmiany decyzji.
- Serio? To chyba dobrze.
- Bardzo dobrze. - uśmiechnęła się.
- Za wszelką cenę chcesz ją ratować, prawda?
- To moja siostra, gdyby nie ona...- urwała.
- Wiem kotku. Doskonale wiem, o co ci chodzi.
- Kilka lat temu załamałam się. - powiedziała cicho.
- To znaczy?
- Sama utrzymywałam rodzinę. Dom, rachunki, a oni wszystko utrudniali. Pamiątki po mamie były i są dla mnie świętością. Oni wszystko wynosili. W końcu pękłam. Wzięłam garść tabletek i popiłam wódką. Gdyby nie Vanessa...
- Ćśś, skarbie. - przytulił ją mocno. Była taka silna, a jednak bardzo delikatna. Wiedział, że od tej pory nie dopuści do tego, by cierpiała.
- Ona uratowała mnie, ja ratuję ją.
- Rozumiem, nie płacz skarbie. - otarł kciukami jej łzy na policzkach.
- Chociaż gdyby nie twój brat, to niewiele bym wskórała. - Ross oderwał się od niej.
- Co?! - Laura zaśmiała się.
- Riker i Vanessa.
- Oni razem?
- Yhy.
- Cóż najwidoczniej Lynch'owie mają słabość do panien Marano. - zaśmiał się i pocałował Laurę.
- Oj macie. - uśmiechnęła się szeroko.
Nie miała pojęcia gdzie Ross ją ciągnie. Ulżyło jej, że mogła z kimś pogadać o swojej przeszłości, ale najbardziej podobało się jej, że Ross jej nie ocenia. Kocha ja taką jaką jest.
- Dlaczego byłeś z Blair? - zapytała.
- Czemu pytasz?
- Sorry za wyrażenie, ale to suka. - Ross uśmiechnął się.
- Poznałem ja jak miałem 14 lat. Była moją pierwszą dziewczyną. Wspierała mnie jak zaczynaliśmy tworzyć zespół. Nie zawsze była taka jak teraz. Wiem, że jest suką. Wszystko się zmieniło jak poszliśmy do liceum. Nie wiedziałem, że jest taką jędzą. Przy mnie była słodką Blair. Któregoś dnia zobaczyłem jak się odzywa do ciebie. Później widziałem jeszcze kilka takich scenek. Byłem z nią, bo...wydawało mi się, że jest dla mnie odpowiednia.
- Kochałeś ją?
- Nie. Powiedziałbym, że byłem nią silnie zauroczony. Chyba, żeby liczyć szczeniacką miłość.
- Długo z nią byłeś.
- Z wygody. Jesteśmy na miejscu. - stanęli przy drabince prowadzącej na dach jednej z hal.
- Niedaleko stąd jest chyba twoja szkoła?
- Tak, blisko.
- Trochę dziwna dzielnica.
- Kiedyś to było zagłębie przemysłowe L.A. Sporo jest tu takich hal, ale kocham to miejsce ze względu na widok.
- Opuszczonych ruin?
- Nie. - zaśmiał się. - Wchodź.
- Po tej drabince? Może ty pierwszy?
- Ja wolę iść za tobą.
- Czemu?
- Bo masz sukienkę.
- I co z tego?
- Cóż...masz śliczny tyłeczek, po za tym jakbym szedł przed tobą to nie miałbym zabawy.
- Idiota. - Laura zaczęła wspinać się po drabince.
- Cóż za widoki. - zaśmiał się blondyn.
- Przymknij się Lynch. - zatkało ją jak weszła na dach. Było stamtąd widać ocean. Akurat słońce zachodziło i jego już pomarańczowa poświata odbijała się w tafli wody.
- Pięknie?
- Cudownie. - odparła. - Jak znalazłeś to miejsce?
- Tata mi je pokazał. Gdy miałem jakieś 10 lat, zmarł mój żółw Rafael, strasznie to przeżyłem. Tata zabrał mnie tu i powiedział, że mogę tu wracać ilekroć będę czuł potrzebę by pobyć sam.
- To słodkie. Przykro mi z powodu twojego żółwia.
- Dzięki. Zatańczysz?
- Co?
- Pytam czy zatańczysz?
- Tu?
- A czemu nie? - wyciągnął dłoń. Laura popatrzyła na niego i uśmiechnęła się szeroko.
- Dobrze. - wyszeptała. Ross wyjął telefon i z playlisty wybrał piosenkę "Love me like you do".
- Myślę, że to odpowiednia piosenka. - odparł i chwycił Lau w ramiona. Kołysali się w rytm muzyki, a Laura podśpiewywała pod nosem tekst piosenki. Ross obrócił ją tak, że stanęła do niego plecami. Jedna rękę położył jej na sercu, drugą przytrzymywał w talii. Słyszał jak jej serce bije mocniej.
Uderzenie uderzenie przerwa.
Uderzenie uderzenie uderzenie przerwa.
Uderzenieuderzenieuderzenie przerwa.
Wyciągnął dłoń, a jej ręka podążyła za jego. Pochylił się i chwycił w pasie, podniósł ja do góry i obrócił się powoli. Po czym postawił ją na ziemi, a ona wygięła się i położyła prawą rękę na jego szyi. On wtulił twarz w jej włosy. Obróciła się i stanęła do niego twarzą w twarz. Złapał ja jedną dłonią mocno w talii, a drugą pokierował tak, że wygięła się mocno do tyłu. Jego dłoń przesunęła się po jej dekolcie. Nagle wróciła do pozycji stojącej i objęła go mocno. Zrobił kilka kroków do tyłu. Po czym złapał ją za uda i uniósł lekko gdy Ellie śpiewała refren, a on raz po raz podnosił ją do góry i stawiał z powrotem na ziemi kręcąc się wokół własnej osi. Nie potrzebowali słów, by się rozumieć w tańcu. Obrócił ją i przycisnął do siebie.
- Kocham cię Laura. - wyszeptał jej do ucha. Po czym znowu uniósł ją do góry. Objęła go nogami w pasie, a on pochylił się i zakreślił półkole. Ich usta się połączyły. Całował ja z taką pasją jak nigdy przedtem. Złapał ją w talii i uniósł, musiała go puścić. Po czym leciutko się kręcąc postawił ja na ziemi. Piosenka ucichła. Stali i patrzyli sobie w oczy. Ich oddechy mieszały się ze sobą.
- Ja też cię kocham. - odparła.
Odprowadził ja do domu. Nie podobało mu się, że mieszka w takiej okolicy. Byłby spokojniejszy gdyby mieszkała w bardziej bezpiecznej dzielnicy, Doszli na jej piętro.
- Zaskoczony, że tak mieszkam? - stanęli przed jej drzwiami.
- Trochę.
- Nie stać mnie na nic lepszego.
- Vanessa jest w domu?
- Nie, Stacy miała wziąć ją do siebie.
- Dobrze się dzisiaj bawiłem.
- Ja też. Dziękuję.
- Widzimy się jutro?
- Jasne.
- To do zobaczenia. - pocałował ja w czoło i zaczął schodzić po schodach. Laura odwróciła się i zaczęła szukać kluczy, wyjęła je i włożyła do zamka. Poczuła czyjś oddech na karku. Odwróciła się gwałtownie i poczuła czyjeś usta na swoich. Przyparł ja do drzwi. Klamka wbijała jej się w plecy. Wyczuła ręką zamek i przekręciła klucz, drugą rękę wsunęła w jego włosy. Jego dłonie zsunęły się niżej na pośladki. Przycisnął ją do siebie. Laura wyczuła ręką klamkę i otworzyła drzwi. Oderwała się od Ross'a i przekroczyła próg mieszkania. Ross spojrzał na nią zmieszany. Myślał, że zbytnio się pospieszył.
- Laura, sorry...- nie dokończył, bo Laura pociągnęła go za kurtkę do mieszkania. Złapał ją w pasie, i znów przywarł do jej ust. Boże jakie one były miękkie i słodkie. Mógłby je całować cały dzień i noc. Zamknął drzwi kopniakiem i popchnął ją na ścianę. Gdy wessał jej dolną wargę, jęknęła. Chciał jeszcze usłyszeć ten dźwięk. Złapał ja za uda i podniósł, oplotła go nogami w pasie. Ich pocałunki stawały się coraz gorętsze i bardziej namiętne. Laura zaczęła szarpać go za kurtkę. Sam by najchętniej się jej pozbył, ale to oznaczało by, że musi ja puścić. Postawił ją na ziemi i ściągnął kurtkę nie odrywając się od jej ust. Potem znów ją podniósł i przyparł do ściany. Po chwili Laura nie była już w stanie wytrzymać więcej.
- Sypialnia. - wychrypiała. Ross niosąc ją i całując wpadł na szafkę, spadł z niej wazon i się potłukł, ale to nie był dla niej problem. W pewnym momencie zatrzymał się.
- Gdzie? - zapytał.
- Po lewo, pierwsze drzwi. - odpowiedziała, po chwili byli już w jej pokoju. Ross zamknął kopniakiem drzwi i rzucił ją na łózko.
- Nie pamiętasz gdzie jest moja sypialnia?
- Serio? Teraz akurat o tym myślisz? - powiedział i wspiął się na nią. Spojrzał jej głęboko w oczy. Jego dłoń przesunęła się po jej policzku. Pocałował ją w czoło. Przymknęła oczy. Potem zostawił pocałunki na powiekach, nosie, policzkach. Obcałował kontur jej ust. Dopiero musnął jej wargi.. Rozchyliła usta, a on wsunął tam koniuszek swojego języka. Jej dłonie zsunęły się po barkach i plecach, dotarły nad brzeg jego koszulki. Szarpnęła za nią. Zrozumiał, po chwili jego koszulka leżała na podłodze. Objęła go mocno. Jego dłoń zacisnęła się na piersi. Zaczął ją pieścić przez materiał sukienki, druga zsunęła się niżej, między jej uda. Dotknął jej tam gdzie chciała.
- Jesteś całkowicie mokra, co my teraz zrobimy? - wychrypiał jej do ucha.
- Coś wymyślisz. - zaczął całować ją za uchem wędrując w dół jej szyi. Jej sukienka zaczęła się unosić. Po chwili i jej nie było. Przyglądał się jej przez pewien czas.
- Jesteś piękna. - powiedział i pocałował ją w usta. Dłońmi bawił się jej piersiami. Wygięła się w łuk. Chciała poczuć go bliżej siebie. Wtopić się w jego ciepłe ciało.
- Spodnie. - wyszeptała. Uśmiechnął się seksownie i wstał.
- Bardzo pani wymagająca. - ściągnął swoje buty, skarpetki i spodnie wraz z bokserkami, a potem jej sandałki. Sięgnął do kurtki i wyjął foliową paczuszkę, położył ja na biurku. Po czym zaczął całować jej stopy, wędrując wyżej. Zatrzymał się na moment przy figach. Uśmiechnął się i pokierował w górę, całując jej brzuch. Zatrzymał się przy staniku.
- Nie lubię tego biustonosza. - odparł i ściągnął jej stanik.
- Tak lepiej. - dodał gdy została w samych majtkach. Wessał prawą brodawkę do ust, a ona krzyknęła. Drugą zaś ugniatał w dłoni. Czuła jak sutki jej twardnieją, a piersi robią się nabrzmiałe. Gdy zadowolił się już prawą piersią, wessał do ust lewy sutek, a prawą pierś ugniatał w dłoni. Zataczał kółka wokół brodawki, doprowadzając ją na skraj szaleństwa. Oddychała szybciej, jej skóra była śliska od potu i paliła. Chciała go tylko w jednym miejscu.
- Podoba ci się? - wymruczał.
- Ross...
- Co kochanie?
- Proszę...
- O co prosisz?
- Chcę cię. - wydyszała.
- Masz mnie, kotku. Jestem cały twój.
- Chcę cię tam. - wyszeptała. Uśmiechnął się.
- Cierpliwości, kotku. - wyszeptał jej do ucha. Jego dłonie wsunęły się za gumkę majtek, po czym mocno ja pociągnęły.
- Nie lubiłem tych majtek. -powiedział, po czym ją pocałował.
- Ja też nie. - odparła między pocałunkami. Jego palce zawędrowały między jej uda, po czym wsunął w nią dwa palce, a kciukiem ocierał o łechtaczkę. Westchnęła głęboko i zacisnęła się na jego palcach. Poruszał się w niej chwile, rozgrzewając ją do czerwoności. Jeśli wcześniej nie słyszał jak dyszała to teraz zapewne usłyszał. Wysunął z niej palce. Rozerwał prezerwatywę. Pocałował ją namiętnie, wsunęła dłonie w jego cudowne włosy, po czym wszedł w nią głęboko. Krzyknęła. Odczekał chwilę, by oboje poczuli to połączenie jakie ich teraz łączyło.
- Nie zamykaj oczu. - powiedział stanowczo. Po czym wysunął się z niej i wsunął kawałeczek. Myślała, że oszaleje. Potem zrobił to samo, jego usta całowały ja z miłością, a jego ruchy stawały się szybsze. Zaczął kreślić kółka na jej podbrzuszu. Cholerne kółka. To ją jeszcze bardziej nakręcało. Była cała rozpalona. Czuła jak jej ciało całe się napina, jak coś w niej narasta. Jęczała, głośno dawała znać o swojej przyjemności.
- No kurwa dalej maleńka. Dojdź dla mnie. - gdy to powiedział eksplodowała. Jej ciało drżało, a ona czuła się fantastycznie. Słyszała jak on po chwili doszedł, krzycząc:
- O kurwa Laura! - po czym opadł na nią wgniatając ją w materac. Leżeli tak chwile próbując się uspokoić.
- Kocham cię Laura.
- Ja ciebie też. - odparła. Pocałował ją, przytulił się do jej pleców, po czym oboje zasnęli.
***
Hejka miśki! Co tam? Jak tam wakacje? Ja mam je od połowy maja. Fajnie no nie XD Sorry, że tak długo nie było rozdziału, ale przez pewien czas pracowałam. Nigdy w życiu nie pracujcie w call center :/ Boże nawet nie chcę do tego wracać. Na dodatek ostatnio moi wspaniali rodzice wymyślili malowanie ogrodzenia. Kuźwa czy ja nie mam co robić w wakacje tylko durny płot malować? No, ale jakoś skończyłam ten rozdział, ba zaczęłam pisać już dziewiąty na Just Love Me. Niedługo i tam będzie nowy rozdział. Cóż w tym rozdziale dałam Wam mnóstwo Raury :D Myślę, że Wam się spodoba. Mamy tu opisaną przeszłość Laury, pierwszą randkę naszej Raury i scenkę +18. To już ostatnia tego typu scenka na tym blogu :( Nie myślcie jednak, że Ross i Laura będą żyli w celibacie. Nie. Po prostu nie będę już tak szczegółowo opisywała ich stosunków :P Cóż nie martwcie się nie długo wróci do Was reszta ekipy. Vanessa i Riker, rodzeństwo Lynch'ów i...bliźniaczki i Blair. Dawno ich nie było :D Rossy Lynch cieszysz się? :D Kto idzie na koncert R5? Ja tam będę z Rossy Lynch, może mnie spotkacie heheh. Miłych wakacji i do napisania ;)
Delly Anastasia Lynch.
- Przed wieczorem zadzwonił telefon. Piekłyśmy wtedy z tatą ciastka. Mama z kimś rozmawiała. Po czym powiedziała, że jej koleżanka zachorowała i ona musi jechać. Pamiętam, że Vanessa była wściekła. Mama chciała ją jak zawsze ucałować przed wyjściem, a ona uciekła do pokoju. Tata powiedział, żeby się nią nie przejmowała i mama wyszła. - głos jej się załamał na to wspomnienie.
- Wtedy widziałaś ją po raz ostatni. - powiedział.
- Tak. Pamiętam, że tata poszedł do Vanessy i z nią rozmawiał, a ja oglądałam bajki. Minęło chyba ze dwie godziny jak ktoś zapukał do drzwi. To był policjant. Pamiętam, że gdy nas zobaczył z Vanessą zbladł. Powiedział, że chce porozmawiać z tatą, więc my poszłyśmy do pokoju. Długo tam siedziałyśmy. Gdy tata przyszedł miał czerwone oczy. Vanessa dowiedziała się wcześniej, mi powiedzieli przed pogrzebem. Wcześniej mówili mi, że mama gdzieś wyjechała. Myślałam, że dlatego Vanessa ciągle płacze i wszyscy są smutni. Pogrzeb mamy był ostatnim dniem, gdy wszystko jeszcze grało. Wcześniej przychodziliśmy tu, co niedziela, by oglądać mamę, potem nie było już nic. Tata zaczął pić. Najpierw tylko po pracy. Później co raz częściej. Cztery lata po śmierci mamy, tata stracił pracę, a my przeprowadziliśmy się tu. Vanessa od tamtego wypadku zastępowała mi matkę, lecz po przeprowadzce tu zaczęła być dla mnie i ojcem. Przez rok praktycznie wegetowałyśmy. Nie raz było tak, że byłam głodna. Ojciec tylko pił, a Van nie mogła jeszcze iść do pracy. Jedliśmy tyle co na stołówce w szkole.Było trochę lepiej jak zaczęła pracować. Wszystko się zmieniło pięć lat temu. Poznała jakiś dziwnych ludzi. Zaczęła ćpać. Najpierw jakoś sobie radziła, później odpuściła. Wtedy pomogła mi Stacy. Gdyby nie jej rodzina umarłabym, nie raz u niej nocowałam, przychodziłam żeby coś zjeść. Dopiero jak miałam 16 lat zaczęłam pracować w barze.
- Było ci pewnie cholernie ciężko.
- Bardzo. Ojciec pił, żeby się nie wkurzył i nie wszczynał awantur kupowałam mu wódę, Vanessa stoczyła się totalnie. Byłam sama.
- Cholera chciałbym, byś nie musiała przez to przechodzić.
- Nie martw się, to już przeszłość. - odparła.
- Tak, ale tyle wycierpiałaś.
- Ross pamiętasz, co ci powiedziałam na pogrzebie ojca?
- Że nie chcesz litości.
- Właśnie, nie chcę współczucia i litości. To mnie dobija.
- To nie jest litość Laura, to miłość. - spojrzała na niego. To, co powiedział bardzo ją wzruszyło. Pocałowała go czule. Starała się tym pocałunkiem powiedzieć wszystko co czuje. Wspaniała była wizja, że ma teraz kogoś komu na niej zależy. Tak długo się opiekowała innymi, teraz czuła, że Ross nią się dobrze zajmie. W jego objęciach czuła coś, czego jej brakowało. Szczęście. Wreszcie osiągnęła to, o czym marzyła. Była szczęśliwa.
- Vanessa idzie na odwyk. - powiedziała. Widziała zaskoczenie na jego twarzy. Wiedziała, że będzie jeszcze większe jak powie mu kto jest powodem tak nagłej zmiany decyzji.
- Serio? To chyba dobrze.
- Bardzo dobrze. - uśmiechnęła się.
- Za wszelką cenę chcesz ją ratować, prawda?
- To moja siostra, gdyby nie ona...- urwała.
- Wiem kotku. Doskonale wiem, o co ci chodzi.
- Kilka lat temu załamałam się. - powiedziała cicho.
- To znaczy?
- Sama utrzymywałam rodzinę. Dom, rachunki, a oni wszystko utrudniali. Pamiątki po mamie były i są dla mnie świętością. Oni wszystko wynosili. W końcu pękłam. Wzięłam garść tabletek i popiłam wódką. Gdyby nie Vanessa...
- Ćśś, skarbie. - przytulił ją mocno. Była taka silna, a jednak bardzo delikatna. Wiedział, że od tej pory nie dopuści do tego, by cierpiała.
- Ona uratowała mnie, ja ratuję ją.
- Rozumiem, nie płacz skarbie. - otarł kciukami jej łzy na policzkach.
- Chociaż gdyby nie twój brat, to niewiele bym wskórała. - Ross oderwał się od niej.
- Co?! - Laura zaśmiała się.
- Riker i Vanessa.
- Oni razem?
- Yhy.
- Cóż najwidoczniej Lynch'owie mają słabość do panien Marano. - zaśmiał się i pocałował Laurę.
- Oj macie. - uśmiechnęła się szeroko.
Nie miała pojęcia gdzie Ross ją ciągnie. Ulżyło jej, że mogła z kimś pogadać o swojej przeszłości, ale najbardziej podobało się jej, że Ross jej nie ocenia. Kocha ja taką jaką jest.
- Dlaczego byłeś z Blair? - zapytała.
- Czemu pytasz?
- Sorry za wyrażenie, ale to suka. - Ross uśmiechnął się.
- Poznałem ja jak miałem 14 lat. Była moją pierwszą dziewczyną. Wspierała mnie jak zaczynaliśmy tworzyć zespół. Nie zawsze była taka jak teraz. Wiem, że jest suką. Wszystko się zmieniło jak poszliśmy do liceum. Nie wiedziałem, że jest taką jędzą. Przy mnie była słodką Blair. Któregoś dnia zobaczyłem jak się odzywa do ciebie. Później widziałem jeszcze kilka takich scenek. Byłem z nią, bo...wydawało mi się, że jest dla mnie odpowiednia.
- Kochałeś ją?
- Nie. Powiedziałbym, że byłem nią silnie zauroczony. Chyba, żeby liczyć szczeniacką miłość.
- Długo z nią byłeś.
- Z wygody. Jesteśmy na miejscu. - stanęli przy drabince prowadzącej na dach jednej z hal.
- Niedaleko stąd jest chyba twoja szkoła?
- Tak, blisko.
- Trochę dziwna dzielnica.
- Kiedyś to było zagłębie przemysłowe L.A. Sporo jest tu takich hal, ale kocham to miejsce ze względu na widok.
- Opuszczonych ruin?
- Nie. - zaśmiał się. - Wchodź.
- Po tej drabince? Może ty pierwszy?
- Ja wolę iść za tobą.
- Czemu?
- Bo masz sukienkę.
- I co z tego?
- Cóż...masz śliczny tyłeczek, po za tym jakbym szedł przed tobą to nie miałbym zabawy.
- Idiota. - Laura zaczęła wspinać się po drabince.
- Cóż za widoki. - zaśmiał się blondyn.
- Przymknij się Lynch. - zatkało ją jak weszła na dach. Było stamtąd widać ocean. Akurat słońce zachodziło i jego już pomarańczowa poświata odbijała się w tafli wody.
- Pięknie?
- Cudownie. - odparła. - Jak znalazłeś to miejsce?
- Tata mi je pokazał. Gdy miałem jakieś 10 lat, zmarł mój żółw Rafael, strasznie to przeżyłem. Tata zabrał mnie tu i powiedział, że mogę tu wracać ilekroć będę czuł potrzebę by pobyć sam.
- To słodkie. Przykro mi z powodu twojego żółwia.
- Dzięki. Zatańczysz?
- Co?
- Pytam czy zatańczysz?
- Tu?
- A czemu nie? - wyciągnął dłoń. Laura popatrzyła na niego i uśmiechnęła się szeroko.
- Dobrze. - wyszeptała. Ross wyjął telefon i z playlisty wybrał piosenkę "Love me like you do".
- Myślę, że to odpowiednia piosenka. - odparł i chwycił Lau w ramiona. Kołysali się w rytm muzyki, a Laura podśpiewywała pod nosem tekst piosenki. Ross obrócił ją tak, że stanęła do niego plecami. Jedna rękę położył jej na sercu, drugą przytrzymywał w talii. Słyszał jak jej serce bije mocniej.
Uderzenie uderzenie przerwa.
Uderzenie uderzenie uderzenie przerwa.
Uderzenieuderzenieuderzenie przerwa.
Wyciągnął dłoń, a jej ręka podążyła za jego. Pochylił się i chwycił w pasie, podniósł ja do góry i obrócił się powoli. Po czym postawił ją na ziemi, a ona wygięła się i położyła prawą rękę na jego szyi. On wtulił twarz w jej włosy. Obróciła się i stanęła do niego twarzą w twarz. Złapał ja jedną dłonią mocno w talii, a drugą pokierował tak, że wygięła się mocno do tyłu. Jego dłoń przesunęła się po jej dekolcie. Nagle wróciła do pozycji stojącej i objęła go mocno. Zrobił kilka kroków do tyłu. Po czym złapał ją za uda i uniósł lekko gdy Ellie śpiewała refren, a on raz po raz podnosił ją do góry i stawiał z powrotem na ziemi kręcąc się wokół własnej osi. Nie potrzebowali słów, by się rozumieć w tańcu. Obrócił ją i przycisnął do siebie.
- Kocham cię Laura. - wyszeptał jej do ucha. Po czym znowu uniósł ją do góry. Objęła go nogami w pasie, a on pochylił się i zakreślił półkole. Ich usta się połączyły. Całował ja z taką pasją jak nigdy przedtem. Złapał ją w talii i uniósł, musiała go puścić. Po czym leciutko się kręcąc postawił ja na ziemi. Piosenka ucichła. Stali i patrzyli sobie w oczy. Ich oddechy mieszały się ze sobą.
- Ja też cię kocham. - odparła.
Odprowadził ja do domu. Nie podobało mu się, że mieszka w takiej okolicy. Byłby spokojniejszy gdyby mieszkała w bardziej bezpiecznej dzielnicy, Doszli na jej piętro.
- Zaskoczony, że tak mieszkam? - stanęli przed jej drzwiami.
- Trochę.
- Nie stać mnie na nic lepszego.
- Vanessa jest w domu?
- Nie, Stacy miała wziąć ją do siebie.
- Dobrze się dzisiaj bawiłem.
- Ja też. Dziękuję.
- Widzimy się jutro?
- Jasne.
- To do zobaczenia. - pocałował ja w czoło i zaczął schodzić po schodach. Laura odwróciła się i zaczęła szukać kluczy, wyjęła je i włożyła do zamka. Poczuła czyjś oddech na karku. Odwróciła się gwałtownie i poczuła czyjeś usta na swoich. Przyparł ja do drzwi. Klamka wbijała jej się w plecy. Wyczuła ręką zamek i przekręciła klucz, drugą rękę wsunęła w jego włosy. Jego dłonie zsunęły się niżej na pośladki. Przycisnął ją do siebie. Laura wyczuła ręką klamkę i otworzyła drzwi. Oderwała się od Ross'a i przekroczyła próg mieszkania. Ross spojrzał na nią zmieszany. Myślał, że zbytnio się pospieszył.
- Laura, sorry...- nie dokończył, bo Laura pociągnęła go za kurtkę do mieszkania. Złapał ją w pasie, i znów przywarł do jej ust. Boże jakie one były miękkie i słodkie. Mógłby je całować cały dzień i noc. Zamknął drzwi kopniakiem i popchnął ją na ścianę. Gdy wessał jej dolną wargę, jęknęła. Chciał jeszcze usłyszeć ten dźwięk. Złapał ja za uda i podniósł, oplotła go nogami w pasie. Ich pocałunki stawały się coraz gorętsze i bardziej namiętne. Laura zaczęła szarpać go za kurtkę. Sam by najchętniej się jej pozbył, ale to oznaczało by, że musi ja puścić. Postawił ją na ziemi i ściągnął kurtkę nie odrywając się od jej ust. Potem znów ją podniósł i przyparł do ściany. Po chwili Laura nie była już w stanie wytrzymać więcej.
- Sypialnia. - wychrypiała. Ross niosąc ją i całując wpadł na szafkę, spadł z niej wazon i się potłukł, ale to nie był dla niej problem. W pewnym momencie zatrzymał się.
- Gdzie? - zapytał.
- Po lewo, pierwsze drzwi. - odpowiedziała, po chwili byli już w jej pokoju. Ross zamknął kopniakiem drzwi i rzucił ją na łózko.
- Nie pamiętasz gdzie jest moja sypialnia?
- Serio? Teraz akurat o tym myślisz? - powiedział i wspiął się na nią. Spojrzał jej głęboko w oczy. Jego dłoń przesunęła się po jej policzku. Pocałował ją w czoło. Przymknęła oczy. Potem zostawił pocałunki na powiekach, nosie, policzkach. Obcałował kontur jej ust. Dopiero musnął jej wargi.. Rozchyliła usta, a on wsunął tam koniuszek swojego języka. Jej dłonie zsunęły się po barkach i plecach, dotarły nad brzeg jego koszulki. Szarpnęła za nią. Zrozumiał, po chwili jego koszulka leżała na podłodze. Objęła go mocno. Jego dłoń zacisnęła się na piersi. Zaczął ją pieścić przez materiał sukienki, druga zsunęła się niżej, między jej uda. Dotknął jej tam gdzie chciała.
- Jesteś całkowicie mokra, co my teraz zrobimy? - wychrypiał jej do ucha.
- Coś wymyślisz. - zaczął całować ją za uchem wędrując w dół jej szyi. Jej sukienka zaczęła się unosić. Po chwili i jej nie było. Przyglądał się jej przez pewien czas.
- Jesteś piękna. - powiedział i pocałował ją w usta. Dłońmi bawił się jej piersiami. Wygięła się w łuk. Chciała poczuć go bliżej siebie. Wtopić się w jego ciepłe ciało.
- Spodnie. - wyszeptała. Uśmiechnął się seksownie i wstał.
- Bardzo pani wymagająca. - ściągnął swoje buty, skarpetki i spodnie wraz z bokserkami, a potem jej sandałki. Sięgnął do kurtki i wyjął foliową paczuszkę, położył ja na biurku. Po czym zaczął całować jej stopy, wędrując wyżej. Zatrzymał się na moment przy figach. Uśmiechnął się i pokierował w górę, całując jej brzuch. Zatrzymał się przy staniku.
- Nie lubię tego biustonosza. - odparł i ściągnął jej stanik.
- Tak lepiej. - dodał gdy została w samych majtkach. Wessał prawą brodawkę do ust, a ona krzyknęła. Drugą zaś ugniatał w dłoni. Czuła jak sutki jej twardnieją, a piersi robią się nabrzmiałe. Gdy zadowolił się już prawą piersią, wessał do ust lewy sutek, a prawą pierś ugniatał w dłoni. Zataczał kółka wokół brodawki, doprowadzając ją na skraj szaleństwa. Oddychała szybciej, jej skóra była śliska od potu i paliła. Chciała go tylko w jednym miejscu.
- Podoba ci się? - wymruczał.
- Ross...
- Co kochanie?
- Proszę...
- O co prosisz?
- Chcę cię. - wydyszała.
- Masz mnie, kotku. Jestem cały twój.
- Chcę cię tam. - wyszeptała. Uśmiechnął się.
- Cierpliwości, kotku. - wyszeptał jej do ucha. Jego dłonie wsunęły się za gumkę majtek, po czym mocno ja pociągnęły.
- Nie lubiłem tych majtek. -powiedział, po czym ją pocałował.
- Ja też nie. - odparła między pocałunkami. Jego palce zawędrowały między jej uda, po czym wsunął w nią dwa palce, a kciukiem ocierał o łechtaczkę. Westchnęła głęboko i zacisnęła się na jego palcach. Poruszał się w niej chwile, rozgrzewając ją do czerwoności. Jeśli wcześniej nie słyszał jak dyszała to teraz zapewne usłyszał. Wysunął z niej palce. Rozerwał prezerwatywę. Pocałował ją namiętnie, wsunęła dłonie w jego cudowne włosy, po czym wszedł w nią głęboko. Krzyknęła. Odczekał chwilę, by oboje poczuli to połączenie jakie ich teraz łączyło.
- Nie zamykaj oczu. - powiedział stanowczo. Po czym wysunął się z niej i wsunął kawałeczek. Myślała, że oszaleje. Potem zrobił to samo, jego usta całowały ja z miłością, a jego ruchy stawały się szybsze. Zaczął kreślić kółka na jej podbrzuszu. Cholerne kółka. To ją jeszcze bardziej nakręcało. Była cała rozpalona. Czuła jak jej ciało całe się napina, jak coś w niej narasta. Jęczała, głośno dawała znać o swojej przyjemności.
- No kurwa dalej maleńka. Dojdź dla mnie. - gdy to powiedział eksplodowała. Jej ciało drżało, a ona czuła się fantastycznie. Słyszała jak on po chwili doszedł, krzycząc:
- O kurwa Laura! - po czym opadł na nią wgniatając ją w materac. Leżeli tak chwile próbując się uspokoić.
- Kocham cię Laura.
- Ja ciebie też. - odparła. Pocałował ją, przytulił się do jej pleców, po czym oboje zasnęli.
***
Hejka miśki! Co tam? Jak tam wakacje? Ja mam je od połowy maja. Fajnie no nie XD Sorry, że tak długo nie było rozdziału, ale przez pewien czas pracowałam. Nigdy w życiu nie pracujcie w call center :/ Boże nawet nie chcę do tego wracać. Na dodatek ostatnio moi wspaniali rodzice wymyślili malowanie ogrodzenia. Kuźwa czy ja nie mam co robić w wakacje tylko durny płot malować? No, ale jakoś skończyłam ten rozdział, ba zaczęłam pisać już dziewiąty na Just Love Me. Niedługo i tam będzie nowy rozdział. Cóż w tym rozdziale dałam Wam mnóstwo Raury :D Myślę, że Wam się spodoba. Mamy tu opisaną przeszłość Laury, pierwszą randkę naszej Raury i scenkę +18. To już ostatnia tego typu scenka na tym blogu :( Nie myślcie jednak, że Ross i Laura będą żyli w celibacie. Nie. Po prostu nie będę już tak szczegółowo opisywała ich stosunków :P Cóż nie martwcie się nie długo wróci do Was reszta ekipy. Vanessa i Riker, rodzeństwo Lynch'ów i...bliźniaczki i Blair. Dawno ich nie było :D Rossy Lynch cieszysz się? :D Kto idzie na koncert R5? Ja tam będę z Rossy Lynch, może mnie spotkacie heheh. Miłych wakacji i do napisania ;)
Delly Anastasia Lynch.
Zaklepuję sobie, haha :D
OdpowiedzUsuńZARAUTROWAŁAŚ MNIE NA ŚMIERĆ :D Serio, haha.
UsuńHistoria Laury była szmutna :c Nawymyślałaś od cholery - historia Laury, jej rodziców. Wydawało mi się, że gdzieś już to słyszałam, a może mi się wydaje :p Na pewno wiem, że od czytania Greya wprawiłaś się w pisaniu o szekszach xD Słodko, słodko aż za słodko. Ja chcę jakąś dramę, czy coś. Przez Kathleen Rosie mam jakąś obsesję z powodu dram xD I treaz czytam tylko książki, gdzie nie ma happy endów. Boże, dzięki Kaśka, mam zrytą psychę.
Wydawało mi się jakbyś zrobiła z tego krótkiego one shota, bo jak dla mnie wszystko działo się za szybko. Tak, jestem okrutna. Powinnam się cieszyć, jest Raura *mmm yeah mmm yeah* ale jakoś za szybko mi się to dzieje. Mam nadzieję, że nie będzie tak słodko do samego końca i wogóle, bo się chyba załamię, od tych słodyczy mi niedobrze.
Mam nadzieję, że szykujesz również one shot z TB ode mnie. Ja twój prawie zrobiłam, haha. Pisałam go od pierwszego dnia, kiedy dostałam nominację i dziesięć razy zmieniałam. Nie wiem, czy o to ci chodziło, ale tak już będzie i tego nie zmienię.
Zapraszam do mnie i Pekińczyka. Może nareszcie nas odwiedzisz na tym blogu :P
http://illusion-love-ff.blogspot.com/
Czekam na rozdział na Just Love Me
Pozdrawiam, Tin xx
Bo jestem Drama Queen, nie pasuje? XDDDDD
UsuńJak chcesz dramę to poczekaj na rozdział na Just Love Me XD Będę pamiętać, że lubisz dramy. Ale mało ci od 11 - 19 rozdziału była tu drama, aż Rossy Lynch się wyniosła. Spoko nie będzie do końca słodko, przecież mówiłam, że bliźniaczki i Blair wracają, poza tym Ross wciąż coś ukrywa przed Laurą. Według mnie wcale akcja nie jest za szybko :) Tak, tak niedługo do was zajrzę dziewczęta :)
UsuńKobieto, ja tyle blogów czytam, że nie pamiętam, po jakimś czasie, co gdzie było, więc skąd mam wiedzieć, kiedy u ciebie dram były XDD Wiem, czytam ZE Z-R-O-Z-U-M-I-E-N-I-E-M. Czytałam, że bliźniaczki i BLAIRE (bo tak się pisze to imie, ciemna maso xD) wrócą, a Ross na twoich blogach zawsze coś ukrywa, więc to norma... XD Och, zajrzyj, zajrzyj ^^ Dawno cię nie było, haha.
UsuńKathleen Rosie: Nie, nie tylko pasuje, a wręcz przeciwnie. Już się tak nie zachwycam byle czym, hahaha xd I sama na swoim blogu planuję dramy :D To chyba tylko dzięki tobie, haha.
(Spojler) Raura się chyba rozpadnie :c Czuję to.
Uderzenia serca i kilka zdań typu ''Obcałował kontur jej ust'' skopiowałaś z książki ''Maybe Someday''.
OdpowiedzUsuńNienawidzę, kiedy ludzie tak robią.
''Obcałował kontur jej ust'', serio? Znajdę ci jeszcze kilkanaście książek, w których znajdziesz bardzo podobny cytat :) Punkt za czujność, ciekawa byłam czy ktoś się skapuje :D
UsuńZabawne, że ludzie zagłębiają się w szczegóły xD
Usuń'Chcę pieprzyć twoje usta" byłoby lepsze, haha xD
JA PŁAKŁAM, JESTEM NIENORMALNA XDDDDD
Następnym razem użyję tego, lepsze xD
UsuńJezu Chryste! Jaki boski!
OdpowiedzUsuńCytując ciebie "Zabijesz mnie dziewczyno" jeśli dodasz jeszcze jeden taki genialny rozdział :)
Błagam, błagam, błagam niech ten blog trwa w nieskończoność.
Do zobaczenia na koncercie choć się pewnie nie zobaczymy xd
Pozdrawiam, Paula ;)
Rozdział jest genialny. Podobało mi się jak Ross przepuścił Laure przodem żeby móc popatrzeć na jej tyleczek. To było dobre. Scena +18 genialna fajnie opisana, czytając ta scenke momentami przypomniał mi się aż Grey. Czekam na next tu i na Just Love Me.
OdpowiedzUsuńFajnie, ciekawe, kolorowe. Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńGdyby na miejscu Laury była inna dziewczyna, fangirlowałabym, ale... nie cierpię Laury ^^
OdpowiedzUsuńJestem tu dla Rossa, serio xD
Mówiąc szczerze sama mam dość Raury, już w nią nie wierzę, no ale trzeba dokończyć tą historię. Wiesz co ja robię jak nie lubię jakiegoś bohatera? Wyobrażam sobie kogoś innego. Może następny blog jaki zrobię będzie tylko o Ross'ie? xD
UsuńJestem #TEAMROURTNEY
Usuńoni są tacy słodcy, no xD
Kiedyś pisałam o Raurze, ale mi się po jakimś czasie znudziła xD
Też uważam, że są słodcy #TeamRoutney xD Już myślałam, że jestem sama na bloggerze :)
UsuńKATHLEEN, PISAŁAŚ O RAURZE?!!!
UsuńA ja nic nie wiem o.O
TO SKĄD TA NIENAWIŚĆ DO LAURY?
(taaaak, tylko pytam xD)
~*~
Jesteście szurnięte xD Ja już mam taki mętlik w głowie, że cholera, sama nie wiem, czy im szipingować czy nie. Ale lepiej shippować istniejące parringi niż fikcję, dlatego...
#TeamRoutney (miłość :*)
#TeamRaura (przyjaźń :D)
Nienawiść do Laury?
UsuńRAURA SHIPPERS NA ASKACH
ŻYCZENIE ŚMIERCI COURT I ROSSOWI
To było wkurwiające, naprawdę ;/
Jak dobrze, że na asku spoufalam się tylko z 5sosfam XD
UsuńLudzie są dziwni XD Poza internetem niewiele mnie interesuje życie gwiazd - ludzi, bo w końcu są tylko ludźmi, a nie jakimiś bóstwami... Chociaż, jak dla mnie to Ross ma boskie takie dłuższe włoski ^^
Mi jedynie przeszkadza ten przedziałek xD
UsuńJa też shippuje oba paringi, ale Raurę już tylko jako przyjaciół. Sama nie ogarniam tej nienawiści do Court. Jest jedzą bo spotyka się z Ross'em? Co z tego? Co to ku*wa kogo obchodzi? Mnie tam wisi i powiewa ich życie prywatne, ważne by dobrą muzykę tworzyli. Co do Rossiaka to go ubóstwiam, najprzystojniejszy chłopak jakiego widziałam ♥♥♥ Mnie przedziałek nie przeszkadza, taki trochę menelik, ale nie ma tragedii. Bardziej bym płakała jakby ogolił się na łyso :P
UsuńRoss nigdy nie obetnie sobie włosów, za bardzo je kocha xD
UsuńDla niego włosy są najważniejsze, no może aktualnie Court jest ważniejsza :D
UsuńNa askach dziwne rzeczy się dziejo. Ktoś na Ross Lynch Poland zapytał Lenę, czy nasz Ross zakłada gumki. Jebłam, jak to przeczytałam a potem takie "WTF CZEMU" c:
UsuńO kurde, serio? Ktoś o to zapytał ? XD
UsuńHahahahahahah xd Ross to menel XD Pudlu: jebłam XDDD
UsuńPff< Courtney ważniejsza :D Ross będzie miał długie kudły jak będzie z C.J.EATON, i jak się rozstaną też XD Chociaż im tego nie życzę, ale wiadomo... No i włosy zawsze będą ważniejsze :D
Cóż mam napisać, kochana dziewojo?
OdpowiedzUsuńŁO FAK, FAK, FAK!!!!
To jest zaje.biste!
... Eeee, nie. To chyba nie pasuje....
Dziękuję Ci za ten rozdział :*
Ta scenka +18 to mnie po prostu rozwaliła
Dawno nie czytałam tak dobrze napisanej tego typu rzeczy.
Te uczucia opisy i tak dalej.
Serio
Opisy rzucają na kolana.
I w ogóle randeczka :)
Huehuehue
Co te twoje rozdziały ze mną robią?!
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, dawaj dawaj, bo zaraz nie wytrzymiem!
Też uważam, że malowanie płotów to głupota! Aghr!
A moi rodzice zdążyli wymyślić mi naprawdę dużo zajęć tego typu:/
A, że wakacje mam od kwietnia (uczenie się w domu ma swoje zalety) to właściwie mam ochotę, żeby był już rok szkolny...
No nie przedłużam...
A, no i jadę na koncert!
Także pozdrawiam, czekam i miłego dnia :*
Ktoś.
Ross ty zboczuchu..Gdzie patrzysz na tyłek Laury?
OdpowiedzUsuńBoski rozdział<3
WITAM WITAM MAŁPISZONIE :D
OdpowiedzUsuńMożesz się cieszyć Rossy wróciła na stare śmieci :D Normalnie czuję się jakby minęły wieki od mojej ostatniej wizyty, ale protestu dotrzymałam nie pojawiłam się dopóki nie minęła drama. Pokojowa Rossy można mnie tak nazywać, hahahha Boże kogo ja okłamuje mi do pokoju bardzooo daleko :D Wkurzyłaś mnie musiałaś znów tu się przyplątać ropucho? Przez ciebie nie mogę się cieszyć moją emeryturą na blogerze tylko stukam w klawiaturę i niszczę sobie wzrok ślepoto., zostanę świętą przez ciebie :D No takie first play zrobiłam, hahhaah Właśnie czemu w play liście nie masz Kubusia??? Ty zagorzała fanko??? Zdradzasz go, OMG Czemu mi się teraz rzuciło? Odpowiem na to nurtujące ( tak pięknie powiedziałam, punkt dla mnie) cię pytanie :D Gdyż, ponieważ, dlatego, więc, bo first play skojarzyło mi się z playboysami, hahahhahah Jestem totalnie powalona :D Nie zastanawiasz się czasem jak to możliwe że coś nas łączy? No nic zacznę od tego, że nie możemy się razem pokazać na koncercie, bo nie poprosiłaś mnie żebym ci towarzyszyła Marto Magdo, tak więc mam nadzieję, ze się przemożesz i się odważysz ja czekam i nie stygnę, normalnie z krzesła nie wstaje :D
Może przejdę do rozdziału, to zadziwiające, ze najlepiej mi idzie pisanie głupot, a jak mam napisać interpretacje to siedzę przy niej wieczność.
Dobra lecimy z moją skromną opinią....
A jeszcze odniosę się do wypowiedzi osób komentujących.....
UWAGA KHEM KHEM
LUDZIE CZEPIACIE SIĘ SZCZEGÓŁÓW, SERIO. Z TYMI USTAMI O BOŻE REALLY? NO JA JAK TO PRZECZYTAŁAM TO PADŁAM SUGERUJE CZYTAĆ WIĘCEJ KSIĄŻEK Z SCENKAMI +18, HAHHAHAHA RADA ROSSY :D JESTEM JAK PANI GOŹDZIKOWA !!! W PONAD POŁOWIE KSIĄŻEK JAKIE CZYTAŁAM TAKIE SFORMUŁOWANIE WYSTĘPUJE, NIE JESTEM PEWNA CZY DOBRZE PAMIĘTAM ALE PODAJŻE W ZOSTAŃ ZE MNĄ,KOCHAJĄC PANA DANIELSA I NAWET W NASZYM KOCHANYM GREYU, WIĘC W CZYM PROBLEM? PRZEMILCZMY TA SPRAWĘ I UZNAJMY, ZE TE SŁOWA NIE PADŁY, JA JUŻ WCZEŚNIEJ GADAŁAM O TYM Z DELLSONEM I PRZEDSTAWIŁAM SWOJĄ OPINIĘ. NIE ZGODZĘ SIĘ Z TINSLEY Z TYM, ZE ZA SZYBKO SIĘ WSZYSTKO DZIEJE. NO KURDE 9 ROZDZIAŁÓW MIELI ZE SOBĄ PROBLEMY, ON JA PRZELECIAŁ I ZOSTAWIŁ, JA NADAL CHCIAŁABYM GO WYKASTROWAĆ, PRZYKRO MI URAZA ZOSTAŁA, JA PRZEZ TO ODESZŁAM Z BLOGGERA NO TO JAK SIĘ ZESZLI TO POSZLI NA RANDKĘ, A POTEM SKONSUMOWALI ZWIĄZEK, CO PORADZIMY, ŻE ROSS SIĘ NAPALIŁ? NIE DZIWMY SIĘ WZIĄŁ SOBIE LAURE JAKO GAŚNICĘ I SIĘ UGASIŁ, HMMMMM ALE JEŚLI ZNOWU ZOSTAWI JĄ W WYRKU TO PODRZUCĘ MU MATERIAŁ ŁATWO PALNY I SIĘ SPALI, A JA POSTAWIE SOBIE GO W OGRÓDKU I URZĄDZĘ OGNISKO DELLY MOŻESZ WTEDY ZAPROSIĆ KOLEŻANKI :D TYLE W TEJ SPRAWIE ZAMYKAM MOJE JEDNOOSOBOWE POSIEDZENIE :D
Chcę zacząć, że obiecałaś mi zadedykować ostatnią scenkę +18 więc skłamałaś i się obrażam przez ciebie keczup w moich żyłach wrze, czuję się jak bezdomny piesek, którego nikt nie chce, to tak jakby zniknęły wszystkie słodycze z świata i zostały tylko sezamki, ohyda, fu fu
No ale mniejsza o to pierwsza randka i oni są.... obrzydliwie zakochani, matko myślałam, że się porzygam to było za słodkie jak na moją zgorzkniałą duszyczkę, no ale niech ci będzie :D Uroczo sobie siedzieli w pociągu, moja pierwsza myśl jak to czytałam to było: Ciekawe czy w stanach toalety w pociągach są tak samo zapuszczone? Wiem potrafię zepsuć każda chwile :D Widzę, ze zapamiętałaś moje rozmyślenie, pod tytułem jak to możliwe, że Ross jest sławny skoro nikt go nie rozpoznaje, no i się pojawiły fanki, kabum i jazzowe rączki :D
No ale kij z tym poszli do wesołego miasteczka, a to z patrzeniem na majtki to jest z hopeless rozgryzłam cię i co powinnam jak każdy ci wlepić naganę, hehehe Sorry jak kogoś uraziłam ale dellson potwierdzi bywam bezduszna. Ogółem randka miła tańczyli trochę nie potrafiłam wyobrazić sobie tego tańca, serio wychodziło że jak on ją trzymał? No ale ja się nie znam tańczę jak kaczka :D
UsuńHmmmmm Laura wyjawiła swoją przeszłość, to było przykre zapragnęłam ją przytulić, nikt nie powinien tyle cierpieć :( i do tego chciała się zabić, maj gat musiało być naprawdę poważnie, cóż mogę rzec... Z natury nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, ale skoro jej rodzice od razu się pokochali.... Może to możliwe? Dobra co ja pieprze jestem realistką smutna prawda w wykonaniu Rossy takie rzeczy tylko na papierze
No i scenka +18
Jest fajna, podoba mi się, czytałam lepsze ale jest ok :D Hmmm ja osobiście uważam że nie przypomina Greya, halo nie było pejcza ani nic, hahahhah Jak dla mnie każda scenka może wyglądać podobnie bo jaka mają się różnić, to takie trochę nie logiczne... Ale co ja się znam, no nie? Ross bluźni przy seksie, nowy fakt w aniołku czai się diabeł, hahah I jeszcze nie lubi jej ubrań ja bym się fochnęła, jak może tak mówić to oburzające a jej mogą się nie podobać jego włosy, zetnie je??? Oto pytanie na ta noc :D
Mam życzenie niech rozdział zacznie się od kontynuacji tej ostatniej scenki posłodź nam trochę, że tak zacytuję " pokarz na co cię stać, ale nie jeden raz", hahahah spadłam nisko cytuję Kupichę
Ps wiem, że brakowało ci moich zajebiście nudnych komów :D
Ps2 Dziękuję za naucz mnie w play liście :D
Ps3 Niedługo tu wrócę całkiem sooon
Będę cool i powiem, że nie czekam na nexta. no i teraz jestem wyjątkowa, wyróżniam się z tłumu :D
Tak nie chciało mi się poprawiać błędów :D
Z poważaniem
Rossy Grey
Taaa ty i święta, chciałabyś :P Czemu nie ma Kubusia? Kubuś jest wspaniały, ale nie na tego bloga. Kojarzy ci się słowo play z Playboysami? Kto tu jest fanką? Ja nie myślę, ciągle o boskim Kubusiu. Podobno go nie lubisz, zdjęcia z nim nie chciałaś :P I to w twarz mu jeszcze powiedziałaś, że nie chcesz z nim fotki. A tu wszędzie masz z nim skojarzenia :P Jak ze mną nie pojedziesz to nie załatwię ci przewodnika po Wawie i się zgubisz ofermo.
UsuńRoss się napalił i Laura była jego gaśnica?! Co ty bierzesz?
Tym razem nie zostawi jej w ŁÓŻKU Rossy, ty masz tylko wyrko.
No z tymi ubraniami to nie mówił poważnie, ty nic nie rozumiesz. Wszyscy się mnie czepiacie, zwijam swoje manatki i tyle, nie będzie Kopciuszka xD
No to już wiemy, dlaczego Rossy odeszła z bloggera XDD To wszystko wina Anasztaszi. EJ, ROSSY, DELLSON MA PRAWA AUTORSKIE. SP. ZOO PINKI & TINSLEY - TO WYMYŚLIŁA XDDD Ale dla cb jest wyjątek :p Masz prawo sie ze mną nie zgadzać. Ogólnie nie chodziło mi o to, że za szybko wszystko się dzieje w CAŁYM blogu, ale jakoś w tym rozdziale. Najpierw ten tramawaj, potem opuszczone (nawiedzone) wesołe miasteczko, a potem bam. I do łózia :D No, ale cóż, wolny kraj xD Jak chcesz to się nie zgadzaj. Boże, jak czytałam twoje dwa komentarze to było takie "WTF, OMG, JPRDL"... HAHAHA XD Delly, najwyraźniej Ross nie rozumie, że Ross mówił, że nie lubi ubrań Laury, bo miała je na sobie, a skoro Ross zagląda Lau pod sukienkę, to chyba jasne, że chciałby ją widzieć bez niej XDD Tak, zwijaj manatki, nikt nie będzie tęsknił, hahahahahah xd
Usuń*najwyraźniej Rossy nie rozumie, że Ross - tak dla jasności, zaszła pomyłka. Literka 'y' mi się zapodziała :p
UsuńZostanę, zrobię wam na złość :P
UsuńTwój wybór :p
UsuńROZDZIAŁ BOSKI JAK ZAWSZE ale patrząc na to z perspektywy iż jesteś faneczką Rossa to znając życie Raura sie rozpadnie a Lynch będzie pewnie z Court XD
OdpowiedzUsuńTak czy siak, czekam na nexta
Wspaniały < 3
OdpowiedzUsuńHistoria Lau była smutna, ale i tak Rozdział super! Ale akcja;) Nie źle to wymyśliłaś z tą scenką; )
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Wpadłam na Twojego bloga naprawdę przez przypadek, ale z racji tego, że Raury nigdy nie lubiłam, chciałam to ff opuścić...
OdpowiedzUsuńJednak dałam temu szansę.
Muszę powiedzieć, że rozdział świetny (ostatnio jest jakaś moda na rozdziały 18+? Haha. Ja też u siebie napisałam z tą sceną xd)
To całe wejście na dach (czy co to tam było xd) było bardzo romantyczne, ale czy musiałaś wybrać akuray Love Me Like You Do? To już jest takie... Hmm... Przereklamowane? Sama nwm jak to nazwać ;p
Ogółem mówiąc... Rozdział mi się bardzo podobał
*Jeeeeeeeej!!!!*
Historia Laury bardzo mnie wzruszyła
Akcja Ross plus bielizna Laury: bezcenna. Śmiałam się jak głupia XD
To chyba tyle ode mnie.
Całuski
~Tajemnicza Dziewczyna
Ps. Zapraszam oczywiście do siebie. Mam nadzieję, że wpadniesz :D r5-my-love-story.blogspot.com
Musiałam wziąć "Love Me Like You Do", uwielbiam tą piosenkę ♥
OdpowiedzUsuńNa pewno wpadnę :)
Podobno Crazy in love lepsze? A przynajmniej tak twierdziłaś wcześniej XDD
UsuńUwielbiam obie :P Obie są z Grey'a ♥
UsuńWitaj, kochana! Zdaje sobie sprawę, że możesz mnie nie pamiętać, bo dość dawno nie komentowałam. Mimo to, cały ten czas byłam z tobą tu, jak i na drugim blogu. Nie komentowałam, bo czułam się troszke niedoceniona. To było dziecinne i chyba dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawe. Zawsze starałam się pisać długie komentarze, bo wiedziałam, że to motywuje, ale gdy inni zaczęli to robić, to było to dla mnie trochę jak wyścigi. W ogólę mi się to nie podobało i postanowiłam odpuścić... Teraz, gdy już prawie cała ta historia się kończy, to uznałam, że wypadałoby napisać... :)
OdpowiedzUsuńNie mogłam powstrzymać się od napisania, że do dzisiaj wspominam tą scene, kiedy Ross i Laura tańczyli i śpiewali (o ile można to tak nazwać XD) to był taki fajny i ciekawy pomysł z Twojej strony. W dodatku teraz widzę, jak bardzo się zmieniasz z każdego rozdziału na rozdział. Piszesz zupełnie inaczej, dodajesz więcej opisów. Podoba mi się...
Oczywiście czekam na następny rozdział i cieplutko pozdrawiam! ♥
~DAWNA ROSSY (never-without-you-r5.blogspot.com)
Pewnie mówisz o Rossy Lynch teraz chyba Grey, ale nią nie musisz się przejmować heheh. Fakt najpierw cię nie skojarzyłam, dopiero jak przeczytałam "DAWNA ROSSY", to już sobie przypomniałam i miło znowu cię widzieć. Zastanawiałam się co się z tobą stało :) Mam nadzieję, że jednak teraz będę widywać komentarze od ciebie. Zawsze lubiłam je czytać :P A o dziękuję, sama widzę u siebie zmianę.
UsuńPozdrawiam.
Delly ♥
Wspaniały rozdział czekam na neksta
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział na Just Love Me? :( Aha... yyymmm.... no ten....yyyy...super rozdział na Kopciuszku. Oby tak dalej!! :)
OdpowiedzUsuńNa Just Love Mew przyszłym tygodniu, już kończę pisać rozdział :)
UsuńJak skończysz obie historie to zrób z nich książki. Haha... to co piszesz jest meeeeeeeeeeeegaaaa suuuuperr! TY jesteś mega pozytywną osobą. Oby tak dalej! :)
OdpowiedzUsuńJak skończysz obie historie to zrób z nich książki. Haha... to co piszesz jest meeeeeeeeeeeegaaaa suuuuperr! TY jesteś mega pozytywną osobą. Oby tak dalej! :)
OdpowiedzUsuńOj dziękuję :D
UsuńZajebisty rozdział :*
OdpowiedzUsuńYyy nie potrafię się tu rozpisać.
Czekam na next <3
Rozdział boski!!!! Jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńKochana mogę Cię poinformować, iż już napisałam one Shota, którego masz KONIECZNIE PRZECZYTAĆ I OBOWIAZKOWO SKOMENTOWAĆ! !!!
W końcu to nominacja od Ciebie ;*
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!!!
A tu masz linka do One Shota:
http://50shadesoflynch-raura.blogspot.com/2015/07/one-shot-moment-na-miosc.html
Przeczytam o to się nie martw xD
UsuńZapraszam na mój NOWY blog:
OdpowiedzUsuńhttp://historianowejery.blogspot.com/
Rozdział amazing <3 Co ja piszę... Ty zawsze piszesz tylko takie. Daj szybko nexta :) Jeśli chcesz się pośmiać, z moich wypocin zapraszam tu : http://rauraprzyjaciel.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział na Just Love Me? Już nie mogę się doczekać dalszych ,,przygód" ( jeżeli w ogóle można ich stosunki tak nazwać) :))))) CZELAM. Wspaniały rozdział tutaj. ;)
OdpowiedzUsuńPostaram się w niedzielę dodać, najpóźniej w poniedziałek. :)
UsuńCudnie jak zawsze, cieszę się że się odnaleźli i już wszystko jest ok:)
OdpowiedzUsuńa, i jadę na koncert c;