- Ty palancie otwieraj te drzwi! - kierowca szarpał się z klamką bo drzwi się zatrzasnęły, Hannah biła ręką w szybę, a w drugiej trzymała telefon. Laura czmychnęła do domu. Na schodach spotkała Jim'a i jego ekipę.
- Musicie się schować bo wróciła. - powiedziała i popchnęła chłopaka w stronę sypialni. Wbiegli do czystego już pokoju i kazała się im schować w garderobie. Wzięła szlafrok blondynki, założyła go i usiadła na łóżku. Bała się jak nigdy, co jeśli ta idiotka, ten potwór zorientuje się, że była ona na balu? Usłyszała głos Hannah za drzwiami.
- Ciekawe czy posprzą.... - do pomieszczenia weszła kobieta. Stanęła zaskoczona, jednak ta dziewucha ją posłuchała i została w domu. Spojrzała na nią, siedziała w jej szlafroku, była struchlała ze strachu, tak się jej bała.
- Hmm widzę, że choć raz zrobiłaś to co należy. - powiedziała pani Pool przesuwając palcem po meblach. Lau czuła, że wzbiera w niej złość. Pokiwała tylko głową.
- Czemu masz na sobie mój szlafrok? - zapytała podejrzliwie.
- Podziwiałam jedwab. - odpowiedziała niepewnie. Hannah zaczęła się jej przyglądać.
- A czemu tak dziwnie wyglądasz? - zapytała. Laura przełknęła nerwowo ślinę.
- To znaczy?
- No te włosy, usta. - Hannah prócz mówienia, zaczęła żywo gestykulować. Wyglądało to komicznie. Laura przeklęła w myśli, zakryła sukienkę ale zapomniała o włosach i w szczególności o ustach. Musi coś szybko wymyślić bo inaczej wpadnie.
- Jak skończyłam to chciałam zobaczyć jakbym wyglądała na balu. - odpowiedziała i spojrzała na kobietę, miała nadzieję, że się nabierze.
- Eee nic pewnie nie straciłaś. - Hannah machnęła ręką.
- Teraz ludzie nie potrafią się bawić. - dodała. Dziewczyna siedziała na łóżku i milczała.
- Lauro mówiłam ci, że jesteś Panną Mało Popularną, ale sama chyba też nią jestem. - kobieta usiadła na łóżku obok niej.
- Nie jestem fajna, moje imprezy są żałosne, byłam sławna milion lat temu. Teraz nie mam przyjaciół, tak jak ty. Dobrze, że ty Lauruś przy mnie jesteś. - kobieta opadła na jej kolana i usnęła. Często tak robiła. Z garderoby wyjrzał Jim. Lau gestem pokazała mu, że mogą wyjść z ukrycia. Gdy chłopcy przez pokój, Hannah spadła z kolan Lau i spała na podłodze. Jim z trudem powstrzymał śmiech. Laura zdjęła szlafrok i poszła za nimi. Odprowadziła ich do wyjścia. Ekipa zaczęła pakować sprzęt do samochodu. Jim stał z Marano w wejściu.
- Ona tak często? - zapytał brunet.
- Tak, to dość często się zdarza. - odpowiedziała z uśmiechem Lau.
- Wow, mówiłem ci, że jesteś piękna? - na twarzy Laury pojawił się rumieniec.
- Chyba napomknąłeś o tym. - odparła.
- Naprawdę ślicznie wyglądasz nie mogę oderwać od ciebie wzroku.
- Dziękuję. - odpowiedziała.
- Pewnie twój chłopak nie mógł się od ciebie oderwać, ja bym nie potrafił. - dodał z uśmiechem.
- Nie mam chłopaka. - odparła.
- Serio? Nie wierzę.
- Nie mam.
- Taka piękna dziewczyna i jesteś sama? To niemożliwe.
- Najwidoczniej to możliwe. - powiedziała Lau.
- Miło było poznać. - podał jej dłoń.
- Mi również, dziękuję za pomoc.
- Wszystko dla przyjaciół Stacy. - pożegnali się, chłopak ruszył w kierunku samochodu. Laura stała jeszcze w drzwiach i czekała aż odjadą. Jim jednak wrócił do niej.
- Laura, nie mogę ukrywać, że bezinteresownie tu przyszedłem.
- Chcesz abym ci zapłaciła? - zapytała.
- Nie, nie chcę. Stacy mi o tobie dużo opowiadała, wydawałaś mi się strasznie fascynującą osobą. Bardzo chciałem cię poznać. Umówisz się ze mną? - zapytał. Laura nie wierzyła w to co usłyszała. Ten przystojny brunet chce się z nią umówić? Co ona ma zrobić? Dopiero co tańczyła i całowała się z Ross'em Lynch'em, a teraz Jim pyta ją czy pójdzie z nim na randkę. Co to za wieczór? Czuła się rozdarta. Z jednej strony pragnęła być z Ross'em, ale to przecież niemożliwe. On jest gwiazdą, dla niego to kolejna przygoda, fascynacja i nic więcej. Nawet nie wie z kim tańczył. Przecież ona nie może czekać na cud, nie może się także ujawnić. Jim jest bliższy, to zwykły, uroczy chłopak. To jest bliższe rzeczywistości.
- Tak. - odparła. Chłopak uśmiechnął się znacząco.
- To co w piątek o 18?
- Z miłą chęcią. - odpowiedziała.
- To do piątku. - pocałował ją w policzek i wrócił do samochodu.
W salonie było ciemno, Rydel siedziała w fotelu wpatrując się w okno. Strasznie się martwiła. Riker wyszedł rano na cmentarz i jeszcze nie wrócił. Gdzie on kurwa jest? - myślała. Dzwoniła, lecz włączała się automatyczna sekretarka. Jej brat to bardzo skomplikowana osoba. Zaznał w życiu wiele cierpienia, nie raz widziała go z żyletką w ręce. Tak bardzo się boi, że kiedyś ten ból go złamie i on się podda. Szczególnie teraz gdy ma on tyle wolnego czasu i tyle czasu na przemyślenia. Do tego dzwonił jeszcze Justin i pytał się czy Ross jest już w domu. To dziwne. Gdy zapytała o Kylie powiedział, że na pewno nie jest z nią. Co się dzieje? Rydel ma wrażenie jakby cały ich poukładany świat zaczął się sypać. Rodzice są w Littleton u dziadków, a ona jest z tymi problemami zupełnie sama. Do tego Ratliff nie odzywał się, a to do niego nie podobne. Dzwoniła także do niego i tak samo jak u chłopaków odzywała się sekretarka. Złe przeczucie wypełniało jej serce. Coś złego dzieje się w ich życiu. - tak mówiła jej podświadomość. Próbowała odegnać te okropne myśli, lecz powracały one z podwójną siłą. Czemu Riker nie wrócił? Gdzie jest Ross? Co dzieje się z Ellington'em? - chciała uzyskać odpowiedzi na te pytania. Na szczęście wiedziała, że reszta rodzeństwa jest bezpieczna. Ryland gra dzisiaj w klubie, więc wróci nad ranem, a Rocky nocuje u Kendall. Usłyszała trzaśnięcie drzwiami. Zerwała się z fotela. Z ciemności w świetle słabej lampki wyłoniła się sylwetka Riker'a. Rydel zmierzyła go czujnie wzrokiem. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego, w oczach miał strach. Przypominał człowieka stojącego nad przepaścią. Dziewczyna zauważyła, że brat na twarzy jest lekko osmolony dymem. Włosy ma mocno potargane, ręce mu się trzęsą, w sumie cały się trzęsie.
- Rydel. - wypowiada drżącym głosem.
- Co się stało? - dziewczyna poczuła ból w podbrzuszu, wie, że jej brat chce coś jej powiedzieć, coś strasznego chce jej przekazać.
- Rydel, przepraszam. - ma łzy w oczach.
- Przepraszasz za co? Gdzie byłeś? - pyta ostrożnie.
- Byłem na cmentarzu, później rozmawiałem z narkomanką, a potem...
- Z narkomanką? Czemu z nią rozmawiałeś?
- Chciałem pomóc, tylko tyle. - dodaje roztrzęsiony.
- Pomóc w czym? - chłopak ignoruje jej pytanie, wydaje się jakby był w innym świecie.
- Poszedłem do niego, zrobiło się tak słonecznie. - Delly unosi brew. "O czym on mówi?" - myśli.
- Stanąłem jak wryty...tyle wozów strażackich...oni stali już przy karetce...nie chcieli mnie wpuścić...powiedzieli, że jest w środku...nie mogłem tak stać Delly, nie mogłem. - na jego twarzy pojawiają się łzy.
- O czym mówisz? Riker co chcesz mi powiedzieć?
- To ja go wyniosłem, nie posłuchałem. Strasznie wyglądał, nie oddychał, widziałem jak go reanimują....
- Kogo?! - powoli wszystko docierało do niej, czuła, że wzbierają się łzy w jej oczach.
- Nie mogłem tu przyjść, biegłem, chodziłem bez celu Rydel. Nie mogłem ci spojrzeć w oczy, nie możesz cierpieć...nie ty Delly...
- Powiedz mi kurwa o co chodzi? O czym mówisz?
- Wyniosłem Ratliff'a. - rzuca i pada z płaczem na podłogę.
Ross zastanawiał się czy dobrze robi wracając do domu, Rocky dzwonił i mówił co się stało. Może powinien wspierać Dell. Nie jest jednak w stanie po słowach "Zapomnij o mnie." dojść do siebie. Jak ma tego dokonać? Jak może o niej zapomnieć? Wszedł do mieszkania, wszędzie było cicho i ciemno, jak nie u Lynch'ów, skierował swoje kroki do swojego pokoju. Rzucił się na łóżko i zakrył twarz poduszką, krzyknął na całe gardło. Emocje musiały z niego wyjść. Tyle się wydarzyło tego wieczora. Cała ta pomyłka z Kylie, poznanie i taniec z nieznajomą, a później pocałunek i te piekielne słowa: "Zapomnij o mnie." Do cholery jak on ma to zrobić? Zakochał się w niej, inaczej nie potrafił nazwać swoich uczuć, nigdy nie czuł się w ten sposób. Wszędzie była ciemność, w jego sercu także. Był jak mały, bezbronny, zagubiony chłopiec po środku ciemnego i strasznego lasu. Tak bardzo się tego obawiał. Zrozumiał czemu ma blokadę. Po prostu jest samotny i rozpaczliwie szuka miłości. Ta dziewczyna...gdy ją zobaczył poczuł coś w sercu. Próbował zasnąć lecz gdy zamknął oczy widział migawki z balu i ten pocałunek. W uszach słyszał "Zapomnij o mnie." Usiadł na łóżku, zdjął buty i skarpetki. Zaczęło brakować mu powietrza, co jeśli jej nie znajdzie? Te oczy...znał je, tylko nie wiedział skąd. Kiedyś już chyba spotkał Kopciuszka. Ogarnęła go złość. Wstał i zdjął marynarkę oraz krawat, rozpiął kilka guzików koszuli. Przeczesał dłońmi włosy, jeszcze bardziej je targając. Nerwowo chodził po pokoju. Czemu nie zapytał jej o imię? Bałwan z niego, ile by on dał za choćby pierwszą literę jej imienia. Wyjął z kieszeni jej MP4. Spojrzał na nie i lekko się uśmiechnął. Włączył i zaczął przeglądać jej listę odtwarzania. Ku jego zaskoczeniu jedną z najczęściej odtwarzanych piosenek było "Heart Made Up On You", znowu się uśmiechnął widząc jeszcze kilka utworów R5. Fanka? Nie raczej nie. Za mało piosenek jak na fankę. Ale może spotkał ją kiedyś na koncercie? Spojrzał na listę ulubionych piosenek były to: Boys Like Girls - "Love Drunk", Black Eyed Peas - "I Gotta Feeling" , Bruce Springsteen - "Dancing in the dark", Justin Timberlake - "Cry me a river" i R5 - "Heart Made Up On You". Odłożył odtwarzacz. Nalał do szklanki trochę wody mineralnej i zaczął powoli pić. Znowu wróciła bezsilność i gniew. Cisnął szklanką w ścianę. Szkło rozsypało się po podłodze. On zaś rzucił się znowu na łóżko. Czemu? Dlaczego nie zdjął jej maski? Skąd ona znała jego imię? Zapamiętałby taką zjawiskową dziewczynę. Na moment odrzucił myśli o Kopciuszku i przypomniał sobie telefon Rocky'ego. Powinien jechać do Dell i Riker'a. Właśnie Riker. Tyle już nacierpiał i teraz to. Przecież on się załamie. Spojrzał w kąt pokoju. Stała tam gitara. Sięgnął po nią. Zaczął grać pewną melodię. Jakoś sama przyszła mu na myśl. Grał tak dłuższą chwilę, poprawiając niektóre akordy. Nagle zerwał się z łóżka, wziął kartkę i długopis. Może teraz uda mu się napisać piosenkę. Piosenkę o Kopciuszku. Grał chwilę, lecz żadne słowa nie przychodziły mu na myśl.
- To się nie uda. - fuknął. Wtedy przypomniał sobie pewną dziewczynę, na którą wpadł któregoś lata. To było w wakacje przed rozpoczęciem nauki w liceum. Na plaży wleciał na taką śliczną dziewczynę. Uśmiechnął się. Później ciągle na nią wpadał, a teraz płaci jej za szkołę i się nią opiekuje jak może.
- Och Lauro. - szepnął. Wtedy przyszły mu do głowy słowa: " Poznaliśmy się zeszłego lata." Co teraz? Zaczął trochę fantazjować i kolejne słowa pojawiły się w głowie: "Zaczęliśmy naszą przyjaźń, nie umiem ci powiedzieć jak to wszystko się stało." Przypomniał sobie scenę z parku: " Wtedy przyszła jesień, nigdy nie byliśmy tacy sami. Te noce, wszystko było takie magiczne." Myśl o Laurze była coraz natrętniejsza. Zależało mu na niej. Była równie samotna jak on. Zaczął śpiewać: " I zastanawiam się, czy ty też za mną tęsknisz. Jeśli nie, to jest jedna rzecz, którą chciałbym, żebyś wiedziała". Nagle przestał grać. Z jego serca popłynęły słowa, które tak dusił w sobie: " Myślę o
tobie każdego ranka, gdy otwieram oczy. Myślę o tobie każdego wieczoru, gdy gaszę światło. Myślę o tobie w każdej chwili, każdego dnia mojego życia. Jesteś cały czas w moich myślach. To prawda." Czuł dziwne uczucie w sercu. Ciągle powtarzał: " Myślę o tobie tobie tobie tobie... Myślę o tobie tobie tobie tobie..." Teraz przypomniał sobie Kopciuszka i do głowy przyszły mu słowa: "Nie wiedziałaś co powiedzieć kiedy cię dzisiaj zobaczyłem. Pozwolisz by wszystko rozpadło się na kawałki?Bo wiem że powinienem zapomnieć o tobie jeśli potrafię." - poczuł wielką gulę w gardle. - " Ale nie mogę przez tak wiele spraw." I znowu zaczął śpiewać o tym, że myśli o Lau w każdej chwili. Czuł się dziwnie, z jednej strony pisał piosenkę o Kopciuszku, z drugiej pojawiła się Marano. " Kiedy wreszcie przestanę udawać." - zaśpiewał. - "Że to co mamy nigdy się nie skończy, oh, oh." Jego myśli same układały się w tekst piosenki. To było tak jakby ktoś zwolnił jakąś blokadę. " Jeśli to co mamy to ten moment." - wspomniał pocałunek.
- " Nie zapomnij o mnie, bo ja tego nie chcę."
- " Nie mogę sobie pomóc" - dodaje. Powtarza jeszcze słowa refrenu i kończy słowami:
- "Myślę o tobie..."
***
Hejka misiaczki♥ To ja Dellson Lynch z pechowym trzynastym rozdziałem. Stwierdziłam, że za bardzo was rozpieszczam, chodzi tu głównie o końcówkę dwunastego rozdziału :) dlatego teraz jak to ja wszytko pokręciłam, tak, żeby wam się nie nudziło xD Kiedy next? Nie wiem, bo w tym tygodniu mam próbne matury, grrr :( A ok. 20 grudnia chciałabym dodać pierwszy rozdział na moim nowym blogu Just Love Me, ale chyba zdążę z czternastym rozdziałem do świąt. Życzcie mi powodzenia na maturkach i zostawiam wam adres nowego bloga, wyczekujcie pierwszego rozdziału:D
http://justlovemeraura.blogspot.com
Super!
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;)
Cudo<3
OdpowiedzUsuńRoss nie może zapomnieć o Lau
Daj mnie tu nexxta. Twój talent nie zna granic. Looooveee u ❤
OdpowiedzUsuńJejku świetny.
OdpowiedzUsuńAhh gdyby Ross wiedział że to Lau ;d
Czekam na kolejny i powodzenia ;x
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńRossy to Lau :)
Czekam na next <3
a ja zapytam o coś ważniejszego...co zrobiłaś Ratliffowi?!
OdpowiedzUsuńjak mogłaś?!
Buuu!!!!!!!! ;c
Zobaczysz, w następnym rozdziale :)
UsuńJak mnie tu dawno nie było! Brakowało mi tego :') dawaj mi tu nexta, bo nie wytrzymię c:
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
Http://swiat-hayden.blogspot.com/
Czekam na next z nircierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńPS.: Kocham tą piosenkę ;)
Ja też ♥
UsuńDzisiaj siedze sobie cały dzień w domu i tu taka miła niespodzianka! Już rozdział trzynasty. Matko jak to szybko leci...
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę część kiedy Mary wraca z balu. Robi się wtedy wesoło. A gdy macocha zasypia jej potem na kolanach i spada na podłogę... Komedia (♥) No i muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że Jim zacznie z nią flirtować, a potem nawet zaprosi ją na bal. Tak jak kiedyś napisałam, naprawdę fajnie, że czasem zmieniasz fabułe. Stawiasz mnie w takiej sytuacji, że nie wiem czego mam się dalej spodziewać! Jestem naprawdę bardzo ciekawa jak to dalej rozwiniesz z Laurą, Rossem i Jimem i jak to się dalej potoczy.
No i przeszłaś do Delly. Biedna... Ja bym się też martwiła, zwłaszcza gdyby cały mój poukładany świat zaczął się sypać, jak to uznała. Nagle coś trzasnęło drzwiami... (ja bym na jej miejsu zawału dostała tak siedzieć po ciemku, samotnie) I wyłania się Rikuś, ale nie taki Rikusiowy Rikuś tylko taki nie Rikuś... Na początku zdziwiło mnie jego zachowanie, ale gdy napisałaś w końcu o co chodzi to nie mogłam uwierzyć. Czytałam to w pewnym momencie jednym tchem, oczekując reakcji Rydel, a tu przeszłaś do Rossiaka (wiesz ty co!?) No i Ross też w złym stanie. (Cała rodzina Lynch ma pechaaa) Fajnie, że w MP3 w liście najczęściej odtwarzanych miała HMUOY (♥) Od tego w końcu zaczną się poszukiwania, nie? Zdzwiło mnie to, że pisał piosenkę o Laurze i o Kopciuszku... Tu również zmieniłaś fabułe i tu również jestem mega ciekawa jak to dalej rozwiniesz!
Z każdym rozdziałem zadziwiasz mnie jeszcze bardziej! Jest to jeden z moich ulubionych blogów... Bo oczywiście drugim na sto procent będzie Just Love Me! (♥) Oczywiście nie mogę doczekać się kiedy zaczniesz go pisać, ale tutaj zostane.
Pozdraaawiam ;*
~Roxanna
Myślę, kochana Roxanno, że rozdział na Just Love Me pojawi się w piątek ♥ Uwielbiam te twoje komentarze ♥♥♥ Tam to dopiero was zaskoczę :)
UsuńCudeńko :* Rossy ahhhahaha :D
OdpowiedzUsuńKABUM !!! Bomba eksplodowała a zza oparów dymu pojawiam się ja, hahahah wiem Martuśka że się cykasz ale wróciłam i mam zamiar cię zbesztać jak spiderman pajączki, no bo tylko on rzuca pajęczyną. A więc po długiej/ krótkiej nieobecności jestem i mam opóźnienia jak kolej polska, smuteczek jestem jak lokomotywa:/ pendolino to ze mnie raczej nie będzie ( bo to tak się nazywało). Dobra jestem zakręcona jak korkociąg. Ale ja tu pitu pitu a kasa leci, no ok wytężam orzeszki biorę coca colę i zapitalam jak zjarana wiewiórka z tym komentarzem.
OdpowiedzUsuńNo to Laura jest pod domem i przyjeżdża/ przylatuje z sabatu zła wiedźma i zatrzaskuje się na swej miotle, szkoda że nie nadeszła powódź i jej nie zmiotło, przegrałam życie no jej albo mógł ją napaść pijany konik polny, heheheh No i Laura wpadła do hausa i zastała tam oblecha Jima i jego liski, no jeszcze się chowają pi szafach kobiet czy to legalne? ja się pytam a co jakby naga wiedźma przyszła się przebrać? No skończyłoby się to wypaleniem gałek ocznych oraz skamienieniem ze strachu. No ale to nie dopuszczalne on się zrywa do Lauru jak ja mu się zerwę to normalnie będzie bolało jak depilacja nóg woskiem długo i boleśnie. A niech on se zainwestuje w mopa a nie Laurę na randkę zaprasza:/ No ale Wiedźma idzie do laury i z nią gada szkoda że nie dodała ze jest ropuchą i z bagna uciekła,. w ogóle to ona odkryła Amerykę że nie jest popularna podziw dla jej inteligencji, normalnie ona jest tempa jak karton gips:/
A potem drama drama och bejbe drama misio Ratlisio się palił, Rikuś super heros go wyciągnął, normalnie oklaski laski i dżolery, czemu nawet teraz nie umiem zachować powagi, no nic pijemy za błędy, a potem panika Rikera no szlak by to trafił przejechał walcem, jajecznica z tego będzie
Aż potem Ross i wściekła furia normalnie niech się nie rozbija bo kryzys jest a on co tak sobie szklanki niszczy polecam apap albo żelki to mu przejdzie. A co do tej dziewoi i kojarzenia TY TĘPAKU CZY TOBIE POTRZEBA GROMU Z JASNEGO NIEBA ŻEBY WYKMINIĆ ŻE MARANO I KOPCIUSZEK TO TA SAMA OSOBA, TY JESTEM TAKI GŁUPI CZY TYLKO UDAJESZ?! a NIECH CI JEDYNKI Z PASZCZY WYLECĄ TERAZ MASZ GALIMATIAS NA WŁASNE ZAPROSZENIE NAWET MUMINKI MAJĄ OCHOTĘ CIĘ SPRZĄTNĄĆ:/ Ufff no a teraz powracamy do tęczowej rzeczywistości Rossy napisał piosnkę będzie hit i pisał ją o Lau, huhu a co do listy odtwarzania mp4 to znam wszystkie te piosenki:)
No ja skomentowałam i nie śpiesz się z rozdziałam bo mi bark ostatnio determinacji, nara Martuska mordo ty moja, pozdro z czeluści piekła, hyhy
a wiesz co ten rozdział był krótki jak na cb, hmmmm to podejrzane bardzo no jej to trzeba rozgryźć, ja ci pikola w tyłek wsadzę jak Jim i Laura będą parą, pamiętaj I SEE YOU
NO I JESZCE DODAM ŻE JAKOŚ KRÓTKO MI TO WYSZŁO CHYBA UKRADZIONO MI MÓJ TALENT DO LANIA WODY;/ PRZEZ TO JAJECZNICA NIE SMAKUJE TAK SAMO A CO DOPIERO MAJONEZ;/ MOJE ŻYCIE TARCI SMAK, A JA SIĘ ZMYWAM BOMBA DYMNA I FAJERWERKI PROSZĘ ZNIKAM I MNIE NIE MA KABUM
DO NASTĘPNEGO, I SORKA ALE NIE CHCIAŁO MI SIĘ WYŁĄCZYĆ CAPS LOKA, NA BUŁKĘ Z CZEKOLADĄ TRACĘ SIEBIE !
Och Rossy i jej wyczerpujący komentarz xD jak zawsze musisz wszystko po swojemu nazwać, bez twoich komów ten blog byłby nudny xD Wiedz, że nie wyjawię ci co będzie z Jim'em i Laurą :P
UsuńZabije Cię kiedyś!! Co ty zrobiłaś Ellusiowi?! Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuń~Wika
PS. i-want-u-bad-r5.blogspot.com Zapraszam na następny rozdział!
Na pewno wpadnę :) A jeśli chodzi o Ellusia to dowiesz się w następnym rozdziale xD
UsuńCUDO, CUDO, CUDEŃKO! Piękny *_* Tym z Ellem to mnie załamałaś... Spodziewałam się nawet że wyniósł kosmitę, ale nie wpadł mi do głowy Ellington! Czekam na next i ciekawa jestem czy Rossowi serce podpowie, że to Lau była kopciuszkiem!
OdpowiedzUsuńBOSKI rozdział ♥
OdpowiedzUsuńRoss nie może zapomnieć o Lau jak słodko :)
oczywiście czekam na next'a :*
Wow.... To jest cudowne <333
OdpowiedzUsuńNaprawdę genialny blog! Świetne opowiadanie!!!! :D
Czekam na nexta :)
Dziękuję ♥
UsuńJejku wspaniały!
OdpowiedzUsuńLaura i Jim? Buuuuuu
Tylko spróbuj zrobić coś poważnego Elington'owi a nie ręcze za siebie! (Tak na prawde żartuje, jak bym ci coś zrobiła to byś nie pisała rozdziałów a wtedy bym się załamała)
Czekam na next ;)
Będę mieć twoje słowa ( groźby xD) na uwadze :)
Usuń